Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Rekultywują czy nie?

24.07.2002 00:00
Na wniosek mieszkańców ul. Skrzyszowskiej została zwołana wizja lokalna w sprawie rekultywacji dawnego wysypiska śmieci. Zarzucają oni władzom miasta, że nie robią nic w tej sprawie a rekultywacja ograniczyła się do nawiezienia czerwonego kamienia kopalnianego.

Przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Wodzisławiu twierdzą, że dawne śmietnisko nie jest już uciążliwe, gdyż porosło zielenią. Ala na obrzeżu powstają dzikie wysypiska śmieci - takie jak to na zdjęciu. Wodzisławskie wysypisko zostało kilka lat temu zamknięte w wyniku protestów mieszkańców ul. Skrzyszowskiej. Okazało się bowiem, że śmieci składowano tam nielegalnie. Już po zamknięciu wysypiska miasto zostało ukarane - w 1996 r. - przez Państwową Inspekcję Ochrony Środowiska za nielegalne składowanie odpadów. Ówczesne władze Wodzisławia tłumaczyły, że wysypuje się tam tylko drobne ilości odpadów pochodzących z oczyszczania ulic. Miasto zobowiązano do zrekultywowania wysypiska.

Uważamy, że rekultywacji nie przeprowadzono, działania miasta ograniczyły się do zasypania śmieci kamieniem - twierdzi Mirosław Kaziuk, jeden z mieszkańców. Nie zostały one zabezpieczone w inny sposób. A warunki rekultywacji są określone przepisami. Powołany został społeczny komitet na rzecz poprawy i ochrony środowiska. Naszym celem jest poprawa otoczenia śmietniska zgodnie z przepisami prawa. Chcemy wyegzekwować właściwą rekultywację i nie zgadzamy się na inwestycje, które mogłyby pogorszyć warunki życia okolicznych mieszkańców.

Podczas wizji stwierdzono, że teren dawnego wysypiska  nie jest właściwie ogrodzony a rów opaskowy z południowo-zachodniej strony zarośnięty. O ile na czaszy wysypiska jest zielono, to na skarpie widać wystające śmieci. Na obrzeżu powstają dzikie wysypiska a teren nie jest oznaczony tablicami ostrzegawczymi. Brawa wjazdowa zniknęła - pozostały tylko okolniki. Siatkę ogrodzeniową - jak twierdzą mieszkańcy - znaleziono kiedyś w punkcie skupu złomu.

Teren jest ładnie zazieleniony, rosną tam nawet zioła lecznicze, roślinność jest bardzo bujna - mówi Kazimierz Cichy, naczelnik Wydziału Ekologii Urzędu Miejskiego. To znaczy, że grunt nie jest skażony. Podczas wizji na wysypisku stała woda a nie widać było wydobywających się bąbelków gazu. Gdyby wydobywał się metan to takie zjawisko musiałoby występować. Nie ma więc zagrożenia dla okolicznych mieszkańców. Rekultywacja nie została jeszcze zakończona, pewne prace zostaną jeszcze wykonane.

Starostwo powiatowe w sprawie rekultywacji wysypiska zwoła rozprawę administracyjną, do stawianych przez mieszkańców zarzutów Urząd Miejski ustosunkuje się na piśmie, które zostanie przesłane na ręce starosty.

Rydułtowy

Problem dzikiego wysypiska istnieje również na ul. Tetmajera w Rydułtowach. Nie jest to sprawa nowa, ale ciągnie się od kilku lat i jak mówią mieszkańcy - stracili już nadzieję na jej rozwiązanie. Z propozycją kolejnego spotkania na temat tego wysypiska wyszła ostatnio Straż Miejska. Wchodzi tu bowiem w grę ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w mieście.

Patrolowaliśmy okolicę i zauważyliśmy, że problem rośnie. Kilka miesięcy temu wysypisko było o połowę mniejsze - powiedział nam jeden ze strażników miejskich.

Wraz z mieszkańcami redakcja wybrała się na wizję lokalną, na której obecni byli również pracownicy Urzędu Miasta z Referatu Ekologii oraz przedstawiciele z Działu Ochrony Środowiska, Działu Mierniczego i Restrukturyzacji KWK „Rydułtowy”.
Mieszkańcy nie kryli niezadowolenia. Zebrali się wszyscy właściciele, na polach których ciągle rośnie wspomniane wysypisko.

