Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Była szansa na czwórkę

22.04.2008 00:00
Rozmowa z trenerem koszykarek UTEX ROW Rybnik – Mirosławem Orczykiem.
– Tydzień temu wysoka porażka z AZS-em Poznań, a dzisiaj pewne zwycięstwo z ŁKS-em Łódź. Czy drużyna z Łodzi jest o tyle słabsza od drużyny z Poznania, czy też coś się zmieniło w naszym zespole w ciągu tego jednego tygodnia?
– Drużyna z Poznania jest mocniejsza od ŁKS-u, bo gra o miejsca 5-6. Ma doświadczone zawodniczki, podobnie jak ŁKS. Łodzianki jednak przed tym meczem prowadziły 13:0 i przyjechały tu spokojne. Wydawało się, że nie jesteśmy w stanie już się podnieść. Początek meczu był jednak taki, że nasze dziewczyny dobrze „zapaliły”. Szybko udało nam się zniwelować część strat i mecz ten ułożył się po naszej myśli. W trzeciej kwarcie jednak, kiedy po przerwie ŁKS wyszedł świeży, znowu nie mieliśmy odpowiedzi na grę ich doświadczonych i rutynowych zawodniczek. Naszą ideą było to, aby je zmęczyć licząc na to, że przyjdzie 35-36 minuta i uda nam się odrobić straty. I to zafunkcjonowało dobrze. O zwycięstwie zdecydowała sportowa ambicja i charakter każdej z naszych dziewczyn. Grały one dzisiaj dla nas, dla siebie i dla swoich nowych kontraktów. Była przy tym szansa na siódme miejsce, które jest zawsze lepsze od ósmego.
 
– Jest Pan zadowolony z tej siódmej pozycji?
– Jestem zadowolony, że przeżyliśmy cały sezon. Graliśmy w nim dobre zawody. W każdym meczu nasze dziewczyny walczyły, każdy nasz mecz był ciężki i wyrównany. Nasze zwycięstwa wyszarpane były troszkę charakterem, troszkę jakąś myślą, troszkę szczęściem, bo wiadomo, że ono też musi być. Nam tego szczęścia niestety w środku sezonu zabrakło, takiego medycznego szczęścia. Na pewno nie zabrakło nam koncepcji, możliwości koszykarskich, co nawet ten dzisiejszy mecz pokazał. Myślę, że kibice muszą być zadowoleni, choć rozbudziliśmy troszkę w nich nadziei.
 
– No właśnie co do nadziei. Pan przez cały sezon mówił jedynie o awansie do ósemki. Czy jednak w podświadomości miał Pan przez moment nadzieję na coś więcej? Bo jednak w pewnym momencie było trzecie, czwarte miejsce – długo balansowaliśmy na pograniczu pierwszej czwórki.
– Trzeba było jednak realnie patrzeć na terminarz, jakie mecze mieliśmy przed sobą. Oczywiście wewnętrznie jako trener chciałbym być w tej czwórce, tego nie da się ukryć. Zabrakło nam jednak dwóch ostatnich miesięcy, które nam jakby uciekły. Jestem jednak zadowolony. Sezon ten ustaliśmy finansowo i organizacyjnie – to jest ważne, bo zawsze jest ta niewiadoma, czy się to uda do końca, czy będą pieniążki, czy nie. Myślę, że sponsorzy i miasto muszą być zadowoleni. To jest sport. Dzisiaj po sezonie mogę powiedzieć tak: gdyby wszyscy byli zdrowi, gdybyśmy mogli normalnie tak trenować i tak grać, jak graliśmy do 15 stycznia, to ja powiem z pełną odpowiedzialnością, że bylibyśmy w pierwszej czwórce.
 
Łukasz Kozik
  • Numer: 17/18 (76/77)
  • Data wydania: 22.04.08