Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Dobrodzieje Rybnika, cz. 2

27.02.2007 00:00
Cesarskie dziwactwa Habsburga Rudolfa II, czyli  melancholijny władca uwalnia Rybnik od zastawu.

Powoli gasnące  słońce  renesansu i   idei  reformacji  w duchu  szukania  prawdziwej  wiary zradzało  postacie  pełne lęku i fobii  odchodzącej epoki. Ci  pogrobowcy  marzeń  o  cudach świata, szarlatani chłonący  wszelakie  „odkrycia”  zawładnęli umysłem Rudolfa, który z roku na rok  coraz bardziej oRudolf  II, syn  Maksymiliana  II  okazał się   nieodrodnym  dzieckiem epoki.

Powoli gasnące  słońce  renesansu i   idei  reformacji  w duchu  szukania  prawdziwej  wiary zradzało  postacie  pełne lęku i fobii  odchodzącej epoki. Ci  pogrobowcy  marzeń  o  cudach świata, szarlatani chłonący  wszelakie  „odkrycia”  zawładnęli umysłem Rudolfa, który z roku na rok  coraz bardziej odcinał się od świata, którego tak naprawdę chyba nigdy nie zrozumiał.   Jego  bajeczna i złota Praga stała  się  mekką  kultury  i wszelakich obieżyświatów, szukających  technik produkcji  złota, czy też  pragnących zdobyć słynny kamień filozoficzny.  Długie  życie  Rudolfa pozwoliło zebrać mu kolekcję osobliwości, prawdziwe muzeum na hradczańskim zamku.  Anomalie natury, tajemnicze stwory i  ich  szczątki, w tym spreparowany róg mitycznego jednorożca, stanowiły wraz z kolekcjami dzieł sztuki świat wyobcowanego władcy.  Pomiędzy mrocznymi i melancholijnymi  chwilami  jego istnienia  były momenty gdy  musiał podejmować setki decyzji, które wpływały na życie jego poddanych.   Opierał się na swoich  doradcach.  Blisko tronu  był  Władysław IV z Lobkowic.  Kolejny pan  Rybnika,  arystokrata i urzędnik cesarski  wykorzystał  sytuację i postarał się o zmianę statusu  prawnego Rybnika. Niekorzystny zastaw został cesarskim dokumentem zniesiony w 1607 roku. Miasto stało się za sprawą Rudolfa prywatnym miastem Lobkowiców.  Zrobił to w ostatniej chwili, bo już od następnego roku tracił władzę. Gdy umierał w 1612 roku, był władcą bez królestwa - więźniem własnego brata.

Arcykatolicki Ferdynand  II  i trzy nowe rybnickie  jarmarki, czyli  wierność  popłaca

Ferdynand  II  Habsburg, syn arcyksięcia  Karola z bocznej linii  dynastii austriackiej z dużym wysiłkiem,   ponosząc przy tym liczne porażki, zdobył tron  dla siebie i swoich potomków.  Mocno dał się we znaki  tym władcom  i terytorium, które w poprzednim stuleciu stanęły po stronie reformacji.  Bunt czeskich stanów  i pozbawienie go korony w 1619 roku postawiło  dla wielu poprzeczkę  lojalności  nazbyt wysoko. Mniejsza część stanów  czeskich pozostała wierna, w tym  dom Lobkowiców. Wierność tronowi i lojalność wobec Kościoła  rzymskiego   opłaciła się  tak Lobkowicom, jak i poddanym ich rozległych dóbr.  Ferdynand miał ciężką rękę, ale zasada dziel i  rządź  była dla niego święta. Dla jednych  miał  pień i zimny błysk katowskiego miecza,  a dla innych tytuły, nadania,  przywileje, bogactwa, często kosztem przegranych.  Rybnik  jako wierne miasteczko doznało sporych łask, tak z rąk cesarskich,  jak i książąt Lobkowiców.   Ferdynand II nadał miastu prawo do trzech nowych jarmarków.   Mieszczanie  kilka lat wcześniej (w 1620 r.) sami zasugerowali w liście do  Ferdynanda II, że nowe jarmarki będą im potrzebne dla uaktywnienia handlu końmi i bydłem. Cesarz był  zadowolony z wierności i obrotności rybniczan, stąd też dwa jarmarki na św.  Jerzego (wiosenny) i św. Michała Archanioła (jesienny) nadał w 1624 roku, a trzeci na św. św. Fabiana i Sebastiana w rok później. Tym sposobem dał do zrozumienia włodarzom Rybnika, że powinni wiernie stać u tronu, strzegąc jego majestatu, a on im będzie okazywał  swoją  łaskę.

