Cudzych chwalicie, swoich nie znacie
Z Rybnikiem związanych jest wiele znakomitych, znanych ludzi, którzy rozsławiali nasze miasto w całym świecie. Dzisiaj nie o wszystkich się pamięta.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jedną z naszych charakterystycznych cech jest narodowy masochizm. W innym kraju wszystkie media na pierwszym miejscu by podawały, że rodak odniósł historyczne zwycięstwo. Normalka, czyli absurd, od którego światowej sławy nasz mistrz teatru, którego stawia się na równi z nazwiskami: Becketta, Duerrenmatta i Ionesco. Po paru latach nie wytrzymał i wyjechał. Mistrz – określonego przecież klarownie gatunku scenicznego – nie rozumie naszego poczucia purnonsensu! Bo u nas na pierwszym miejscu i to niemal wszędzie dramat: Dlaczego ten niedobry Podolski to zrobił?! Dlaczego ten Lennox czy Mike najpierw nie chcieli trochę pogadać z Andrew tylko od razu... No właśnie. Dlaczego? Ale spójrzmy na nasze wiadomości sportowe niemal we wszystkich mediach. Najpierw podawane są informacje, że jakiś FC Foxterrier pokonał na wyjeździe FC Englishbuldog, a potem dopiero, że ktoś z naszych został mistrzem świata w jakimś tam niszowym sporcie. A największe wzięcie w reklamach mają wiecznie przegrywajacy sportowcy, bo oni się podobają przeciętnej polskiej Kowalskiej... Ci, co wygrywają, nie mają raczej szans.
Kotwice z kuźni Bartońka
A tymczasem naprawdę mamy się czym pochwalić. Tak w skali kraju, jak i regionu. Spróbujmy gdzieś tam poza Rybnikiem pokazać, co mamy w naszej starej przedwojennej szafie. Pokażmy innym nasze „półkowniki”. I proszę, już na pierwszej półce kotwice naszych wspaniałych niszczycieli „Burzy” i „Wichra” wykute w Rybniku, w kuźni Bartońka. To część naszego miasta, która przeżyła „wielkie dni małej floty”. Który chłopiec nie zna tych nazw: „Błyskawica” (chcą ją przetransportować do Anglii na czas uroczystości), „Grom”, „Orzeł”? A niedawno syn przekazał mi, że na „YouTube“ można zobaczyć klip szwedzkiej, metalowej kapeli Sabaton „40 – 1”. Nawet młodzi za granicą czasem wiedzą więcej o nas niż my. Nasi żołnierze września porównani do trzystu Spartan. To chwyta za serce. U nas najprościej Bogu ducha winnego piłkarza wyzwać od „volksdojczów”. I większość na blogu nawet nie zastanowi się, czyja to naprawdę wina. Nawet jak będą aresztować tysięcznego działacza PZPN! Jesteśmy wyjątkowo odporni na nauki historii. Ale...
Krewna Curie-Skłodowskiej
Zaglądamy na kolejną półkę, a tam kartka z zapytaniem, czy prowadzi się rybnickich uczniów na ulicę Chruszcza, gdzie mieszkał przed wojną ostatni dowódca AK, podówczas major, Leopold Okulicki. Czy młodzi wiedzą, gdzie stacjonowały przed wojną w Rybniku formacje 75-go pułku piechoty? Czy wiadomo, że ucząca i dyrektorująca u Urszulanek s. Beata Barthel de Weydenthal była spokrewniona z Marią Curie-Skłodowską. I gdzie w Rybniku spoczywa? A wystarczy zajrzeć do „Słownika“ Longina Musiolika.Na pamiątkę pobytu w mieście prezydenta Mościckiego wybudowano dom i umieszczono na nim marmurową tablicę. W Rybniku na ulicy Mickiewicza – jak podaje pani Eugenia Malik – mieszkali Kukuczkowie. W szkole, do której także ja chodziłem, uczył istebniański krewny – co prawda dalszy, ale jednak – naszego słynnego himalaisty Jerzego Kukuczki, drugiego na świecie zdobywcy Korony Himalajów. Gdyby miał trochę więcej szczęścia i sponsorów byłby przed Messnerem. Niewiele mu zabrakło po 8 latach szturmów. Messner zdobywał 16 lat.
