Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Chcą spokoju

17.04.2002 00:00
Sąsiedzi lokalu przy ul. Krzyżkowickiej, przed którym kilka tygodni temu wybuchła bomba domagają się jego zamknięcia. Skierowali w tej sprawie pismo do burmistrza Rydułtów. Napisali w nim, że nie czują się bezpieczni i domagają się poszanowania swojego prawa do spokoju.

Mieszkańcy posesji sąsiadujących z lokalem dziwią się jak mogło dojść do rozbudowy istniejącego tam domku jednorodzinnego bez zgody sąsiadów. Narzekają na uciążliwości związane z sąsiedztwem lokalu - hałasy, parkujące w pobliżu auta, zakłócanie ciszy nocnej.

Lokal powstał bez naszej zgody - mówią mieszkańcy. Pisaliśmy odwołania do Wodzisławia a nawet do sądu administracyjnego. Otrzymaliśmy odpowiedź, że działka jest przeznaczona na taką działalność w planie zagospodarowania przestrzennego miasta. Stwierdzono, ze nasze protesty są niesłuszne. Do istniejącego domu zostało dobudowane 6 metrów. Sprawa zaczęła się na początku 1993 r. Ówczesny dzierżawca budynku zaczął budować bez zezwolenia. Po naszych protestach w grudniu 1993 r. prace budowlane zostały wstrzymane.

W kwietniu 1994 r. wszczęte zostało postępowanie w sprawie zmiany sposobu zagospodarowania tej działki. Sąsiedzi jednak kategorycznie sprzeciwili się tym planom. Negatywna była opinia Sanepidu ze względu na zbyt małą odległość od sąsiadujących posesji. W maju 1994 r. Urząd Rejonowy w Wodzisławiu odmówił zatwierdzenia planu realizacyjnego rozbudowy budynku. Jednak już w następnym miesiącu sytuacja uległa zmianie. Kierownik Urzędu Rejonowego wydał decyzję zatwierdzającą plan realizacyjny i udzielił pozwolenia na rozbudowę budynku oraz  zmianę sposobu użytkowania na lokal gastronomiczny. Po odwołaniach sąsiadów Urząd Wojewódzki utrzymał decyzję w mocy powołując się na zgodność z planem zagospodarowania przestrzennego.

Jak to jest, że jedni muszą mieć zgodę od sąsiadów nawet na zmianę dachu a inni nie? - pytają mieszkańcy. Dali to do planu zagospodarowania przestrzennego, a nas nikt nie pytał o zdanie. Właściciel lokalu utwardził plac kamieniem kopalnianym i tam notorycznie parkowali klienci. Po skargach Starostwo nakazało ustawienie płotu.

Sąsiedzi nie zgodzili się na urządzenie parkingu przy lokalu. W decyzji o zmianie sposobu użytkowania wskazano, że klienci mogą parkować w dalszej odległości od budynku. Spór dotyczy również użytkowania prywatnej drogi dojazdowej. Sąsiedzi domagają się ustawienia na niej znaku zakazu poruszania się.

W trakcie postępowania o pozwolenie na rozbudowę oraz zmianę zagospodarowania budynku mieszkalnego z przeznaczeniem na lokal gastronomiczny sąsiedzi zgłaszali sprzeciw, przysługiwało im prawo odwołania i korzystali z niego na każdym etapie - mówi Krzysztof Błaszczyk, naczelnik Wydziału Administracji Architektoniczno-Budowlanej Starostwa Powiatowego. Rozumiem, że sąsiedzi chcieliby mieć spokój, ale nasze decyzje muszą się opierać na obowiązującym prawie. Przepisem rozstrzygającym są postanowienia planu zagospodarowania przestrzennego miasta Rydułtowy. Inwestor uzyskał od miasta decyzję o warunkach zabudowy, spełnione zostały również wymogi sanitarne. Pod względem budowlanym wyżej wymieniona rozbudowa nie była niczym nadzwyczajnym, plan zagospodarowania przestrzennego zezwalał na przeznaczenie budynku na lokal gastronomiczny. Sąsiedzi odwoływali się, ale nasze decyzje zostały utrzymane w mocy przez organ drugiej instancji. Przy lokalu są miejsca postojowe dla właściciela lokalu, klienci mieli korzystać z parkingów wzdłuż ul. Krzyżkowickiej. Sposób korzystania z drogi prywatnej regulują przepisy prawa cywilnego. Uważam, że rozwiązaniem problemu byłoby zainstalowanie słupków, ograniczających wjazd otwieranych kluczem.

