Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Tu krajobrazem mym czarne skały

23.10.2007 00:00
Druga część historii Rybnickiego Gwarectwa Węglowego.

Na terenie kopalń RGW stworzono tzw. konsumy. Były to sklepy dla górników. Pewnie na nich wzorowano się potem w peerelu.

Wyczytałem , że czasem w konsumach zmuszano nawet do kupowania w nich... wódki. Konsumy były nieźle pomyślane. Były dobrze zaopatrzone, a na dodatek można było brać na przysłowiową „krechę”. W razie strajku po prostu cofano kredyt lub nawet zamykano sklep. Jeśli na początku XIX w. robotnicy niszczyli maszyny, bo myśleli, że to one są winne ich niedoli, to w przypadku strajku ulec zniszczeniu mogli prowadzący konsumy. W latach dwudziestolecia życie Gwarectwa płynęło nie tylko na pracy. Bywało, że dochodzilo do groźnych wypadków, stąd ceniono sobie i nagradzano wszelkie pomysły racjonalizatorskie. A ich autorami byli nieraz zwykli pracownicy. Kadra w Barbórkę bawiła się na Białej Sali w Hotelu Polskim.

Polacy za Niemców

Lata trzydzieste wojewody Grażyńskiego to okres polonizacji także RGW. Wielu zwracało się do niego w sprawie nadużywania władzy do niemczenia. Do wojewody zwracał się też m.in. w 1926 naczelnik OUG w Rybniku inż. B. Wiszniewski, a także Związek Powstańców. Nielubianego dyrektora generalnego, Wachsmanna, zastapiono Polakiem – Tomisławem Morawskim.

Stało się to w 1931. Morawski urodzony w 1881 , w 1904 ukończył Akademię Górniczą we Freibergu. Gdy wybuchła wojna, zdołał uciec hitlerowcom. Zmarł w Tuluzie w 1946 roku. Dyrektorem technicznym został Bolesław Krupiński ( 1893 – 1972 ).

Stała praca w cenie

Udało się zmienić niektórych dyrektorów kopalń na Polaków, co potem np. inż. Szymański przypłacił życiem. Zginęło zresztą wielu pracowników – głównie kadry – za patriotyzm w RGW. Zmieniano nazwy kopalń i szybów na polskie np. „Roemer” na „Rymer” od nazwiska pierwszego wojewody śląskiego. Pracowano teraz myśląc więcej o Polsce. Krupiński dbał o aktywność społeczną podległej mu kadry – inż. Kokot odpowiadał za PCK , inż. Szajnowski za sport, inż. Zając opiekował się strażą pożarną itd. Dyr. Krupiński wraz z inż. Szymańskim zawsze dbali o organizację 3-majowego święta. Górnik – jak Herman Waler z Wielopola – zarabiał w RGW miesięcznie ok. 150 zł. To było dużo. Dało się nawet trochę odłożyć. Dlatego tak bardzo ceniono sobie stałą pracę.

Szczytne cele

A jeszcze ofiarowano na szczytne cele. I tak wiosną 1939 zebrano sporo pieniędzy na obronę przeciwlotniczą. Zbierano na pomnik Powstańców Śląskich , który miał powstać w Katowicach (4 tys. zł) , zbierano na Ligę Morską. W zbiorach rybnickiego Muzeum znajduje się ryngraf jaki przekazał RGW dowódca batalionu batalionu pancernego z Krakowa ppłk. Górecki za ufundowanie tankietki. Czołg nazwano Rybnickie Gwarectwo Węglowe i przekazano uroczyście 27 maja 1938 na rynku w Rybniku. Poza tym pracownicy chętnie oddawali się pracom społecznym, kulturalnym, słowem twórczym. Nie zapominano o sporcie.

Inżynierowie z nauczycielkami

Inż. Stanisław Kokot wspominał, że kopalnia „Anna” była odcięta od świata. Robotnicy dojeżdżali rowerami. W Pszowie natomiast była szkoła i stąd często inżynierowie żenili się z nauczycielkami. A wśród pracowników byli i tacy, którzy jak Wilhelm Kondziołka z kopalni „Rymer” (gdzie znane było Towarzystwo Śpiewacze „Lira”) pisali wiersze:

„Obce mi słońca światło,
bo dzień cały
oglądam szybu głębiny.
Tu krajobrazem mym
czarne skały
Miast wstęgi dróg
żelazne szyny...”

Gwarectwo wchłonął koncern

Córka Friedlaendera zadłużyła się w bankach na poczet kupna Gwarectwa Charlotte. Przewidując zbliżjącą się napaść Hitlera na Polskę chciała sprzedać RGW, ale nie znalazła nabywcy, gdyż nie zdołała wykupić zastawionych w bankach kuksów czyli udziałów. RGW wchłonął koncern „Hermann Goering” , natomiast berliński kapitał firmy „ Emanuel Friedleander” jako mienie żydowskie przekazano aryjskiej firmie Berve und Kraske. Pozostały jednak kopalnie i wielu ich pracowników, którzy po wojnie dalej rozwijali górnictwo w okregu rybnickim.

Jakiś czas temu podczas rozmowy o przebudowie przez Martiny’ego domu Pragera na rynku, dowiedziałem się, że Leschcziner, który miał także w Rybniku dom towarowy, pojął za żonę panią z Wrocławia z domu Friedleander. A więc krewna Fryderyka mieszkała w Rybniku.

Michał Palica

  • Numer: 43 (50)
  • Data wydania: 23.10.07