Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Czekają na most

22.05.2002 00:00
Odbudowy zniszczonego mostu nad torami kolejowymi domagają się mieszkańcy Bluszczowa i Odry. Problem ten od wielu lat jest poruszany podczas zebrań wiejskich i do tej pory nie znalazł zadowalającego rozwiązania. Powiatowy Zarząd Dróg, który jest administratorem drogi nie ma pieniędzy na tak poważną inwestycję. Obecnie tor kolejowy znajdujący się w wąwozie dzieli Bluszczów na dwie części. Łączy je tylko drugi most, który ma małą noś-ność i jest bardzo zniszczony. Dowóz opału czy nawet wywóz śmieci z kilkunastu domów położonych po zachodniej stronie wsi staje się problemem. Trzeba nadłożyć nawet kilkanaście kilometrów drogi przez Syrynię lub Odrę.

W 1916 r. budowano linię kolejową z Raciborza do Olzy i wówczas przecięto głębokim wąwozem zachodnią część Bluszczowa. Wybudowano jednak dwa wiadukty - jeden, solidniejszy, połączył na nowo przeciętą ul. Wiejską, drugi, mniejszy miał umożliwić rolnikom dojazd do pól. Pod koniec II wojny światowej ten pierwszy został zburzony. Nie odbudowano go ani zaraz po wojnie, ani też później. Do dziś pozostały po nim tylko przyczółki zarośnięte krzewami i chwastami. Również wybrukowane a nie używane od kilkudziesięciu lat odcinki ul. Wiejskiej zarosły roślinnością. Ruch przeniósł się na drugi most, ale ma on nośność tylko do 5 ton. Tak więc samochody ciężarowe nie mogą tamtędy przejeżdżać i powinny nadkładać drogi. Często jednak wielu kierowców ciężkich pojazdów ryzykuje i korzysta z wiaduktu. Trzeba jednak rzeczywiście mieć dużo odwagi lub braku wyobraźni, by się na to zdecydować. Wystarczy zejść pod most i obejrzeć go od spodu, by się przerazić. Spod odpadających kawałków betonu wyzierają stalowe, zardzewiałe pręty.

Kiedyś może dojść do jakiejś tragedii, gdy wiadukt w końcu nie wytrzyma - ostrzega Damian Klimanek, radny z Bluszczowa. To jest tzw. dworski most, był przystosowany do przejazdu furmanek, a nie samochodów ciężarowych. Sytuacja pogorszyła się po powodzi i podczas budowy polderu „Buków". Ciężki transport przyczynił się do pogorszenia fatalnego stanu tego obiektu. Trzeba pomyśleć o naszych mieszkańcach. Przecież gdyby się wydarzyło jakieś nieszczęście - pożar czy wypadek - to straż pożarna musi nadkładać spory kawał drogi.

O jego dobudowę mieszkańcy dopominają się od kilkudziesięciu lat. Nie ma zebrania wiejskiego w Bluszczowie, na którym nie zostałby poruszony ten problem. Dzięki staraniom sołtys Hildegardy Bugli, gmina wykonała wąską dróżkę, umożliwiającą w miarę bezpieczne przejście przez tory. Ale są to tylko półśrodki.

To największa bolączka naszej wsi - tłumaczy Hildegarda Bugla. O moście mówi się od wielu lat. Początkowo nawet nie wiadomo było do kogo należy ta droga, mieszkańcy skargi kierowali do władz gminy. Potem okazało się, że to nie jest droga gminna i zarządza nią Rejon Dróg Publicznych w Rybniku. Teraz administratorem jest Powiatowy Zarząd Dróg. Dyrektor Zemło zaleca nam cierpliwość. W naszej wsi zostało wiele zrobione. Mamy nową salę gimnastyczną, której budowa zaczęła się w czynie społecznym. Niedaleko szkoły, na zaniedbanej działce gminnej powstał plac zabaw dla dzieci. Pozostaje jeszcze do rozwiązania problem mostu.

W ubiegłym roku została skierowana do Rady i Zarządu Gminy Gorzyce petycja podpisana przez mieszkańców Bluszczowa i Odry. Przypominają w niej, że istniejący most liczy już sobie 85 lat i od czasu wybudowania nie przeszedł kapitalnego remontu. Kierowane od pół wieku prośby o odtworzenie zburzonego wiaduktu pozostają bez odpowiedzi. Wśród mieszkańców powstawały już różne pomysły rozwiązania tego problemu. Zgłaszano propozycje, żeby wykorzystać w tym celu przęsła starych mostów w Olzie i Bukowie, gdzie w ostatnich latach powstały nowe obiekty. Wyjaśniano im jednak, że jest to niemożliwe.

W Wodzisławiu ze środków na usuwanie skutków powodzi wybudowany został most na Leśnicy, na drodze prowadzącej do dwóch domów - mówi Hildegarda Bugla. Mieszkańcy Bluszczowa byli tym zbulwersowani. Pytali czy nie można pozyskać środków z funduszy europejskich na odbudowę naszego wiaduktu.

Jednak Jan Zemło, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, tłumaczy, że są dużo ważniejsze potrzeby. A pieniądze, które otrzymuje powiat na utrzymanie swoich dróg są niewystarczające.

Odbudowa wiaduktu kosztowałaby około 3 mln zł, jest to nasza roczna subwencja drogowa - mówi dyrektor Zemło. Rozumiem zaangażowanie mieszkańców, ale podczas spotkań tłumaczyłem, że tę sprawę trzeba odsunąć w bliżej nieokreśloną przyszłość. Istniejący wiadukt musi na razie wystarczyć. Przeprowadzono badania jego stanu technicznego i speł-nia wszystkie normy związane z nośnością do 5 ton. Jest wąski, ale dla samochodów osobowych wystarczy. Jeżeli znajdą się na ten cel środki, to wyrażę zgodę na odbudowę wiaduktu. Jednak mieszkańcy muszą sobie uświadomić, że duża część transportu ciężarowego z doliny nadodrzańskiej odbywałaby się przez centrum Bluszczowa. Może się im narażę, ale muszę stwierdzić, że na drogach powiatowych mamy dziesiątki ważniejszych potrzeb. Do tych kilku domów śmieciarka może dojechać przez Odrę.

W Bluszczowie są jednak odmiennego zadania. Mieszkańcy uważają, że odbudowa wiaduktu jest niezbędna i nie można ich pozostawić w takiej sytuacji. Argumentują również, że nowy most skróciłby dojazd do polderu „Buków", który jest atrakcyjnym miejscem rekreacyjnym, z którego korzystają chociażby wędkarze. Piękne tereny nadodrzańskie powinny przyciągać turystów i trzeba im ułatwić dojazd nad wodę.

(jak)

  • Numer: 21 (141)
  • Data wydania: 22.05.02