Nauczyciele w powiecie wodzisławskim chcą strajku. Ale nie wszędzie
Nauczyciele zdecydowanej większość szkół podstawowych i średnich w powiecie wodzisławskim opowiedzieli się w referendach za strajkiem w szkołach. Jego początek planowany jest na 8 kwietnia. Ale są wyjątki. Najwięcej nauczycieli nie poparło strajku w gminie Lubomia.
POWIAT Obecnie średnie wynagrodzenia nauczycieli liczone na podstawie Karty Nauczyciela i kwoty bazowej, zapisanej w ustawie budżetowej, wynoszą brutto: 3045 zł dla nauczyciela stażysty, 3380 zł dla nauczyciela kontraktowego, 4385 zł dla nauczyciela mianowanego, 5603 zł dla nauczyciela dyplomowanego. Przypomnijmy, że nauczyciele otrzymali podwyżki w kwietniu 2018 r. (wzrost średniego wynagrodzenia od 147 zł brutto dla nauczyciela stażysty do 271 zł dla nauczyciela dyplomowanego), oraz w styczniu 2019 (wzrost średniego wynagrodzenia od 145 zł brutto w przypadku nauczyciela stażysty do 267 zł brutto w przypadku nauczyciela dyplomowanego). Rząd zapowiadał również kolejne podwyżki od stycznia 2020 r. tym razem średnio od 152 zł brutto dla stażysty do 280 zł dla dyplomowanego, choć obecnie mówi o tym, że zostaną one przesunięte na wrzesień 2019 r.
Średnia pensja fikcyjna
Średnie wynagrodzenia zamazują jednak obraz. Wielu nauczycieli ich nie osiąga, z kolei inni zarabiają więcej. Skąd to zróżnicowanie? Pensja nauczyciela w uproszczeniu składa się z pensji minimalnej gwarantowanej przez państwo, oraz rozmaitych dodatków, których wysokość ustala już samorząd, a także ilości godzin, które ma nauczyciel. Wynagrodzenie minimalne dla nauczycieli wynosi brutto: 2538 zł w przypadku stażysty, 2611 zł w przypadku nauczyciela kontraktowego, 2965 zł w przypadku nauczyciela mianowanego i 3483 w przypadku nauczyciela dyplomowanego. Nauczyciele w gminach wiejskich otrzymują dodatkowo dodatek wiejski wynoszący 10 procent wynagrodzenia minimalnego dla poszczególnego stopnia awansu zawodowego. Ten dodatek nie wlicza się do średniego wynagrodzenia. - Wielu nauczycieli nie osiąga kwoty brutto, która figuruje jako średnia dla danego stopnia awansu zawodowego - przyznaje Katarzyna Kubica, kierownik Referatu Oświaty, Kultury i Polityki Społecznej w UG Godów. Wiele zależy od samorządów, które kształtują wysokość niektórych dodatków. Stąd nauczycielskie wynagrodzenia w poszczególnych gminach czy powiatach często znacznie się różnią.
– Wielokrotnie wyjaśniałam znaczenie „średniego wynagrodzenia nauczycieli”. Niestety wiele osób nie rozumie, że struktura pensji nauczycielskiej jest bardzo złożona. Składa się na nią wiele składowych, przynajmniej 16 dodatków, takich jak wychowawstwo, pełnienie roli opiekuna stażu, odprawa emerytalna, dodatki motywacyjne, wszelkie nagrody. Wszystkie te składowe tworzą średnią. A przecież nie każdy nauczyciel jest opiekunem stażu, nie każdy ma wychowawstwo i przecież nie ma nagród co miesiąc. Niektórzy w ogóle ich nie otrzymują. Stąd różnica między „średnią”, a tym co realnie dostaje nauczyciel - wyjaśnia prezes Maria Tkocz, prezes wodzisławskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego (oddział działa na terenie Wodzisławia, Radlina, Pszowa, Marklowic i obejmuje też szkoły średnie).
1000 zł podwyżki i krótsza droga do awansu
Dlatego związki zawodowe (ZNP i Forum Związków Zawodowych) domagają się m.in. podwyżki pensji zasadniczej o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r. Solidarność z kolei żąda 650 zł podwyżki w tym roku i 15% podwyżki w roku 2020. – Walczymy o polepszenie warunków płacowych, które tak dla nauczycieli, jak i dla wszystkich innych pracowników obsługi i administracji placówek oświatowych, są bardzo niskie, czasami wręcz uwłaczające godności ludzi wykonujących ciężką i odpowiedzialną pracę. Trudno to zrozumieć osobom, które nie są związane z tym środowiskiem, są karmione i przyjmują kłamliwe wyjaśnienia strony rządzącej, mającej na celu skłócanie pracowników między sobą, rodziców z nauczycielami, obarczając powstałą sytuacją w oświacie samych nauczycieli, dyrektorów placówek i samorządy jednostek terytorialnych - mówi Wojciech Koźlik, prezes oddziału ZNP w Rydułtowach.
