Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Jak się przedostać na drugą stronę jezdni?

22.04.2008 00:00
Drogowcy chyba zapomnieli o ulicy Wyzwolenia na granicy Leszczyn ze Stanowicami.
Kazimierz Godziek codziennie dojeżdża do pracy ze Stanowic, w których mieszka. Droga do pracy zajmuje mu kilkadziesiąt minut, jednak każdego dnia musi o kwadrans szybciej wsiadać do auta. Tyle zazwyczaj zajmuje mu wyjazd z posesji na ruchliwą drogę.
 
Ulica Wyzwolenia, przy której mieszkają Godźkowie to droga wojewódzka. Niemal przez całą dobę utrzymuje się tu intensywny ruch samochodów. Przejście na drugą stronę ulicy graniczy z cudem. Mieszkańcy od lat nie mogą się nikogo doprosić wymalowania pasów na jezdni i ograniczenia szybkości. W domach rosną stosy korespondencji z urzędnikami, a pasów jak nie było, tak nie ma. – Panie, tu nawet jak się po chleb idzie, to można to życiem przypłacić. Jeżdżą, jak wariaci – mówi Mieczysław Kula, którego spotkaliśmy, gdy próbował pokonać ruchliwą jezdnię. – Tu kiedyś dojdzie do tragedii – rzucił na odchodne i biegnąc truchtem szczęśliwie pokonał szerokość jezdni.
 
Nic nie widać
 
Najgorzej jest na wysokości posesji nr 116. W tym miejscu zakręt ogranicza widoczność, a dodatkowo wyjazdy z kilku posesji wychodzą wprost na skrzyżowanie. – Nie dość, że pędzą na złamanie karku to widoczność jest prawie zerowa. Bardzo trudno się włączyć do ruchu – mówi pan Kazimierz. Mieszkańcy ulicy Wyzwolenia boją się również o swoje dzieci. – Chodzą tędy do szkoły. Boimy się je nawet wysyłać do sklepu. Władze zachowują się tak, jakby miały za nic ludzkie życie. Zawsze słyszymy, że brakuje pieniędzy. A ile to roboty wymalować pasy? – pyta Kazimierz Godziek.
 
Kogo to obchodzi?
 
Pracownicy Zarządu Dróg Wojewódzkich wyjaśniają, że wymalowanie przejścia to nie taka prosta sprawa. – Nie wiem, jak dokładnie wygląda sytuacja na ulicy Wyzwolenia, ale wszystko musi zostać przeprowadzone z odpowiednimi procedurami. Specjaliści wykonują specjalne pomiary czy symulacje i od tego zależna jest decyzja – wyjaśnia Ryszard Pacer z ZDW. Zarząd tłumaczy równocześnie, że aby rozpocząć taką procedurę, musi do nich wpłynąć wniosek. A przecież mieszkańcy napisali już wiele pism, pisali nawet do komendanta policji. I nic. Bez echa.
 
Wiemy, rozumiemy
 
Sytuację na ulicy Wyzwolenia doskonale zna Piotr Łuc z miejscowego Zarządu Dróg i Służb Komunalnych. Równocześnie zwraca uwagę, że niewiele może. – Droga należy do ZDW i to oni są jej zarządcą. Również ZDW powinien wyznaczyć ewentualne przejście. Nie wiem, czy przejście w tym miejscu ma sens. Po drugiej stronie jezdni nie ma chodnika. Przejście ma kierować pieszych do rowu? – pyta retorycznie dyrektor. Jedyna rada, jaką urzędnicy mają dla mieszkańców ulicy Wyzwolenia, to żeby zachowali szczególną ostrożność przy przekraczaniu jezdni. Czy to żart?
 
Tu kiedyś były pasy
Nie tylko w Stanowicach narzekają na brak pasów. Także w Rybniku, w sąsiedztwie stacji Lukoil, na ulicy Wodzisławskiej również ktoś zapomniał o pieszych. Ludzie z przyzwyczajenia przekraczają jezdnię w miejscu, gdzie kiedyś była „zebra”. W przeciwieństwie do Stanowic, o których ZDW wyraźnie zapomniało, rybniccy przechodnie mogą liczyć na zmianę sytuacji. – Oznakowanie poziome na ul. Wodzisławskiej wykonywano jesienią ubiegłego roku w warunkach pogodowych nieodpowiednich dla grubowarstwowej technologii chemoutwardzalnej. O ile linie podłużne i jedno przejście dla pieszych udało się jeszcze wykonać, to warunki atmosferyczne przeszkodziły w wykonywaniu ostatnich robót. W najbliższym czasie przejście to zostanie doraźnie wymalowane farbą przez Rybnickie Służby Komunalne, a w ciągu roku przewiduje się je wykonać w technologii grubowarstwowej, tak jak inne znaki poziome na tej ulicy – zapewnia Adam Fudali, prezydent Rybnika.
 
Adrian Czarnota
  • Numer: 17/18 (76/77)
  • Data wydania: 22.04.08