Poniedziałek, 18 listopada 2024

imieniny: Klaudyny, Romana, Filipiny

RSS

Szpital poniósł stratę i potrzebuje planu naprawczego

01.10.2024 00:00 red

Kiedy szpital ponosi stratę finansową na koniec roku, przepisy wymagają, by wdrożył plan naprawczy. Strata za 2023 rok wyniosła 7,5 mln zł. Plan naprawczy opracowano zaledwie na rok, z uwagi na „dynamiczną sytuację w NFZ”.

Na półrocze 2024 roku lecznica z Raciborza znów ma dziurę w budżecie – niezapłacone 10,4 mln zł tzw. nadwykonań.

Po okresie pandemii, gdy szpital działał w ograniczonym zakresie, dyrekcja ściągnęła do siebie kadrę, by znów w pełni świadczyć usługi medyczne. Jak stwierdził przed komisją rady powiatu księgowy Paweł Knop, w 2023 roku szpital się rozpędzał i poniósł duże koszty. Gdyby NFZ płacił szpitalowi z wykonane procedury to straty by nie było.

Aktualnie 70% kontraktu z NFZ stanowią wynagrodzenia. – To mocne zachwianie struktury kosztów – uważa dyrektor naczelny szpitala Ryszard Rudnik. 30% zostaje na pozostałe: materiały, energię, utrzymanie budynków. Wcześniej te proporcje wynosiły 58% do 42%. Postawiono na zwiększanie przychodów poprzez wykonywanie jak najwięcej świadczeń, zamiast ograniczać działalność.

Radny Szymon Bolik uważa, że w szpitalu mają dobre chęci, ale dostrzega słabość lecznicy. Chodzi o lekarzy, którzy nie utożsamiają się ze szpitalem. Potwierdza to dyrektor Ryszard Rudnik. – Rzeczywiście część kadry nie do końca się utożsamia. Pracują tu głównie dla pieniędzy, to kontraktowi lekarze, którzy z aglomeracji dojeżdżają. Z kolei te bardziej zaangażowane osoby są sfrustrowane, bo inni za tą samą wypłatę pracują mniej. – Jedni są sfrustrowani, drudzy zdemoralizowani – skwitował Rudnik na posiedzeniu komisji budżetowej.

Dyrektor przyznał, że kiedyś płace w szpitalu były żenująco niskie, trudne do porównania rynkowego, a dziś należą do jednych z wyższych w okolicy w porównaniu z dobrze funkcjonującymi firmami.

Dyrekcja lecznicy podkreśla, że potencjał szpitala jest niewykorzystany i gdyby NFZ płacił za wszystkie wykonane w Raciborzu świadczenia, to działalność bilansowałaby się.

– Zostało nam już tylko zarządzanie ryzykiem. W ochronie zdrowia brakuje polityki planowania. My robimy program naprawczy roczny, bo nie wiemy czy i kiedy będziemy mieli płacone. Co dobrze planujemy to koszty, bo strona dochodowa niedookreślona. Co roku zmierza ku gorszemu.

Kiedyś były 2-3 mln zł nadwykonań, a teraz to już 10 mln zł – informował radnych R. Rudnik.

Rozwiązaniem byłoby od października wstrzymać przyjęcia w niektórych zakresach i ustawić pacjentów do kolejek na nowy rok.

Radna Anna Iskała mówi wprost: za nadmierną liczbę zabiegów są na Gamowskiej ukarani.

– Możemy wstrzymać zabiegi, kadra pójdzie do domu, a lekarze kontraktowi, jak nie da im się zarobić, to pójdą gdzie indziej. Nie ściągnę ich już, bo dziś ściągnąć specjalistów jest problem – ubolewał Ryszard Rudnik.

W innych szpitalach próbują się ratować przestając realizować ryczałt, który NFZ płaci równo co miesiąc. – Wtedy mniej przeleczymy i tak trzy lata przeżyjemy, ale czy taka jest droga? Przez lata walczyliśmy o jak najwyższy kontrakt. W 2009 roku wynosił 52 mln zł, a dziś to 137 mln zł, naprawdę wysoki kontrakt, jak dwóch szpitali w Wodzisławiu i Rydułtowach. Bo zależy nam na leczeniu – podsumował Ryszard Rudnik.

(ma.w)


Mówi wicestarościna Ewa Lewandowska

Wszyscy chcą mieć wszystkie oddziały u siebie. Ginekologia i położnictwo przysparza nam straty, choć poziom narodzin mamy jak w większych szpitalach, ale to i tak za mało. Najważniejsze, że nie mamy zobowiązań wymagalnych, bieżących. Słowa uznania dla zarządzających, szpital wie że generuje stratę ale obsługuje jak największą liczbę pacjentów. To działanie prospołeczne i tak trzeba robić, a przy tym dochodzić pieniędzy od płatnika.

  • Numer: 40 (1691)
  • Data wydania: 01.10.24
Czytaj e-gazetę