Z kolei prezes zarządu NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty w Wodzisławiu Arkadiusz Gajda zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt – walkę o przywrócenie poprzedniego kształtu stopni awansu zawodowego nauczycieli. Rząd zadecydował o rozciągnięciu w czasie ścieżki awansu. Przede wszystkim wydłużeniu o rok uległa długość stażu odbywanego przez nauczyciela stażystę na stopień nauczyciela kontraktowego. Wcześniej wynosił on 9 miesięcy, a teraz... rok i 9 miesięcy. - Wcześniej nauczyciel stażysta zarabiał około 1800 zł (na rękę) przez 9 miesięcy. Teraz rok i 9 miesięcy - mówi prezes Arkadiusz Gajda. Dodaje też, że w wyniku podnoszenia płacy minimalnej doszło do kuriozalnego spłaszczenia zarobków. Np. stażysta zarabia podobnie co pracownik niepedagogiczny. A w samym gronie pracowników niepedagogicznych tyle samo dostaje osoba początkująca, co z 30-letnim stażem pracy.
W tych placówkach strajkować nie chcą
W referendach strajkowych, które odbywały się w szkołach do 25 marca zdecydowana większość głosujących nauczycieli w naszym powiecie opowiedziała się za strajkiem. Ale nie we wszystkich. W Wodzisławiu Śląskim nauczyciele niemal wszystkich szkół podstawowych i przedszkoli opowiedzieli się za strajkiem. Z łącznie 21 placówek oświatowych tylko w jednej referendum wyszło na „nie”. Tą placówką jest Publiczne Przedszkole nr 18 w Wodzisławiu. Tam za strajkiem opowiedziało się 28,57% głosujących.
W Marklowicach w referendum uczestniczyły 3 placówki, z czego 2 są za przystąpieniem do strajku. Przeciwko strajkowi opowiedzieli się pracownicy Szkoły Podstawowej nr 2 w Marklowicach (26% głosujących).
W Gminie Gorzyce za strajkiem opowiedziało się 12 z 13 placówek, w których odbyło się referendum. Zwolennicy strajku nie uzyskali większości w Przedszkolu Publicznym w Gorzycach.
W gminie Lubomia strajk nie uzyskał poparcia w 3 z 5 działających tam publicznych placówek oświaty. W Szkole Podstawowej w Syryni za strajkiem opowiedziało się 47,5% głosujących, a w Przedszkolu Publicznym w Lubomi raptem 18%. Z kolei w Przedszkolu w Syryni za strajkiem nie opowiedział się ani jeden nauczyciel, co stanowi swoisty ewenement.
We wszystkich pozostałych przedszkolach i szkołach na terenie powiatu wodzisławskiego, w tym również w szkołach średnich zwolennicy strajku zyskali ponad 50% poparcia głosujących, a w kilku przypadkach bawet 100%.
Związkowcy liczą na zrozumienie rodziców
To, że w kilku placówkach strajk nie uzyskał poparcia większości głosujących nauczycieli nie oznacza jednak, że nie popierają oni postulatów. - Zarówno zarobki nauczycieli, jak i pracowników obsługi i administracji, bo wiadomo, jak obecnie drogie jest życie, są za niskie. Natomiast sama forma strajku w placówce typowo opiekuńczej jest dla nas zbyt drastyczna. Nie chcemy, by rodzice czuli się zaniepokojeni – wyjaśnia Grażyna Brachmańska, dyrektor przedszkola w Lubomi.
Z kolei nie jest przesądzone, że w szkołach, w których zwolennicy strajku uzyskali większość, wszyscy nauczyciele do strajku przystąpią. - To, że nauczyciele opowiedzieli się za strajkiem, nie oznacza automatycznie, że będą czynnie strajkować – przyznaje Zenon Przybyła, prezes oddziału ZNP w gminie Gorzyce. - Na każdy dzień protestu prowadzona będzie osobna lista, na którą wpisywać się będą chętni. Czas poświęcony akcji protestacyjnej jest, przypominam, czasem niepłatnym – dodaje Przybyła. Tymczasem władze centralne ZNP krytykują dyrektorów szkół, którzy oczekują deklaracji od nauczycieli zamierzających strajkować, wskazując, że nie ma przepisów prawa, które zobowiązałyby do przedstawienia takich deklaracji. - Pan Broniarz siedzi w Warszawie i z rodzicami nie musi rozmawiać. Co innego nauczyciele, którzy mają bezpośredni kontakt z rodzicem – mówi nam dyrektor wiejskiej szkoły w powiecie wodzisławskim. A informacje o strajku nauczycieli potęgują niepokój wśród rodziców. Kto zapewni opiekę nad ich dziećmi w czasie protestu? - to chyba najczęstsze pytanie w gronie rodziców. - Prosimy rodziców by wsparli nasz protest i by postarali się zapewnić swoim dzieciom opiekę – odpowiada Maria Tkocz. Ma jednak świadomość, że nie każdy rodzic będzie ją w stanie zorganizować. Te dzieci, które w czasie protestu pójdą do szkół czy przedszkoli, na pewno nie zostaną odesłane z kwitkiem, bo zgodnie z przepisami dyrektorzy placówek oświatowych są zobowiązani do zapewnienia dzieciom odpowiedniej opieki. Artur Marcisz, Magdalena Kulok
Co z egzaminami?
