Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Szczury jak kangury

15.04.2008 00:00
Mieszkańcy bloku nr 3 na osiedlu Dąbrówki są przerażeni plagą szczurów. Gryzonie biegają swobodnie na oczach ludzi, o czym przekonał się także nasz reporter. Rybnicka Spółdzielnia Mieszkaniowa nie widzi problemu.
Szczury opanowały piwnice w bloku nr 3. Nikt nie jest w stanie oszacować, ile sztuk liczy kolonia, jednak mieszkańcy mówią o prawdziwej pladze.
 
– Niemal za każdym razem, gdy spoglądam przez okno, to widzę jak ta zaraza łazi pod blokiem. Mieszkam wysoko, bo aż na 10 piętrze, jednak nie sposób ich nie zauważyć. Są naprawdę bardzo wielkie – denerwuje się pani Bronisława, lokatorka bloku.
 
Z okien lecą odpadki
 
Jak mówią lokatorzy, szczury na osiedlu były zawsze, jednak nigdy w takiej ilości. – Wychodzą nawet za dnia. Nie boją się ludzi. Wiele osób woli z daleka obchodzić blok, żeby nie oglądać takiego widoku – mówi pani Czesława Mika, która kilka lat temu sprowadziła się na osiedle Dąbrówki. Zbigniew Czaja, administrator bloku, uspokaja, że szczury to tutaj normalka. – Panujemy nad sytuacją. Co jakiś czas zwiększa się liczba gryzoni na osiedlu, a my ją redukujemy – uspokaja administrator. Gryzonie mają swoje nory na tyłach bloku. Nor nikt nie jest w stanie zliczyć, są nawet w solidnym betonie. – Sytuacja w bloku nr 3 jest szczególna. Tu ludzie są sobie winni, bo część lokatorów pozbywa się odpadów z gospodarstwa domowego przez okno. Szczury mają więc co jeść. To świadczy tylko i wyłącznie o kulturze tych lokatorów – kwituje Czaja.
 
Nie ma żadnej plagi?
 
Dyrekcja Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy blok z numerem 3 uspokaja, że o żadnej pladze nie może być mowy. – Sytuacja byłaby groźna wtedy, gdy wysypana trutka przestałaby działać. Nikt mnie nie informował o pladze szczurów na osiedlu, więc na pewno nie jest tak źle – powiedział nam w rozmowie telefonicznej Marek Gruszczyk, wiceprezes Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jednak zdaniem mieszkańców są powody do obaw.
 
Biegają w biały dzień
 
Kilka dni temu wysypano znów trutkę dla szczurów w piwnicy i w norach gryzoni, te jednak nic sobie z tego nie robią. Wystarczyła godzina, by udało nam się sfotografować kilkanaście gryzoni biegających przed blokiem. – Dlaczego część lokatorów ma ponosić odpowiedzialność za tych, którzy wyrzucają śmieci za okno. Chcemy żyć w normalnych warunkach. Pewnie chodzi o pieniądze. Trutka niewiele pomaga, ale i niewiele kosztuje. Tu trzeba wynająć firmę deratyzacyjną – denerwuje się jedna z mieszkanek. – Mamy specjalistyczną firmę, która tępi nasze gryzonie – odpowiada na to wiceprezes.
 
Wojna ze szczurami: Józef Kuszka, szef Gliwickiego Zakładu Deratyzacji
Szczur to najtrudniejszy przeciwnik, z jakim mamy do czynienia. Wyjada zapasy i roznosi choroby. Szczury ze wścieklizną potrafią się rzucić nawet na człowieka. Samo wyłożenie trutki nie wystarczy. Szczury mając do czynienia z nowym pokarmem, wysyłają jednego osobnika i gdy ten zdechnie nie zjedzą już trutki. Z tego powodu używamy urządzenia elektryczne, proszki, pasty i inne środki. Walka z szczurami to jak wojna, trzeba mieć różny oręż i go zmieniać. Szczury żyją około trzech lat. Mają cztery mioty w roku nawet po osiemnaście młodych. W blokach z wielkiej płyty drążą korytarze w płytach i potrafią się dostać nawet na wyższe piętra. Azbest im niestraszny. Kolonia szczurów potrafi przegryźć nawet stalową rurę, gdy brakuje im wody. W chwilach głodu jedzą papier i np. drewno z drzwi w piwnicy. Ich organizmy potrafią wykorzystać zawartą w nich celulozę. Jak widać szczur to godny przeciwnik.
 
Adrian Czarnota
  • Numer: 16 (75)
  • Data wydania: 15.04.08