Nie uprawiamy już pól od kilku lat, po co - denerwowali się. Niech pani zobaczy, pełno śmieci na nich leży, kopalnia coraz bardziej przybliża się z hałdą. Kiedyś był tu piękny zakątek, pół Rydułtów chodziło tu na wypoczynek. Miejsce zwaliśmy górzysko. I co z tego pozostało? Kupka śmieci. Jak kopalnia chce niech wykupią od nas te pola. Bo co nam z pól przy hałdzie, za które podatek płacimy?

Problem wysypiska to nie tylko walające się śmieci, ale również ich transport, który dla mieszkańców jest bardzo uciążliwy.

Obok naszych domów dziennie przejeżdża kilka traktorów, zwykle nocą. Zapraszam panią na werandę, może pani sobie posiedzieć na kupce żużlu. Dziennie ścieram i zawsze to samo - denerwowała się inna mieszkanka. Kiedyś przed naszymi posesjami były nawet wywalane śmieci.

Dlatego żeśmy się tu spotkali, by doprowadzić do uporządkowania terenu i ograniczyć przyjazd do tego miejsca - stwierdził Andrzej Piechota z Referatu Ekologii Urzędu Miasta Rydułtowy. Z prawnej strony właściciel terenu powinien dbać o swą własność, jest zobowiązany do jej porządkowania.

Czyli co, sami to mamy uprzątnąć, ktoś na oczach połowy miasta robi nam wysypisko, a my mamy to sprzątać? - denerwowali się właściciele pól. Zresztą pół biedy sprzątać, przecież tu trzeba zamówić specjalistyczne firmy i kto ma za to zapłacić, my? Panie, mama z lichej renty ma to zrobić?

Na wysypisku prócz tapczanów, lodówek, sterty opon znajduje się również azbest.

To bomba ekologiczna. Przed zasypaniem trzeba to wywieźć i kto za to zapłaci, my? Zamiast odszkodowania jeszcze mamy płacić? - pytali mieszkańcy.

Nie mogę tu podjąć wiążącego stanowiska za Urząd Miasta - stwierdził A. Piechota. Pamiętajmy, że mimo wszystko to teren prywatny i nie można bez odpowiednich decyzji wydawać środków z budżetu miasta na osoby fizyczne. Może kopalnia pomoże?

Kopalnia o wywożeniu azbestu nie chce jednak słyszeć. Niebezpiecznego odpadu nie wywieziemy - stwierdzili przedstawiciele kopalni. Chcemy ograniczyć dostęp do wysypiska, dlatego przyjechaliśmy z propozycją postawienia barierki na drodze dojazdowej od ul. Tetmajera. Sami ją sfinansujemy, możemy też pomóc przy porządkowaniu wysypiska. Jeśli mieszkańcy zwrócą się do UM o zgodę na wycięcie rosnących tu topól, splantujemy to miejsce - powiedzieli przedstawiciele KWK „Rydułtowy”.

Barierka pięć minut tu postoi, na złom ją ukradną. Kiedyś betonowy płot tu był i go rozwalili. Zresztą z jednej strony zastawicie przyjazd, a droga z drugiej strony zostanie otwarta - ripostowali mieszkańcy.

Mimo wszystko będzie to utrudnienie, zresztą zauważyliśmy w trakcie patroli, że jeśli jakieś miejsce doprowadzi się do porządku to jest szansa, że wysypisko nie pojawi się tu ponownie. Tak np. stało się na ul. Bohaterów Warszawy - tłumaczył jeden ze strażników miejskich. Dobrze byłoby również żeby mieszkańcy sami dzwonili do nas z numerami rejestracyjnymi samochodów wożących tu nielegalnie śmieci. Wtedy na pewno przyjedziemy i poczynimy odpowiednie kroki. Nie jesteśmy w stanie stać tu cały dzień. Uszczuplona liczba strażników sprawia, że pracujemy tylko na pierwszą zmianę.

W policjantów i strażników bawić się nie będziemy - mówiła jedna z mieszkanek. Na sąsiadów byśmy musieli dzwonić, bo i niektórzy z nich tu worki ciepią. Jeszcze całe okna mi miłe. Jak zaś barierka postawicie, to najprawdopodobniej spotkamy się tu za pora miesięcy, bo nowe wysypisko zrobią przed nią.

Sprawa wysypiska dyskutowana będzie na Komisji Ochrony Środowiska oraz z Zarządem Miasta. O wynikach rozmów poinformujemy.

(jak, amk)

  • Numer: 30 (150)
  • Data wydania: 24.07.02