Zatknął flagę w Bałtyku
Pamiętny rok 1920 i bitwa zwaną „cudem nad Wisłą”. Na Zachodzie do dziś nie zdają sobie sprawy ze znaczenia tego zwycięstwa wojsk Piłsudskiego. Na „Discovery“ możemy oglądać wszystkie bitwy zachodniej Europy. Grunwaldu, Oliwy, Wiednia (chyba, że z Sobieskim w dalekim tle) ,Warszawy nie zobaczymy. Najsmutniejsze, że to my głównie jesteśmy temu winni. Świat dopiero teraz dowiaduje się o Powstaniu Warszawskim. A w wojnie 1920 roku brali udział również hallerczycy Brunon Ochojski i Jan Kufieta, który także walczył z bolszewickim potopem (potem był żorskim policjantem). Mało znany jest fakt, że prócz często wymienianych dostojników kościoła, uczniem rybnickiego gimnazjum był również przedwojenny biskup polowy WP Józef Gawlina. Spoczywa u stóp Monte Cassino. Jerzy Luks – pływał na legendarnym „Garlandzie”. Uczestnik konwojów do Murmańska i bitew morskich. A kto pamięta, że to właśnie walczący w obronie Rybnika w 1939 roku, a potem w 1945 roku zdobywca Berlina – Antoni Waler zatknął polską flagę w Bałtyku, w Kołobrzegu. A kto pamieta, że rybnicki maturzysta z 1933 roku, Dominik Ździebło-Danowski, dowodził pododdziałem legendarnej Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Kleeberga, a potem wielce zasłużył się dla uratowania Krakowa przed wysadzeniem przez Niemców.
Znał język starożytnych
Kolejny znakomity rybnicznin, Józef Chudoba, brał udział w powstaniu styczniowym! Potem prezesował rybnickiemu „Sokołowi“ (do I wojny światowej). Wart wspomnienia jest rybnicki gimnazjalista, potem autorytet w dziedzinie historii sztuki UJ w Krakowie, prof. Józef Lepiarczyk. To on skatologował zabytki naszego powiatu. Inny wybitny uczony – twórca przed wojną w latach trzydziestych przy uniwersytecie warszawskim filologicznego ośrodka starożytnego wschodu uczył w latach dwudziestych ubiegłego stulecia w rybnickim gimnazjum. A znawcą Asyryjczyków i Hetytów był prof. Rudolf Ranoszek. O ks. Tomaszu Reginku m.in. wielkim globtrotterze i jego pobytach dosłownie na całym świecie można by opowiadać bez końca. Mając 53 lata w czasie wojny w USA nauczył się latać!
Olek Krupa z Rybnika
Mało wspomina się Napoleona Siessa – dyrygenta Filharmonii Śląskiej i dyrektora Opery Śląskiej w Bytomiu. Ks. Konrad Szweda w Oświęcimiu uratował przed śmiercią Józefa Cyrankiewicza, ale ten jako powojenny premier pozostał całkowicie obojętny, gdy władze go uwięziły. Uczeń rybnickiego gimnazjum przed wojną – Zygmunt Węgrzyk po wojnie został dyrektorem Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wielu można wyliczać. A nasze dzieci niech się chwalą, że Al Krupa mieszkający w Nowym Jorku, grał w sławnym filmie o dzielnym, małym Aleksie. Wciąż może opowiedzieć o synu i filmie nadal mieszkająca w Rybniku mama Aleksandra Krupy – pani Elżbieta. Urodzony w 1872 dziennikarz Konstanty Prus zgromadził w swej prywatnej bibliotece 15 tysięcy pozycji książkowych.
Michał Palica
Najnowsze komentarze