Józef  I  a  trawa z rudzkiego stawu, czyli dobry cesarz,  który żył za krótko

Każdy kraj, każde miasto i mała miejscowość ma swoich dobrodziejów, ale  również miewa  „czarne owce”.  Dla miasta Rybnika  rodzina  Węgierskich  stała się  stuletnim  przekleństwem.   Choć  pierwszy z nich – Karol Gabriel  nosił zacne imię największy z cesarzy okazał, się  małostkowym  panem, szukającym  grosza  gdzie tylko się da, tym przy używając siły fizycznej i zastraszania.  Konflikt z miastem narastał w ciągu  kilku lat  toteż  około 1700 roku  doszło  do ostrych działań służb dworskich panów Węgierskich, które próbują zmusić burmistrza Piotra Martulę do wydania dawnych przywilejów.  Opór przyczynił się do  uwięzienia  głowy miasta.  Ten z godnym podziwu uporem  nie dał za wygraną. Schorowany opuścił więzienie na zamku i umarł.   Mieszczanie protestowali u władz zwierzchnich.  Sprawa zawędrowała do Wrocławia, potem do Pragi, aż trafiła do Wiednia.  Tam żył jeszcze stary cesarz Leopold I, który musiał teraz walczyć ze  znienawidzonymi francuskimi Burbonami o dziedzictwo złotego tronu  hiszpańskiego i  jego przeogromnych jeszcze bogactw.  Leopold sterany wojnami to z Francją to z Turcją, umarł w 1705 roku.   Nim odszedł z tego świata, do Rybnika  wysłał w 1703 roku  komisję, która stwierdziła  naganne działania hrabiego Węgierskiego.  Komisja doprowadziła 14 lipca 1703 roku do zawarcia ugody. W jednym z punktów  wspomniano, iż  o ewentualnym zbieraniu  trawy przez mieszczan ze Stawu Rudzkiego  zadecyduje sam cesarz. 

Młody następca, cesarz Józef I  wniósł nowy powiew do życia  cesarstwa  i jego ziem. Zakładał manufaktury i dawał się w znaki przemożnym cechom, wspierał uporządkowanie polityki finansowej państwa.  Gdy  problem Rybnika  trafił  do jego urzędników, idąc w  ślady ojca szybko zareagował,  wyraźnie  popierając  miasto. Cesarz Józef I zatwierdził 28 lutego 1707 roku  porozumienie z 1703 roku, w sumie korzystne dla mieszczan i hrabiego Węgierskiego, a także  nadał nowe przywileje dla mieszczan, w tym wyraził zgodę na zbieranie przez nich traw ze Stawu Rudzkiego.  Być może  Józef I  mógł jeszcze  wiele uczynić dla Rybnika, ale  zmarł nagle po sześciu latach rządów w roku 1711.  Niestety, dobrzy dla nas ludzie dość często szybko odchodzą z tego świata… ale pozostaje nasza pamięć !   A pamiętajmy, że od owego zderzenia  upłynęło  dokładnie  300 lat.

Bogdan Klochdcinał się od świata, którego tak naprawdę chyba nigdy nie zrozumiał.   Jego  bajeczna i złota Praga stała  się  mekką  kultury  i wszelakich obieżyświatów, szukających  technik produkcji  złota, czy też  pragnących zdobyć słynny kamień filozoficzny.  Długie  życie  Rudolfa pozwoliło zebrać mu kolekcję osobliwości, prawdziwe muzeum na hradczańskim zamku.  Anomalie natury, tajemnicze stwory i  ich  szczątki, w tym spreparowany róg mitycznego jednorożca, stanowiły wraz z kolekcjami dzieł sztuki świat wyobcowanego władcy.  Pomiędzy mrocznymi i melancholijnymi  chwilami  jego istnienia  były momenty gdy  musiał podejmować setki decyzji, które wpływały na życie jego poddanych.   Opierał się na swoich  doradcach.  Blisko tronu  był  Władysław IV z Lobkowic.  Kolejny pan  Rybnika,  arystokrata i urzędnik cesarski  wykorzystał  sytuację i postarał się o zmianę statusu  prawnego Rybnika. Niekorzystny zastaw został cesarskim dokumentem zniesiony w 1607 roku. Miasto stało się za sprawą Rudolfa prywatnym miastem Lobkowiców.  Zrobił to w ostatniej chwili, bo już od następnego roku tracił władzę. Gdy umierał w 1612 roku, był władcą bez królestwa - więźniem własnego brata.

