Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Za wysokie ławki dla maluchów

13.05.2008 00:00
Już za rok ministerstwo edukacji chce zlikwidować zerówki w całej Polsce. Co na to rodzice, dzieci i nauczyciele?
Szkoły już teraz są przepełnione, a pierwsza klasa ma pomieścić dzieci z dwóch roczników 2002 i 2003 – czyli razem 700 tysięcy maluchów! Rodzice, którzy dobrze znają smutne realia polskich szkół, nie chcą się na to zgodzić. Chcą powstrzymać kolejną, nieprzemyślaną reformę i dlatego protestują. Założyli stronę www.ratujmaluchy.pl
 
Mały Gucio, pięciolatek, urodzony sześć lat temu, siada w szkolnej ławce, która jest dla niego trochę za wysoka. Obok siedzi prawie dwa lata starszy kolega z rocznika 2002. Gucio trochę boi się lekcji, bo pani znowu powie, że wszyscy pierwszoklasiści powinni już rozpoznawać litery alfabetu. Przecież uczyli się tego w zerówce. Gucio do zerówki nie chodził. Jeszcze bardziej Gucio boi się jednak końca lekcji. Bo na przerwie będzie musiał przejść przez tłum rozkrzyczanych dzieci, żeby dotrzeć do łazienki, a tam ani papieru toaletowego, ani mydła. Jest za to okropnie wysoki pisuar i koledzy z szóstej klasy palący po kryjomu papierosy – taką ponurą wizję malucha w podstawówce tworzą twórcy strony ratujmaluchy.pl
 
Świetlica jak przechowalnia
 
Przypomnijmy: minister edukacji chce zlikwidować przedszkolne zerówki i posłać sześciolatki do szkoły, a pierwszą klasę zmontować na początek z roczników 2002 i 2003. Rodziców przeraża brak konkretnych pomysłów na przygotowanie szkół na tak wielką falę maluchów. Samorząd ma rok na takie przygotowanie szkół, by rodzice uwierzyli, że edukacja ich sześciolatków będzie bezpieczna i przyjazna – uspokaja rząd, obiecując wynagrodzić dzieciom niedogodności darmowymi podręcznikami. Na forach internetowych sypią się gromy. Co będzie, jeśli samorządy nie znajdą pieniędzy? Jak zrobić bezpieczne miejsca dla maluchów w przepełnionych i pełnych przemocy szkołach? Dlaczego dzieci z roczników 2002 i 2003 mają mieć dwa razy większy tłok na egzaminach do liceów, na studia, na rynku pracy? Wreszcie: Po co w ogóle ta reforma?
 
Jakoś to nie będzie
 
– Ta reforma jest źle pomyślana, a jej twórcy, którzy nawet nie wiedzą jak przygotować jej wprowadzenie, chcą startować już za rok – mówi Karolina Elbanowska, mama czwórki maluchów, którą przeraził ogłoszony na początku tego roku projekt. – To tak jakbyśmy chcieli zrobić Euro 2012 już po najbliższych wakacjach, na stadionach powiatowych i powiedzieli, że kibice na pewno jakoś sobie poradzą, jakoś dojadą, gdzieś prześpią. A wszystkie ewentualne trudności wynagrodzą im darmowe piłeczki – porównuje obrazowo. .
 
Ratujmy maluchy
 
Na znak protestu i w obronie sześciolatków, Karolina Elbanowska założyła wraz z mężem stronę www.ratujmaluchy.pl, na której zbiera podpisy pod listami do minister edukacji i premiera z prośbą o zaniechanie kontrowersyjnego eksperymentu na maluchach.
 
– Ta reforma przy obecnym stanie polskich szkół nie może wejść w życie, ale rząd uznał ją za swój priorytet, więc teraz powstrzymać ją mogą tylko rodzice – mówią organizatorzy ogólnopolskiego protestu.
 
Ministerstwo Edukacji zbiera opinie o reformie do 15 maja.
 
Sonda: Co rybniczanie sądzą o zapowiadanej przez rząd reformie?
 
Hanna Nowak – stażystka
– To jest bardzo zły pomysł. Uważam, że to w pewnym sensie skraca dzieciakom beztroskie dzieciństwo. Przedszkole i zerówka to czas zabawy i nawiązywania pierwszych przyjaźni, w szkole podstawowej zaczyna się już poważniejsza nauka. Szkoda zabierać dzieciom rok zerówki, już wystarczająco dużo zamieszania zrobiło wprowadzenie gimnazjów, które też okazało się niezbyt dobrym rozwiązaniem.
 
Bożena Stafarczyk – dyrektor Przedszkola nr 4
– Już teraz można wcześniej wysłać dziecko do szkoły, ale po konsultacji z psychologiem. A po reformie wszystkie pójdą do szkoły bez względu, na jakim etapie rozwoju się znajdują. Wydaje mi się, że dzieci sześcioletnie są za małe. Jest to taki ostatni etap zabawy. Nie wiem też, czy szkoły są przygotowane na ich przyjęcie. Są w stanie zapewnić im edukację, ale warunki do zabawy już niekoniecznie. A przedszkola są dobrze wyposażone, mamy bogate środki dydaktyczne. Poza tym w przedszkolu łatwej zapewnić maluchom opiekę.
 
Ewa Bugla – nauczycielka nauczania zintegrowanego w SP 11
– Ta reforma oznaczałaby dla nas nauczycieli dodatkowe miejsca pracy. Ale z punku widzenia dzieci, to mam wątpliwości, czy to dobry pomysł. Obawiam się, że szkoły nie są przygotowane do przyjęcia sześciolatków, którym trzeba zapewnić miejsce do zabawy, świetlicę, sanitariaty. To wymaga dodatkowych środków. Poza tym sześciolatki potrzebują większej uwagi i opieki ze strony nauczyciela, który nie tylko uczy, ale i wychowuje. Trudno mi wyobrazić sobie, żeby się to udało w grupie liczącej 30 uczniów w wieku 6 lat.
 
Bożena Kwiatkowska – nauczycielka nauczania zintegrowanego w SP 13
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. Są plusy i minusy. Zależy, w jaki sposób reforma będzie realizowana. Minusem może być to, że nie każdy sześciolatek będzie przygotowany emocjonalnie do pójścia do szkoły. A rok różnicy w tym okresie życia dzieci to bardzo dużo. Jako szkoła jesteśmy przygotowani, mamy w miarę dobre warunki, żeby przyjąć sześcioletnich uczniów. Mam nadzieję, że wcześniej będą szkolenia i warsztaty dla nauczycieli, żebyśmy byli przygotowani na ewentualne zmiany.
 
oprac. na podstawie tekstu Tomasza Libiszowskiego (ratujmaluchy.pl)
  • Numer: 20 (79)
  • Data wydania: 13.05.08