Nie boją się mandatów
Zaledwie czterech rybnickich sokistów pilnuje 4,5 tys. kilometrów torów.
Od kiedy na ul. Żorskiej pojawiły się centra handlowe Tesco oraz Media Markt, dużą popularnością zaczęło cieszyć się dzikie przejście przez znajdujące się kilkadziesiąt metrów dalej torowisko. Opuszczone szlabany nie stanowią wielkiego utrudnienia, wystarczy po prostu je obejść.
Co zastanawiające, o wiele więcej osób korzysta z niebezpiecznej drogi na skróty, niż z wiaduktu, na który wystarczy wejść po schodach. Znaczący wpływ ma na to poczucie bezkarności. Przejście to bardzo rzadko kontrolowane jest przez Straż Ochrony Kolei. – Pod rybnicki oddział SOK podlega ogromne terytorium, rozciągające się od Orzesza po Chałupki, zahaczające aż o Pszczynę. Dysponujemy zaledwie czterema funkcjonariuszami pracującymi w terenie, czyli dwiema jednostkami po dwie osoby. Nie ma więc możliwości obstawienia wszystkich newralgicznych punktów – ubolewa naczelnik Grzegorz Sławiński z Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Katowicach. Jak się dowiedzieliśmy, na obszarze podlegającym rybnickiemu oddziałowi SOK znajduje się 4,5 tys. km torów, zaś regularnie wykorzystywane przez pieszych dzikie przejścia można liczyć co najmniej w setkach.
Tędy bliżej
Skalę zjawiska najlepiej obrazuje wyraźnie zaznaczona ścieżka, którą wydeptali ludzie uczęszczający do rybnickich centrów handlowych. Nasz dziennikarz w ciągu godziny obserwacji doliczył się kilkunastu osób przechodzących przez tory, przy czym korzystających z bezpiecznego przejścia wiaduktem można było policzyć na palcach jednej ręki. – Zawsze tędy chodzę. Nadjeżdżające pociągi widać i słychać już z daleka, więc nie ma żadnego niebezpieczeństwa – deklaruje obładowana siatkami z zakupami starsza kobieta. – Ludziom korzystającym z takich przejść zwyczajnie brakuje wyobraźni. Sama tylko lokomotywa waży 110 ton. Kolizja z takim rozpędzonym kolosem kończy się w najlepszym przypadku trwałym kalectwem. Na szczęście nie odnotowaliśmy do tej pory żadnych wypadków na przejściu na ul. Żorskiej i oby tak zostało – wyraża nadzieję Grzegorz Sławiński.
Łatwo się wykręcić
W niedzielę 20 lipca właśnie dzikie przejście przy ul. Żorskiej kontrolowane było przez Straż Ochrony Kolei. Funkcjonariusze nie mogli narzekać na nudę. Posypały się pouczenia oraz mandaty. – Ponad 90% naszych interwencji ma związek z przechodzeniem przez tory w miejscach niedozwolonych. Z reguły stosujemy pouczenia, gdyż chodzi nam o ludzkie zdrowie i życie, a nie o nakładanie kar. Mandaty stosujemy w ostateczności, gdy dana osoba nagminnie łamie przepisy lub zachowuje się agresywnie w stosunku do naszego funkcjonariusza – wyjaśnia naczelnik z Komendy Regionalnej SOK w Katowicach. Sokiści działający tego dnia w Rybniku stosowali jednak inną regułę. Aby uniknąć mandatu wystarczyło nie posiadać lub nie przyznawać się do posiadania przy sobie dokumentów. Jak stwierdził jeden z mundurowych, wzywanie policji w celu potwierdzenia danych osobowych zatrzymanego na gorącym uczynku delikwenta byłoby zbyt kłopotliwe, zwłaszcza, że wypisywał w tym samym czasie mandat innej osobie, która w swej naiwności okazała dowód osobisty. Głównym celem stosowania pouczeń i kar jest zapobieganie występowaniu podobnych wykroczeń w przyszłości. Postępowanie sokisty z pewnością nie odniosło odpowiedniego efektu wychowawczego. Wręcz przeciwnie, dzień później tradycyjnie już tabuny ludzi przechodziły przez torowisko.
Andrzej Kieś
Andrzej Kieś
Najnowsze komentarze