Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Miasto czy miasteczko?

02.10.2007 00:00
Nazwij miejsce, w którym przyszło Ci żyć! Miasto czy miasteczko? Dziś proponuję czytelnikom zabawę w odnajdywanie charakteru Rybnika. Czy bliżej mu do Nowego Jorku czy Łomży. Można brać pod uwagę każdy aspekt życia: materialny bądź duchowy, czasowy i przestrzenny. Jeśli znajdziemy tożsamość własnego miejsca na Ziemi, uczynimy krok w długiej drodze do poznania samych siebie.

Kultowy „Elementarz” pióra Falskiego przygotowany był oddzielnie dla dzieci miejskich i wiejskich. Która wersja byłaby odpowiednia dla „naszych” pierwszaków? Co niezwykle ważne – wszystkich. Nie można pójść na skróty i odrębnie traktować różnych dzielnic. Należy znaleźć średnią, która połączy dożynkowe korowody i ławkowe życie w rytmie hip-hopu. Nie chodzi o to, by uśredniać i niwelować różnorodność. Chodzi o to, by znaleźć element dominujący, wspólny wszystkim mieszkańcom. Coś, co pozwoli stwierdzić: Rybnik to miasto. Bądź miasteczko.
Najprostszą metodą, która pozwala zaszeregować jakiś przedmiot do danej kategorii jest porównanie. Ja w swojej ocenie przyjąłem kryterium malarsko - literackie. Wzorzec miasteczka na prowincji stanowi dla mnie płótno Paula Cezanne’a „Dom wisielca”. Strome, wąskie uliczki prowadzą między niskie domki. Obok nich rosną drzewa i kępy trawy. W dolinie widać spadziste dachy typowo „miasteczkowej” zabudowy. Mimo ponurego tytułu, obraz oddaje klimat spokojnego miasta na prowincji. Mimo pozornego spokoju tkwi w nim potencjał, szczególnie kulturalny. W końcu choćby obecność Cezanne’a mówi sama za siebie. Spokojnie i pastelowo w Rybniku na pewno jest, kultura w różnych swych przejawach kwitnie – wypisz, wymaluj Auvers-sur-l’Oise, które uwiecznił francuski artysta. Czyli wychodzi, że Rybnik to miasteczko.

Wyznacznik wielkomiejskości podsuwa mi polski pisarz Wacław Berent. W „Próchnie” pisze: „Jelsky wychodził na ulicę. Długie wycia i skomlenia świstawek fabrycznych zwiastowały ciemnym przedmieściom świt. Ledwo dostrzegalna mgła zmywała kamienice i bruki niczym deszcz ulewny. Ostra woń miejskiego poranku: zapach wilgoci, alkoholu i świeżego pieczywa. (...) Gdzieniegdzie tylko oświetlone sutereny; wewnątrz białe, jak cienie snujące się postacie i ten ckliwy zapach ciasta i drożdży”. Fabryki, piekarnie i kamienice – przecież są tak istotne dla Rybnika. Bez nich to miejsce nie byłoby takie samo. Wypełniają przestrzeń i oddziałują na wszystkie ludzkie zmysły. Tak, Rybnik to bez wątpienia miasto.

Jak rozsądzić ten wykluczający się dylemat? Wystarczy wybrać, opowiedzieć się za swym zdaniem. Tutaj jednak wymagamy uzasadnienia. Nasza tożsamość jest zbyt poważnym problemem, by wystarczył krzyżyk postawiony w kratce.

Tomasz Ziętek
historyk

  • Numer: 40 (47)
  • Data wydania: 02.10.07