Zabetonowani
Jakieś tajemnicze ekipy wyrywają krzaki, likwidują skwery, przekopują trawniki. Nowe drogi przecinają rezerwaty, tną ścieżki rowerowe, niszczą miejsca wylęgu ptaków.
W uwolnionych od przyrody miejscach jak grzyby po deszczu wyrastają hipermarkety, centra rozrywki, banki, nowe drogi. Im jesteśmy bogatsi, tym chętniej i szybciej opakowujemy się w szkło i beton. W Raciborzu szklane domy wyrastają tuż obok dziewiętnastowiecznych kamienic, w Rybniku beton zawisł złowrogo nad Rynkiem.
Pewnie w przyszłym roku będziemy mogli kupować kolejne telewizory i buty w ekskluzywnych sklepach, wpłacać i wypłacać pieniądze w supernowoczesnych bankach, jeździć szybkimi samochodami po równych jak stół drogach. Wśród nowych inwestycji z pieniędzy Unii Europejskiej będzie nam się wygodnie żyło.
Tylko maja już nie będzie. Nie wrócą już ani ptaki, ani drzewa. Nie liczmy nawet na to, że zatęsknią za nami pędraki. Nikt nie chce mieszkać w betonie, oczywiście oprócz nas, ludzi.
W znakomitej większości jesteśmy niedowiarkami i koncepcja globalnego ocieplenia, które doprowadzi nas do katastrofy jest dla nas taką samą abstrakcją jak lot na Księżyc.
A ja wierzę w globalne ocieplenie. Wiem, że za kilkadziesiąt lat morza zaleją Holandię i Mierzeję Wiślaną. Oczywiście, jeśli skończy się tylko na tym, to będziemy mieli dużo szczęścia...
Postanowiłam w ten majowy weekend zacząć walczyć o życie swoje i moich potomków. Oczywiście, nie mam wpływu ani na pracę elektrowni, które w powietrze emitują dwutlenek węgla, ani nie przekonam inwestorów, by zamiast betonowych klocków postawili w centrum mojego miasta lekką konstrukcję z wykorzystaniem bali (tak jak to robią na całym świecie inwestorzy z wyobraźnią). Trudno mi też wytłumaczyć ludziom, że zgadzając się na niszczenie Rospudy, czy katowickiego rezerwatu Ochojec skazują na zagładę kolejne pokolenia.
Ale mogę zrobić kilka drobiazgów.
1. Zasadzę kwiatki na balkonie. Będzie więcej tlenu.
2. Zgaszę światło, gdy wyjdę z łazienki. Elektrownie będą miały ze mną mniej roboty.
3. Zacznę segregować odpady według zasady: szkło do szkła, papier do papieru, plastik do plastiku. Będzie mniej śmieci.
4. Czasem zeskoczę z roweru i pozbieram papiery i butelki, które ludzie zostawiają nad Zalewem Rybnickim. Będzie czyściej.
Może dzięki temu za rok będzie jeszcze maj?
Aleksandra Klich - Jest dziennikarką i redaktorką „Gazety Wyborczej”, zajmuje się historią Śląska i Kościoła
Najnowsze komentarze