Arcykatolicki Ferdynand  II  i trzy nowe rybnickie  jarmarki, czyli wierność popłaca

Ferdynand  II  Habsburg, syn arcyksięcia  Karola z bocznej linii  dynastii austriackiej z dużym wysiłkiem,   ponosząc przy tym liczne porażki, zdobył tron  dla siebie i swoich potomków.  Mocno dał się we znaki  tym władcom  i terytorium, które w poprzednim stuleciu stanęły po stronie reformacji.  Bunt czeskich stanów  i pozbawienie go korony w 1619 roku postawiło  dla wielu poprzeczkę  lojalności  nazbyt wysoko. Mniejsza część stanów  czeskich pozostała wierna, w tym  dom Lobkowiców. Wierność tronowi i lojalność wobec Kościoła  rzymskiego   opłaciła się  tak Lobkowicom, jak i poddanym ich rozległych dóbr.  Ferdynand miał ciężką rękę, ale zasada dziel i  rządź  była dla niego święta. Dla jednych  miał  pień i zimny błysk katowskiego miecza,  a dla innych tytuły, nadania,  przywileje, bogactwa, często kosztem przegranych.  Rybnik  jako wierne miasteczko doznało sporych łask, tak z rąk cesarskich,  jak i książąt Lobkowiców.   Ferdynand II nadał miastu prawo do trzech nowych jarmarków.   Mieszczanie  kilka lat wcześniej (w 1620 r.) sami zasugerowali w liście do  Ferdynanda II, że nowe jarmarki będą im potrzebne dla uaktywnienia handlu końmi i bydłem. Cesarz był  zadowolony z wierności i obrotności rybniczan, stąd też dwa jarmarki na św.  Jerzego (wiosenny) i św. Michała Archanioła (jesienny) nadał w 1624 roku, a trzeci na św. św. Fabiana i Sebastiana w rok później. Tym sposobem dał do zrozumienia włodarzom Rybnika, że powinni wiernie stać u tronu, strzegąc jego majestatu, a on im będzie okazywał  swoją  łaskę.

Józef I a trawa z rudzkiego stawu, czyli dobry cesarz,  który żył za krótko

Każdy kraj, każde miasto i mała miejscowość ma swoich dobrodziejów, ale  również miewa  „czarne owce”.  Dla miasta Rybnika  rodzina  Węgierskich  stała się  stuletnim  przekleństwem.   Choć  pierwszy z nich - Karol Gabriel  nosił zacne imię największy z cesarzy okazał, się  małostkowym  panem, szukającym  grosza  gdzie tylko się da, tym przy używając siły fizycznej i zastraszania.  Konflikt z miastem narastał w ciągu  kilku lat  toteż  około 1700 roku  doszło  do ostrych działań służb dworskich panów Węgierskich, które próbują zmusić burmistrza Piotra Martulę do wydania dawnych przywilejów.  Opór przyczynia się do  uwięzienia  głowy miasta.  Ten z godnym podziwu uporem  nie daje za wygraną. Schorowany opuszcza więzienie na zamku i umiera.   Mieszczanie protestują u władz zwierzchnich.  Sprawa  wędruje do Wrocławia, potem do Pragi, aż trafia do Wiednia.  Tam żyje jeszcze stary cesarz Leopold I, który musi teraz walczyć ze  znienawidzonymi francuskimi Burbonami o dziedzictwo złotego tronu  hiszpańskiego i  jego przeogromnych jeszcze bogactw.  Leopold sterany wojnami to z Francją to z Turcją, umiera w 1705 roku.   Nim odchodzi z tego świata, do Rybnika  wysyła w 1703 roku  komisję, która stwierdza  naganne działania hrabiego Węgierskiego.  Komisja doprowadza 14 lipca 1703 roku do zawarcia ugody. W jednym z punktów  wspomniano, iż  o ewentualnym zbieraniu  trawy przez mieszczan ze Stawu Rudzkiego  zadecyduje sam cesarz. 

Młody następca, cesarz Józef I  wniósł nowy powiew do życia  cesarstwa  i jego ziem. Zakładał manufaktury i dawał się w znaki przemożnym cechom, wspierał uporządkowanie polityki finansowej państwa.  Gdy  problem Rybnika  trafił  do jego urzędników, idąc w  ślady ojca szybko zareagował,  wyraźnie  popierając  miasto. Cesarz Józef I zatwierdził 28 lutego 1707 roku  porozumienie z 1703 roku, w sumie korzystne dla mieszczan i hrabiego Węgierskiego, a także  nadał nowe przywileje dla mieszczan, w tym wyraził zgodę na zbieranie przez nich traw ze Stawu Rudzkiego.  Być może  Józef I  mógł jeszcze  wiele uczynić dla Rybnika, ale  zmarł nagle po sześciu latach rządów w roku 1711.  Niestety, dobrzy dla nas ludzie dość często szybko odchodzą z tego świata… ale pozostaje nasza pamięć !   A pamiętajmy, że od owego zderzenia  upływa  dokładnie  300 lat .

Bogdan Kloch

  • Numer: 9 (16)
  • Data wydania: 27.02.07