Mieszkańcy skarżą się na zakłócanie ciszy nocnej, hałasy a nawet bardziej dotkliwe incydenty - niszczenie płotów, czy obrzucanie kamieniami. W sprawie tego lokalu skierowali już kilka pism do władz miasta, ale twierdzą, że nic to nie dało. Po wybuchu pod budynkiem bomby zaczęli jeszcze bardziej obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Napisali kolejne pismo do burmistrza miasta, w którym domagają się zamknięcia lokalu i wnioskują, by zabronić jakiejkolwiek działalności gospodarczej na tej posesji.

„Nie czujemy się bezpiecznie, mamy świadomość, że w następnym tygodniu może dojść do kolejnych porachunków mafijnych - czytamy w piśmie. - „Mamy dość nieprzespanych nocy i pijackich awantur. Nasze życie przemieniło się w koszmar! Dosyć mamy włóczenia się po sądach! Czy nie mamy prawa do spokoju?"

Miasto wszczęło stosowne kroki, zwrócono się do policji o materiały dotyczące zajść w tym rejonie, które mogą być podstawą do cofnięcia koncesji - mówi wiceburmistrz Henryk Niesporek. Właściciel lokalu ma zarejestrowaną działalność gospodarczą w Rybniku, wystąpimy do tamtejszego Urzędu Miejskiego o ewentualne wykreślenie z ewidencji. Zwróciliśmy się do właściciela budynku z prośbą o wypowiedzenie najmu panu Cz., skonsultuje on to ze swoimi prawnikami. Podejmiemy wszelki dopuszczalne prawem środki w celu zablokowania uruchomienia działalności gastronomicznej w tym lokalu, żeby zadośćuczynić prośbie mieszkańców.

Mieszkańcy mają pretensje, że miasto przyznało nowemu właścicielowi lokalu zezwolenie na wyszynk napojów alkoholowych na trzy lata. Wiceburmistrz Niesporek tłumaczy, że wszystkie zezwolenia są przyznawane na taki okres czasu, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Przydzielono je w takim samym trybie jak wszystkim innym podmiotom, bez żadnych ułatwień, ani utrudnień. Prawidłowość sposobu przyznania tego zezwolenia badał wydział przestępczości gospodarczej Komendy Powiatowej Policji i nie doszukał się poważniejszych uchybień.

Prowadzimy liberalną politykę w tym względzie, działamy przy otwartej kurtynie, żeby uniknąć podejrzeń o korupcję - tłumaczy Henryk Niesporek. Problemy związane ze sprzedażą alkoholu mieliśmy tylko w kilku lokalach. Toczy się postępowanie o odebranie zezwolenia w lokalach „Gwarek" i „Bachus". Nowemu właścicielowi lokalu Zarząd Miasta nie wydał zezwolenia od razu. Zostałem zobowiązany do przeprowadzenia z nim rozmowy. Wyjaśniał on, że zna problemy z parkowaniem i rozwiąże je tak, by mieszkańcy byli zadowoleni. W lokalu zostaną zastosowane dźwiękochłonne rolety, sąsiedzi nie będą więc odczuwać hałasu. To wszystko zostało spisane w notatce i dopiero wtedy podjęto pozytywną opinię o wydaniu zezwolenia na wyszynk. Był tam już wcześniej lokal, który miał wszelkie zezwolenia.

Wiceburmistrz Niesporek wyjaśnia, że pozwolenie na prowadzenie działalności gastronomicznej w tym budynku zostało wydane na początku lat 90. i obecne władze Rydułtów już taki stan zastały. Do tej pory nie było powodów do zamykania lokalu. Były spory sąsiedzkie, dochodziło do zakłóceń ciszy nocnej, władze miasta zwracały się do policji o informacje, czy podejmowano tam interwencje. Problem ustawienia znaku zakazu poruszania się nie należy do miasta. W Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego wyjaśniono nam, że jeśli jest to droga prywatna to nikt poza właścicielem nie może ustawić tam żadnych znaków.  Jeśli są spory między sąsiadami, trzeba je rozstrzygnąć na drodze sądowej.

Ciągle się dowiadujemy, że coś chcemy od Urzędu - skarżą się mieszkańcy. My chcemy tylko spokoju. Lokal był czynny przez całą noc, nie można było się wyspać. Mamy nerwy zszargane. Niech tutaj urzędnicy pomieszkają choćby tylko przez miesiąc zamiast wmawiać nam, że to jest spokojny lokal. Musiało dojść do takiego incydentu, żeby ktoś się zainteresował co się tu dzieje. Teraz już inaczej nas traktują, przedtem było tak jakbyśmy zmyślali.

(jak)

 

  • Numer: 16 (136)
  • Data wydania: 17.04.02