Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Jedyna taka w Polsce

17.04.2007 00:00
O dość kłopotliwym sąsiedztwie elektrowni z Bogdanem Kotyrbą, przewodniczącym zarządu dzielnicy minionej kadencji rozmawia Iza Salamon.

- W Grabowni byłoby niemal pięknie jak w przysłowiowym raju, gdyby nie bardzo bliskie sąsiedztwo elektrowni. Z jednej strony lasy, pola, malownicze stawy, z drugiej dymiące kominy. Jak mieszkańcy Grabowni to znoszą?
- Nie jest to łatwe, ale myślę, że kiedyś było znacznie gorzej. Po nocach nie mogliśmy spać z powodu hałasów, zanieczyszczeń. Protestowaliśmy, walczyliśmy. Obecnie nasza współpraca z tym zakładem pracy poprawiła się. Mniej jest uciążliwości. I chyba mieszkańcy Grabowni mają podobne odczucia.

- Elektrownia rekompensuje wam w jakiś sposób to swoje tak bliskie sąsiedztwo?
- Współpracujemy, potrafimy się dogadać. Elektrownia wspiera nasz klub sportowy TKKF Jedność Grabownia-Golejów. Myślę, że jest to forma malej rekompensaty.

- Co was najbardziej martwi w waszej dzielnicy?
Mamy kilka problemów, na pewno należy do nich opuszczony budynek starej szkoły. Jest on własnością miasta. Chcieliśmy, aby został wyremontowany. Mógłby stać się takim naszym centrum kulturalnym Grabowni. Moglibyśmy tam organizować nasze spotkania w dzielnicy, imprezy środowiskowe. Niestety, już wiemy, że miasto absolutnie nie ma zamiaru inwestować w ten obiekt. Budynek idzie na przetarg. Nie wiadomo jeszcze, co w nim będzie. Przydałaby nam się także droga, która połączyłaby Grabownię ze Stodołami. Ułatwiłoby to nam komunikację. Martwi nas także nieporządek przy dwóch stawach w Grabowni. Zarządza nimi Polski Związek Wędkarstwa w Katowicach. Interweniowaliśmy w tej sprawie, ale bezskutecznie. Usłyszeliśmy, że śmiecą ludzie, którzy tam wchodzą, a przecież jest tam wyraźny zakaz kąpieli.

- Ale macie też z pewnością powody do radości?
- Cieszymy się, że została wyremontowana nasza główna droga przez Grabownię - ulica Poloczka. Cieszymy się także z naszego odnowionego boiska. Mamy nową płytę, skarpę widokową z trzydziestoma ławkami dla kibiców.

- Ilu ich przychodzi na mecze?
- Sporo i to nie tylko z Grabowni, ale także z Golejowa i innych miejscowości. Nasza dzielnica jest mała, ale kibiców mamy bardzo dużo. Przez trzy sezony nasi piłkarze grali w klasie A, niestety nie udało nam się utrzymać. Ale i tak cieszymy się, bo uważam, że mamy sport na dobrym poziomie.

- Czym możecie się pochwalić w Grabowni?
- Wieloma rzeczami, a z pewnością tym, że jesteśmy jedyni w Polsce. Ponoć nie ma drugiej miejscowości o takiej nazwie.

  • Numer: 16 (23)
  • Data wydania: 17.04.07