Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Ładujemy ludziom baterie

08.04.2008 00:00
Rozmowa z Dariuszem Malejonkiem muzykiem zespołu Maleo Reggae, Rockers przeprowadzona podczas koncertu w Boguszowicach.
– Czym są Rockowe Rekolekcje wg Maleo Reggae Rockers?  
– Jeżeli już poruszasz ten temat to pasuje on bardziej do 2TM2,3, ale nie do MRR. Ten zespół nie jest ewangelizacyjny, gramy reggae i klimaty zbliżone do reggae. Natomiast w Tymoteuszu śpiewamy teksty z „Biblii”.
 
– Nie zaprzeczysz jednak, że twoje teksty są zaangażowane?  
– Nigdy nie robiłem muzyki do windy. Jestem zaangażowany w życie i zawsze pisałem o tym, co widzę, co mnie otacza. Mówię o tym, co jest piękne i złe w otaczającym nas świecie. Człowiek w swojej fizyczności jako ssak jest zwierzęciem stadnym i uczy się poprzez naśladownictwo. Mamy głęboko zakodowaną potrzebę autorytetu. Najpierw są to rodzice, a potem szukamy dalej. Niestety, na drodze pojawiają się też pseudoautorytety, które nie są w stanie spełnić oczekiwań młodego człowieka.
 
– Mają jednak spory wpływ na niego.
– Nie na dłuższą metę.
 
– Czego w takim razie poszukują młodzi ludzie?
– Młodzi szukają czegoś, co jest głębsze. Nie twierdzę, że wszyscy, ale wielu poszukuje autentyczności, głębi, radykalizmu. Oczywiście są tacy, których to nie interesuje – spełniają się w muzyce techno czy innej łatwej i przyjemnej. Takiego dokonali wyboru i to jest ich prawo. Natomiast ci poszukujący chcą odnaleźć w życiu rzeczy, które są uniwersalne i ponadczasowe. Szukają miłości, przyjaźni i zrozumienia.
 
– Mówisz tutaj o podstawowych uczuciach i potrzebach.
– Właśnie. Można udawać, że tego nie ma, że to nie jest ważne, a liczą się tylko pieniądze, parcie na szkło itd. Uważam, że każdy chce kochać i chce być kochany. Chcemy dawać ludziom nadzieję, że jest sens życia, bo ludzie, którzy nie mają nadziei, podatni są na wszelkie wpływy. Życie bez nadziei jest taką bezsensowną wegetacją. Człowiek, jeżeli ma nadzieję, jest w stanie przejść bardzo wiele, bo wie, że jest coś ponad to. Bez nadziei nawet najsłabszy wiatr może powalić człowieka. Dlatego musimy dawać nadzieję, radość i mówić, że życie jest piękne. Oczywiście, należy pamiętać też o niebezpieczeństwach i pułapkach.
 
– Wnioskuję, że nie chcesz kreować się jako autorytet, ale jako drogowskaz?
– Hm… tak, masz rację – bardziej czuję się drogowskazem niż autorytetem. Nie jestem człowiekiem, który mógłby świecić przykładem. Nie udaję, że nie mam wad i jestem nieskazitelny. Jestem zwykłym grzesznikiem, który popełnia błędy.
 
– Twoje życie rodzinne można jednak przedstawiać jako przykład?
– Tak, skoro jestem z tą samą żoną od osiemnastu lat i mamy troje dzieci, a nie jest to takie oczywiste. Niedawno policzyłem sobie, że spośród moich znajomych z branży rozpadło się ponad dwadzieścia małżeństw.
 
– Co może być tego powodem?
– Widzę, że mnóstwo ludzi miota się i są nieszczęśliwi. Ciągle czegoś szukają, a tak naprawdę sami nie wiedzą czego. Ze swojej strony mogę pokazywać, że jest „coś”, co mi pomaga i oczywiście jest to Bóg.
 
– Zgadzasz się z określeniem, że jesteś muzykiem katolickim?
– Nie uważam się za muzyka katolickiego, takie określenie zawęża człowieka. Z muzyką jest jak z zupą, albo jest dobra, albo zła, ale nie ma zupy katolickiej. Chcę dawać ludziom dobrą muzykę, która poza estetyką niesie ze sobą jakiś przekaz.
 
– Jaki jest odzew na waszą twórczość?
– Bardzo często zdarza się, że widzimy wychodzących ludzi po koncertach z naładowanymi bateriami życiowymi. Dla nas jest to ważne, gdyż wiemy, że chcą nas słuchać. Pozytywny odbiór widać także na naszej stronie internetowej www.maleo.pl. Jest tam bardzo fajna społeczność, przeważnie młodych ludzi, którzy mają podobne zainteresowania. Mamy z nimi cały czas kontakt i spotykamy się przynajmniej raz w roku. Przy okazji koncertów także pojawiają się i jest to bardzo sympatyczne.
 
– Możesz porównać publiczność z dużych miast z tą z małych miasteczek?
– Ludzie w dużych miastach są bardziej zmanierowani. Poddani są jakiejś dziwnej presji, która powoduje, że są cyniczni, zamknięci i bardziej wyalienowani. W małych środowiskach łatwiej dotrzeć do odbiorcy, są bardziej otwarci.
 
– Jak kształtowała się twoja osobowość – pod wpływem muzyki, której słuchałaeś?
– W domu rodzice słuchali Abby, Boney M i tego typu rzeczy. Dorastając odkryłem muzykę rockową – Suzi Qatro, Gary Cooper, Led Zeppelin, Deep Purpple, The Police… Następnym etapem był punk oraz reggae i ska. Zacząłem czytać i analizować teksty. Przekonałem się, że nie wszystko jest takie, jakim widzimy. Była to mocna kontestacja rzeczywistości w takim anarchistyczno–rastafariańskim duchu. Trochę dziwna mieszanka, ale takie mieliśmy środowisko w Warszawie. Punk i reggae mieszały się ze sobą, a niektórzy grali w kilku kapelach. Sam grałem w Izraelu, Kulturze, Moskwie, Armii, a potem w Houk. Gdy przestał grać Izrael, założyliśmy Maleo Reggae Rockers i w tym samym czasie powstał 2TM2,3.
 
– Plany…
– Kilka dni temu ukazała się nowa płyta 2TM 2,3 „Dementi”, a na 30 maja zaplanowana jest premiera nowej płyty MRR – zupełnie nowy studyjny materiał. Wiosna i lato to bardzo intensywny okres koncertowy. Natomiast jesienią wyjeżdżamy na koncerty do Chicago i Nowego Jorku. Od niedawna mam audycję w Radio Bis. W niedzielę, w godzinach od dwudziestej do dwudziestej trzeciej puszczam swoją ulubioną muzykę – serdecznie zapraszam do słuchania.
 
– Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiał: Marek Miketa
  • Numer: 15 (74)
  • Data wydania: 08.04.08