W dniach 10-12 kwietnia zaplanowano egzamin gimnazjalny, tydzień później rozpocznie się egzamin ósmoklasisty, a na początku maja – matury. Jeżeli strajk potrwa kilka, a nawet kilkanaście dni, wystąpią trudności związane w przeprowadzeniem ważnych egzaminów. - Minister edukacji Anna Zalewska twierdzi, że egzaminy odbędą się. Tylko mam wrażenie, że nie ma pojęcia jakie są w trakcie tych egzaminów procedury. Ciągle mamy nadzieję, że do strajku nie dojdzie, że rząd przychyli się do naszych postulatów. Jeśli tak się nie stanie, o wszystkich szczegółach będziemy na bieżąco informować - wyjaśnia Maria Tkocz. Dodaje, że strajk nauczycieli nie może być dla rządzących zaskoczeniem, bo rozmowy dotyczące postulatów nauczycieli trwają od dawna. - Ciągle słyszeliśmy, że budżet nie jest z gumy i nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli. Tymczasem okazuje się, że pieniądze są, ale dla innych grup w społeczeństwie - dodaje mając na myśli ogłoszony niedawno program „Piątka Kaczyńskiego”, czyli 500 plus na pierwsze dziecko, „trzynasta” emerytura czy brak podatku PIT do pracowników do 26. roku życia.
– Pikiety, strajki, próby nawiązania konkretnych rozmów zostały słabo zauważone. Teraz wszyscy wytykają nam termin strajku, choć nie został on ustalony na dzień jakiegokolwiek egzaminu, lecz 2 dni wcześniej i ogłoszony kilka tygodni wcześnie. Jak jeszcze mamy dać do zrozumienia uczniom, rodzicom, władzom samorządów, że chcemy, by egzaminy się odbyły? Tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej zdaje się nie widzieć problemu – mówi prezes oddziału ZNP w Rydułtowach Wojciech Koźlik.
Jak pracują i zarabiają nauczyciele w Czechach?
Czeski system wynagradzania nauczycieli znacznie różni się od polskiego. W Czechach nie funkcjonuje karta nauczyciela. Nie ma również stopni awansu zawodowego, od którego uzależniona jest wysokość pensji. Etat nauczyciela wynosi zaś 40 godzin tygodniowo, z czego przy tablicy musi spędzić 22 godziny, pozostały godziny ma na przygotowanie zajęć, pisanie projektów i pracę z dokumentacją nauczyciela. Dla porównania etat polskiego nauczyciela w szkole to na ogół 18 godzin (22-25 nauczyciela w przedszkolu). Nauczyciele w Czechach mają również nieco mniej wolnego. Ferie zimowe trwają tydzień. Latem, wolne trwa w miesiącach lipcu i sierpniu.
Z kolei wysokość pensji uzależniona jest od stażu pracy oraz zaangażowania nauczyciela. Od stażu pracy zależy do jakiej grupy zaszeregowania trafi nauczyciel, przy czym w każdej grupie zaszeregowania jest ponadto kilka stopni. Czynnikiem motywacyjnym są dodatkowo premie.
Umiejętności i zaangażowanie w wykonywanie przez nauczyciela obowiązków ocenia dyrektor szkoły. - Jeśli widzę, że nauczyciel wykonuje tylko podstawowe zadania do niego należące, to ma niższe premie. Jeśli się stara, jego podopieczni osiągają sukcesy, to wtedy proponuję wyższą stawkę czynnika motywacyjnego – mówi Sabina Suchanek, dyrektor Szkoły Podstawowej z polskim językiem nauczania w Lutyni Dolnej.
Jak wyjaśnia, nauczyciel z 10-letni stażem zawodowym może liczyć w Czechach na pensję w wysokości około 33 tys. koron brutto. - Myślę, że na rękę jest to około 25 tys. koron – mówi Suchanek. Przy kursie korony w wysokości 0,1669 jest to około 4,1 tys. zł. Jak powiedział nam nauczyciel z 5-letnim stażem w pracy, który w Polsce byłby pewnie nauczycielem kontraktowym, być może mianowanym, w Czechach zarabia on mniej więcej tyle, ile w Polsce nauczyciel dyplomowany.
Najnowsze komentarze