Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Wyrok za naiwność

12.02.2008 00:00
Gdyby Dariusz Baczul mógł cofnąć czas, dwa lata temu w ogóle by nie siadł za kółkiem swojego samochodu.
Gdyby Baczulowie z Rybnika mogli cofnąć czas z 19 czerwca 2006 roku, w ogóle by nie wsiadali do samochodu. Dzisiaj mają wyrok w zawieszeniu, żona straciła pracę.
 
Tego dnia rybniczanin wracał z rodziną z Niewiadomia. W okolicy ronda Levin zatrzymał się, by ustąpić pierwszeństwa innym samochodom. – W tył kierowanego przeze mnie samochodu marki opel vectra wjechał inny pojazd. Jechałem wtedy z żoną, córką oraz teściową. Na szczęście nikomu nic się nie stało – wspomina kierowca. Sprawca kolizji chciał pokryć koszty naprawy i prosił, żeby nie wzywać policji. Najprawdopodobniej wiedział, że to on zostanie ukarany za kolizję. Żona pana Dariusza postanowiła jednak mimo wszystko powiadomić o wszystkim stróżów prawa. – Przybyli na miejsce policjanci od razu założyli, że nasz samochód był wcześniej uszkodzony. Na skodzie fabii widoczne były tylko niewielkie zadrapania. Jeden z policjantów sugerował, z czego musiałby być zrobiony zderzak skody, aby wyrządzić takie uszkodzenia w naszym pojeździe – denerwuje się pan Dariusz.
 
Opel się sypał
 
Po półrocznym dochodzeniu prokurator wystąpił do sądu z aktem oskarżenia o próbę wyłudzenia odszkodowania. Oskarżył on też żonę pana Dariusza, która wcześniej zgłosiła szkodę w PZU. Nie pomogły wyjaśnienia , że przeprowadzona na wniosek policji ekspertyza biegłego nie ma się nijak do rzeczywistości. Biegły stwierdził, że samochód Baczulów był już wcześniej uszkodzony.
 
Zwrócił również uwagę, że tył samochodu pana Dariusza został wgnieciony na głębokość aż 50 cm, a przód skody nie ucierpiał wcale. Oskarżony kierowca poddał w wątpliwość opinię biegłego. Jego zdaniem samochód został wgnieciony  tylko na głębokość 20 cm. Zauważył również, że blacha w jego 16-letnim oplu był, mocno skorodowana, czego nie można powiedzieć o niemal nowej skodzie. Również sam Kamil S., który siedział za kółkiem skody nie zauważył, aby jadący przed nim opel miał jakiekolwiek uszkodzenia tyłu. – Kamil S. zeznał, że zaczął jechać za oplem w odległości około pięciuset metrów przed rondem. Nie przyglądał się temu pojazdowi. Jego zdaniem kierowca opla gwałtownie zatrzymał pojazd bez jakiegokolwiek powodu – uzasadnia wyrok Krzysztof Fojcik, przewodniczący składu orzekającego.
 
Wierzyli w sprawiedliwość
 
– W maju razem z żoną stanęliśmy przed sądem. Naiwnie wierząc w sprawiedliwość nie skorzystaliśmy z obrońcy. Mieliśmy kilku świadków, którzy widzieli nasz samochód nie uszkodzony. Niestety, sędzia nie dał im wiary. Kolizja miała miejsce na łuku drogi, sędzia dla potrzeb sprawy i ułatwienia „wyprostował” drogę – wspomina proces Baczul.
 
Sąd skazał pana Dariusza na 10 miesięcy, żonę na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Sąd apelacyjny odrzucił apelację. Żona pana Dariusza straciła pracę. Jako osoba karana nie mogła dłużej pracować w szkole jako nauczycielka. – Zastanawiam się, po co w ogóle była cała ta sprawa, skoro zeznania naszych świadków nie były brane pod uwagę – zastanawia się pan Dariusz. Dziś wyrok jest już prawomocny. – Chciałbym, aby moja sytuacja była przestrogą dla innych kierowców – ostrzega.
 
Paweł Moskwa – naczelnik Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Rybniku
Takie sprawy, jak przypadek pana Baczula i Kamila S. zdarzają się bardzo rzadko. W skali roku mamy zaledwie 2–3 takie wątpliwe sytuacje. Obecna, zaawansowana technika utrudnia w niektórych przypadkach ustalenie przyczyn kolizji. Nadal zdarzają się  „kombinatorzy”. Naciśnięcie pedału hamulca to nie jedyny sposób na stłuczkę. Spotkaliśmy się nawet z przenoszeniem uszkodzonych samochodów w inne miejsce, gdzie pozorowano stłuczkę. Przed laty zainteresowaliśmy się również panem, który miał dość dużo stłuczek. Okazało się, że założył sobie z znajomym swoista spółkę. Rozbijał na zamówienie samochody dla znajomych. Na szczęście takie przypadki to rzadkość.
 
Adrian Czarnota
  • Numer: 7 (66)
  • Data wydania: 12.02.08