Czwartek, 23 maja 2024

imieniny: Iwony, Emilii, Dezyderiusza

RSS

Smród nie do opisania

04.09.2007 00:00
Mieszkańcy Boguszowic narzekają na zlewnię nieczystości, która powstała w pobliżu ich osiedla.

Potworny fetor nie pozwala normalnie żyć. Do rozbudowanej stacji zlewane są fekalia z całego Rybnika

Od wielu lat w okolicach IV szybu KWK Jankowice istniało stanowisko do opróżniania beczkowozów. Przywiezione nieczystości trafiały do podziemnego rurociągu, który prowadził w kierunku Kłokocina, do oczyszczalni.
– W okolicach zlewni zawsze śmierdziało, ale dało się to jakoś wytrzymać, bo beczka przyjeżdżała raz na jakiś czas, w rurociągu było niewiele ścieków – wspomina Joanna Konsek, mieszkanka dzielnicy.

Jak tu żyć?

Problem z nieprzyjemnym zapachem w dzielnicy zaczął się kilka miesięcy temu. Wtedy to firma Best Eko z Żor zmodernizowała stację powiększając ją o drugie stanowisko.

– Od tego momentu rozpoczęło się zlewanie fekalii z całego Rybnika. Nie byłoby problemu, gdyby nie potworny fetor, który rozchodzi się po części osiedla. Mieszkańcy są zbulwersowani zaistniałą sytuacją i wcale się im nie dziwię. Jak żyć w takim smrodzie? – pyta Waldemar Brzózka, radny z dzielnicy Boguszowice.

Miał być basen, jest szambo

Zapach, wydobywający się ze zlewni to nie jedyny problem. Wspomniany, podziemny rurociąg jest w wielu miejscach nieszczelny i nieczystości wydobywają się na zewnątrz.

– W rejonie zasypanego basenu tworzą się cuchnące bajora. Rada dzielnicy zaalarmowała nawet policję, ponieważ nieczystości zagrażały zbiornikowi „Papierok”, który o mały włos nie został skażony. Mieszkańcy nie godzą się na tak uciążliwą dla nich działalność firmy. Niektórzy twierdzą wręcz, że to ostatni etap degradacji dzielnicy. Zamiast obiecywanego basenu mamy w Boguszowicach szambo – mówi Brzózka. – Mamy nadzieję, że władze miasta wpłyną na firmę korzystającą ze zlewni, by zmodernizowała lub zamknęła tę stację – dodaje.

Dłuższa trasa, większy koszt

Władze Best Eko przyznają, że mogą stację zamknąć, ale to się jeszcze bardziej odbije na środowisku.

– To, że nie wylewamy nieczystości na terenie oczyszczalni to ukłon w stronę mieszkańców Rybnika, mieszkających po tej stronie miasta. Koszt wywozu nieczystości to również koszt dojazdu. Gdyby beczkowóz jechał na drugi kraniec miasta do oczyszczalni, musieliby więcej płacić za dłuższą trasę. Mogę zamknąć zlewnię, ale czy efekt ekologiczny nie będzie przeciwny i ludzie nie zaczną wylewać szamb do lasu? – zastanawia się Bernard Jaskólski z firmy Best Eko.

Instalujcie syfony

Z kolei kierownictwo firmy obarcza winą za nieprzyjemne zapachy inne firmy, które również spuszczają nieczystości do rurociągu. Nie posiadają one tzw. syfonów, które chroniłyby przed ulatnianiem się przykrego zapachu. – Sam rurociąg również został wadliwie wykonany. W latach 60-tych wykonano go przy minimalnych nakładach finansowych łącząc go z odprowadzeniem deszczówki. Wiemy, że śmierdzi i śmierdzieć niestety póki co będzie dalej. Wiem, że czekają nas jeszcze ciężkie boje z mieszkańcami, zanim dojdziemy do jakigoś porozumienia – mówi Jaskólski.
Zbyt gęsty ładunek

Władze miasta o problemie wiedzą. Był zgłaszany zarówno w skargach mieszkańców, jak i pytaniach radnych.

– To problem związany raczej z gęstością ładunku. W zależności od tego parametru pobierana jest inna opłata w naszej oczyszczalni, dlatego mieszkańcy korzystają z usług tamtej firmy. Postaramy się zająć tą sprawą – zapewnia prezydent Adam Fudali.

Adrian Czarnota

  • Numer: 36 (43)
  • Data wydania: 04.09.07