Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Globalizacja i neorenesans

12.12.2006 00:00
Obraz współczesnego Rybnika tak się zmienia, że po kilku miesiącach nieobecności w tym mieście jego mieszkańcy z trudem rozpoznają miejsca, które zapamiętali przed wyjazdem. Moi znajomi mieszkający w południowej części stolicy subregionu, gdy ich zawiozłem w okolice  Carrefour’a, nie wiedzieli gdzie są, a przecież nigdzie nie wyjeżdżali. W kilka tygodni zmienił się pejzaż i architektura całego fragmentu miasta.

Każdy spośród sześciomiliardowej społeczności świata produkuje około 4 kg śmieci tygodniowo (to chyba średnia)? Skutki tej produkcji niestety widoczne są również w naszych miastach i najbliższym otoczeniu. Opony i butelki leżakują w rybnickich lasach i rowach, a nad nimi niczym latawce wzlatują w niebo woreczki po chipsach, papiery i reklamówki. Zaspakajanie potrzeb ogromnej liczby ludzi staje się strategią rozwojową firm najbogatszych państw świata, otaczając nas niezliczonymi hipermarketami, w których można kupić właściwie wszystko. Każdy towar jest w coś zapakowany i to tak, aby samą atrakcyjnością pudełka, worka czy butelki przyciągnąć klienta. Potem opakowanie wyrzucamy i koło się zamyka.
To jednak nie wszystko. Gdyż do tej dziwacznej rzeczywistości, homo sapiens  (rybniczanin również) musi się jakoś dopasować. Ubrać się, coś zjeść i znaleźć pracę. To ostatnie wymaga obecnie nie tylko szerokiej wiedzy, ale wielu talentów iluzjonistycznych, a nawet metafizycznych. Ponieważ pracy jest mniej niż chętnych, pracodawcy stosują wyzysk oferując pracownikom minimalne zarobki uważając to czasami za powód do dumy. Pracownicy zaś, aby zachować pracę wyciągają się z portek, by posiąść jeszcze jakąś dodatkową wiedzę lub umiejętność na byle jakich, ale sowicie opłacanych kursach, studiach podyplomowych itp. Kto się nie przekwalifikuje i nie zostanie człowiekiem renesansu, ten przegra. I tak były górnik wykonuje nagrobki, psycholog sprzedaje na targu koszule, socjolog wróży z Tarota, historyk projektuje grafikę, a ci, którzy nie chcieli wykonywać pracy, na której się nie znają, wyjechali do Irlandii.
Osobnika, który ma dwa zawody i więcej można zatem określić mianem „dwa w jednym”, taki „wash and go”, i o ile w opisanych wyżej sytuacjach ciężko komuś zaszkodzić, to już w innych przypadkach należałoby się zastanowić, zwłaszcza jeśli ma się jeszcze jakieś plany. Dlatego nie chcę, aby operował mnie, kiedy zajdzie taka konieczność, lekarz konował, który jednocześnie jest właścicielem zakładu pogrzebowego. Ponieważ grudzień to miesiąc świąt i nowych nadziei, życzę sobie oraz mieszkańcom Rybnika zdrowia i optymizmu.

Krzysztof Dublewski
Artysta plastyk, absolwent Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Pracownik Muzeum w Rybniku.

  • Numer: 5 (5)
  • Data wydania: 12.12.06