Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Niedojedzona kromka

27.02.2007 00:00
Całkiem niedawno minęła 62 rocznica bitwy o Rybnik. Miałem wtedy 12 lat. Mieszkałem przy ulicy Wyzwolenia i tamte wydarzenia pamiętam z cyfrową dokładnością. Samą trwającą dwa miesiące bitwę poprzedziły traumatyczne wydarzenia związanem z Marszem Śmierci. Pamiętam, było to 17 stycznia. Jeździłem wtedy na łyżwach, w okolicy kościoła św. Antoniego.

Zima była mroźna i śnieżna. Z pajdą chleba posmarowanego smalcem w ręce jechałem w kierunku Paruszowca. Nagle z czeluści ulicy Mikołowskiej wyłonił się pochód - widmo. Straszliwie umęczeni ludzie w pasiastych płaszczach z nogami owiniętymi szmatami wolno szli w asyście SS-manów uzbrojonych w pistolety maszynowe i groźne, czarne psy. Błyskawicznie uformował się szpaler zaciekawionych ludzi. Upiorny pochód szedł w milczeniu z trudem pokonując każdy metr. Idący z lewej strony w pierwszym szeregu więzień wyciągnął rękę po mój chleb. Podałem mu niedojedzoną kromkę. Złapał ją i błyskawicznie wetknął w usta. Zdążył, bo już w następnej chwili rozpętało się piekło. Ryk Niemca, szczekanie psa.

Przerażony czmychnąłem jak spłoszony zając.

Po pewnym czasie spotkałem ich znowu. Szli ulicą Gliwicką. Kierowali się w stronę kąpieliska Ruda. Wtedy był to staw z drewnianym barakiem, w którym mieściła się letnia restauracja „U Śmieji”. Wszystkich więźniów wpakowano na dużą salę. Ukryty wraz z kilkoma chłopakami za murem stadionu byłem świadkiem dantejskiej sceny. W otwartych oknach i drzwiach stali żołnierze i seriami strzelali do bezbronnych ludzi.

Krzyk, płacz, jęki. Koszmar. Uciekłem.

Jest to opis małego epizodu, jakich setki dane było przeżyć mnie i mojemu pokoleniu. Szkoda, by wraz z nami cała wiedza o tamtych czasach poszła w zapomnienie. Czas płynie, a pokolenia naocznych świadków w sposób naturalny odchodzą.
Pomyślcie, ile to się działo za naszego życia? 1939 rok, wojna, konspiracja, front PRL.
Pamiętajmy, że zachowanie tamtych wydarzeń w pamięci, to nasz obowiązek wobec następnych pokoleń. Niech epitafium, jakie widnieje w Zakopanem na Pęksowym Brzysku zakończy te moje rozważania: „Ojczyzna to pamięć i groby. Narody tracąc pamięć tracą życie”.

I na koniec apel do wszystkich, którzy noszą w sobie wspomnienia minionych lat. Podzielcie się z nami, napiszcie po swojemu lub nagrajcie i przyślijcie na adres redakcji. Może także wnuki zajmą się spisaniem przeżyć swoich babć i dziadków?

  • Numer: 9 (16)
  • Data wydania: 27.02.07