Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Puk, puk. Jest tam ktoś?

12.12.2006 00:00
Jak co jesień, bezdomni szukają miejsc, w których mogliby przetrwać nadchodzące mrozy. Aby przetrwać zimę, bezdomni wynajdują różne schronienia, w których mogą spędzić chociaż noc. Wybierają opuszczone fabryki, śmietniki, klatki schodowe czy niebezpieczne dla życia studzienki ciepłownicze. Niedawno grupa bezdomnych zasiedliła jeden ze schronów dla ludności w centrum miasta.

Wejście do korytarzy pod parkiem przy ulicy Chrobrego było zabezpieczone ciężkimi betonowymi płytami, jednak dzicy lokatorzy, wspólnymi siłami odsunęli jedną z nich.
– Mieszkam w pobliżu i widziałem jak nad ranem ktoś wychodzi z podziemi. Żyje tam około czterech mężczyzn – mówi Arek Pater, mieszkaniec ulicy Chrobrego. – Za dnia błąkają się po parku, a wieczorem nocują na dole. Bezdomni rozsunęli tylko minimalnie płyty, jednak bez problemu człowiek mieści się w tej szczelinie. Gdybym nie widział tego na własne oczy, nigdy nie uwierzyłbym, że ktoś tu pod ziemią mieszka. Pod parkiem rozciągają się kręte korytarze. Mają długość kilkuset metrów i prowadzą do licznych pomieszczeń. W podziemiach jest ciepło, czysto i sucho, słowem raj dla bezdomnych.

– Ukrycie pod parkiem jest jednym z dwóch w naszym mieście. Pojemność obliczona jest na około dwieście osób – tłumaczy Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu. – Drugie takie ukrycie znajduje się w Niedobczycach. W miejskiej ewidencji znajduje się jeszcze około pięćdziesięciu budowli ochronnych, w podpiwniczeniach budynków mieszkalnych i w zakładach pracy. Administruje nimi w sumie szesnaście różnych szkół, zakładów i instytucji.

Jak widać, urząd miasta nie ma kontroli nad wszystkimi schronami. Mimo to, straż miejska wspólnie z pracownikami opieki społecznej stara się regularnie kontrolować pomieszczenia, w których przebywają bezdomni. Niestety, takich miejsc cały czas przybywa.

– Objeżdżamy tego typu „hotele” raz w tygodniu. Jeszcze nie ma wielkich mrozów, więc częstsze kontrole nie są konieczne. Ze schronem przy ulicy Chrobrego nie mieliśmy do tej pory kłopotów. Z pewnością jednak to sprawdzimy – zapewnia Ryszard Sadowski, komendant rybnickiej straży miejskiej.

Innym ulubionym miejscem noclegów dzikich lokatorów są budynki opuszczonych zakładów przemysłowych w dzielnicy Chwałowice. Pracownicy OPS–u starają się nakłaniać nocujące tam osoby do przenoszenia się do noclegowni. Z reguły jednak, bezdomni nie wyrażają na to zgody.

– Ogromna większość osób bezdomnych ma problemy z alkoholem. Podstawową zasadą, obowiązującą w noclegowniach, jest niespożywanie alkoholu. Takie osoby wolą nocować na mrozie niż nie pić. Wbrew czyjejś woli nie możemy ich umieścić w schronisku. W skrajnych przypadkach wzywamy karetkę pogotowia, która może zabrać taką osobę do szpitala, w przypadku zagrożenia życia – tłumaczy Edyta Wąsowicz, kierownik zespołu ds. bezdomności przy rybnickim Urzędzie Miasta.

Schrony w Rybniku
W mieście znajduje się 57 budowli ochronnych. Większość z nich zbudowano w latach 60., z myślą o ataku atomowym. Schrony w mieście mogą pomieścić około siedmiu tysięcy osób. Część schronów wykorzystywana jest obecnie jako magazyny na sprzęt ratunkowy. Sporych rozmiarów schron znajduje się pod starą częścią Urzędu Miasta. Wyposażony jest w zapasy wody, środki łączności, agregat prądotwórczy oraz urządzenia wentylacyjne z systemem filtrów. Miejsca starczy jednak jedynie dla władz miasta i kilku urzędników. Inne, dobre schrony znajdują się na terenie Rybnickiej Fabryki Maszyn i Elektrowni Rybnik. Trzy duże schrony znajdują się np. pod dużym blokiem przy ul. Dworcowej; dwoma administruje Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, a jednym rybnicki hufiec ZHP. Każdym ze schronów opiekuje się przeszkolona osoba, posiadająca tzw. karty mobilizacyjne, w razie zagrożenia organizuje ona drużyny schronowe obrony cywilnej.

Adrian Czarnota

  • Numer: 5 (5)
  • Data wydania: 12.12.06