Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Podpisz urzędniku

16.01.2002 00:00
Tyle się już w życiu nachodził i najeździł, że zwą go wszyscy Wędrowniczek. Jego celem są zwykle gabinety władzy wojewódzkiej i samorządowej. Przyjmowany jest z otwartymi rękami. Nie chce bowiem załatwić żadnej sprawy, chce tylko podpisu urzędnika, potrzebnego mu do... kroniki.

Ludzie władzy przychodzą i odchodzą. Ślad ich  pozostaje m.in. dzięki pasji i niezwykłemu zamiłowaniu Tomasza Kwieka - powiedział o nim prezydent Lublina.

Tomasz Kwiek ma 37 kronik z podpisami włodarzy, które zbiera od 1994 r. Kiedyś miał ich znacznie więcej, ale dwa lata temu 12 z nich skradziono mu na dworcu kolejowym w Warszawie.

Tylko na krótko się zdrzemnąłem a torby już nie było. Nikt mnie nie obudził, nie szturchnął, nie powiedział, że coś mi kradną. Nie mogę tych kronik odżałować. To było kilka lat żmudnego jeżdżenia i zbierania - wspomina.

Zdarzenie to pozostaje do dziś najboleśniejszym w jego pamięci.

Pierwszy wpisał mu się prezydent Chorzowa. Życzył odwiedzenia wszystkich wójtów w Polsce i trafienia do Księgi Rekordów Guinessa.

Początkowo objeżdżał północną część Polski. Zwykle przyjeżdża do władz wojewódzkich i miejskich. Gminy odwiedza rzadko. Z naszego regionu ma tylko wpisy wójtów Gaszowic, Lysek i Jejkowic. O zmianach urzędników czyta w gazetach, ogląda telewizję. Musi być na bieżąco.

Dużo roboty szykuje mi się znów na wiosnę, na wybory samorządowe - zaciera ręce.

Jest jedynym w Polsce, który zbiera podpisy włodarzy.

Wiem, że ktoś jeździł na rowerze po Polsce i zbierał emblematy samorządowe, ale nie podpisy. Prowadzi też kroniki  Straży Miejskich z podpisami.

Wyprawy oczywiście kosztują. Pieniądze na podróże otrzymuje zwykle od władz miast, które odwiedza. Podobnie było przy okazji jego wizyty w Wodzisławiu. Tutaj urzędnicy miasta ofiarowali mu znaczną sumę pieniędzy (nie chcą ujawnić jaką), która z pewnością pozwoli mu pokryć koszty podróży. Przy okazji wizyty w Wodzisławiu nocował w DPS w Lyskach.

32-letni Tomasz nie ma rodziny. Dwa lata po jego urodzeniu rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Ma 30-letniego brata, którego nigdy nie widział. Wychowywał się w Domu Dziecka w Ełku. W wieku 19 lat proponowano mu opiekę jednego z Domów Pomocy Społecznej ale odmówił, twierdząc, że pomoc jest bardziej potrzebna innym. Od 1991 do 1994 roku korzystał z pomocy Domów im. Brata Alberta. Dziś najczęściej korzysta z pomocy Ośrodka Pomocy Społecznej w Śmiglu. Tam zazwyczaj nadchodzi do niego wszelka korespondencja. Pobiera rentę II grupy, ponieważ do 24 roku życia chorował na padaczkę i epilepsję.

W 1995 roku został ochrzczony, w 1997 przystąpił do pierwszej Komunii Św., a rok później do bierzmowania.

Jestem z tego bardzo dumny - mówi. Bardziej niż z tych kilku tysięcy wpisów.

(amk, raj)

  • Numer: 3 (123)
  • Data wydania: 16.01.02