środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

Tylko miłość zwycięża

17.09.2024 00:00 red

Pewnego dnia w Afryce kiedy modliliśmy się za chorych, pewna kobieta wstała i podziękowała za modlitwę. Jej dziecko żyje… porusza się i zaczyna powoli wypowiadać krótkie słowa. Stanęła wyprostowana i zaczęła opowiadać: „Zaraz po naszym wypadku samochodowym, dziecko zostało nie przytomne i lekarze mówili, że to kwestia dni. Nie miałam tyle pieniędzy, by przewieźć je do większego miasta, do lepszego szpitala. Było odżywiane sztucznie i ludzie mówili, że żyje jak roślinka, nawet nie otwierało oczu… ale to moja jedyna córka, nie mogłam pozwolić, by odeszła. Chodziłam każdego dnia do szpitala, siadałam na parę minut i powtarzałam jej ciągle jedne i te same słowa– KOCHAM CIĘ, PAMIĘTAJ o tym i odchodziłam, mając nadzieję, że będzie żyła. Po kilku tygodniach dziecko zaczęło się ruszać, otwierać oczy, i szukać mojej twarzy, a ja ciągle powtarzałam to samo… kocham Cię pamiętaj o tym! Te słowa przywróciły życie mojej córce, bo tylko MIŁOŚĆ uzdrawia, zmienia, leczy, jest jedynym powodem, dla którego żyjemy, walczymy, staramy się być lepsi. Chyba dlatego moja córka otwarła oczy, bo usłyszała te przedziwne, magiczne słowa, które przywróciły jej życie!”

Chiara i Enrico…

Chiara miał zaledwie 28 lat, ale swoim życiem przepełnionym miłością do Boga i człowieka, bezgraniczną wiarą w wartość Krzyża i pokorą wobec wydarzeń, stała się drogowskazem w codziennym życiu, Była pełna życia i planów na przyszłość. Swoją radością i poczuciem humoru zarażała wszystkich wokół. Podczas pielgrzymki do Medjugorie poznała Enrico swego przyszłego męża. Pobrali się w 2008 roku, ponieważ była to największa miłość od pierwszego wejrzenia. Przyjaciele i rodzina radzili, by nie mieli od razu dzieci, bo trzeba by było skończyć studia i zadbać o karierę. Jednak dla nich dzieci byli najważniejsze. Już po kilku miesiącach Chiara dowiaduje się, że spodziewa się dziecka córeczki. Wielka radość dla zakochanych do szaleństwa ludzi. Podczas jednego z kolejnych badań Rodzice dowiadują się, że córeczka jest poważnie chora i lekarze proponują, by zakończyć ciążę. Rodzice jednak nie zgodzili się na usunięcie dziecka. Z taką samą radością oczekiwali swej córeczki. Wbrew obawom na świat przyszła śliczna dziewczynka Maria Grazie. Rodzice rzeczywiście otoczyli ją największą miłością i zaprosili księdza, by od razu ochrzcił to dziecko, by ono dobrze przygotowało się na spotkanie z Ojcem Niebieskim. Żyła 30 minut, ale były to minuty przepełnione niezwykłą miłością. Krótko potem Rodzice dowiadują się, że oczekują następnego dziecka, tym razem chłopczyka -Dawid Józef. Po kilku miesiącach dowiadują się, że chłopczyk nie ma nóg i również dotknięty jest śmiertelną chorobą. Nie poddali się, i z jeszcze większą ufnością czekali na synka, na jego narodziny dla nieba. Kiedy urodził się, został od razu ochrzczony i otoczony największą miłością przez 30 minut swego życia. Po niespełna roku Chiara urodziła zdrowego synka Franciszka. Ale już w czasie ciąży dowiaduje się, że to ona ma raka. Kiedy usłyszała swoją diagnozę, to na kilka miesięcy odsunęła leczenie, by nie zaszkodzić swemu maleńkiemu Franciszkowi, który był jeszcze w jej łonie. 15 miesięcy później Chiara przegrała walkę ze smokiem, bo tak nazywała swoją chorobę. 13 czerwca w dniu Matki z Fatimy dołączyła do swoich dzieci w niebie. Przed śmiercią napisała krótki list do swego syna Franciszka, taki testament Mamy:” Idę do nieba, by zaopiekować się Marią i Dawidkiem, a Ty zostaniesz tutaj z Tatusiem. Będę się stamtąd za Ciebie modlić. Niech Bóg będzie zawsze Twoim przewodnikiem. Zaufaj Jemu… zaufaj Jezusowi, bo to tylko w życiu warto. Jesteś wyjątkowy mój synu, Bóg tak bardzo pragnął Ciebie na tym świecie. Masz wielką misję do spełnienia. Zaufaj Jezusowi, bo to tylko w życiu warto…” Na pogrzebie w dniu 16 czerwca, w dniu Święta Serca Matki Bożej został przeczytany ten właśnie list. Na pogrzebie było wielu księży i kardynał. Wszyscy mogli zobaczyć przyjaciółkę wielu w pięknej białej sukni. Enrico jej mąż powiedział wtedy piękne słowa: „Gdzie jest napisane, że śmierć jest czymś okrutnym? Gdzie jest napisane, że mieć upośledzone dziecko czy samemu cierpieć niesprawność jest tragedią? Było nam naprawdę dane przeżyć pełnię szczęścia i życia. Nie ma większej różnicy czy życie trwa 30 minut, czy 100 lat. Wspaniale jest doświadczać wzrastającą miłość za każdym razem, kiedy musieliśmy stawiać czoła każdemu problemowi, czy trudnym doświadczeniom. W rzeczywistości doświadczaliśmy, że za każdym trudnym wydarzeniem kryje się jeszcze większa łaska od Pana Boga. Stąd też zakochiwaliśmy się bardziej w sobie nawzajem i w Jezusie. Ta miłość nigdy nas nie zawiodła… Miłość do Jezusa, nigdy nas nie zawiodła. Ratunkiem na nasze trudne dni była zawsze Eucharystia i Różaniec święty.”

Jedną z pierwszych pacjentek, które zmarły z powodu AIDS w Afryce Płd. była

Julia. Wiedziała, że będzie umierać i pewnego dnia powiedziała mi: „Wiesz, kiedy będę umierać, ty będziesz w moim sercu…” Potem jeszcze wielu pacjentów umarło...ale żaden tego w taki sposób nie powiedział jak Julia. Chociaż byli mi bardzo bliscy. Julia na pewno umierała ze mną w sercu. Nie pamiętam jej twarzy, ale pamiętam mocno jej słowa. Myślę, że Maryja też odchodziła mając w sercu nas wszystkich, tych, którzy zawierzyli JEJ swoje życie… Taka jest zdolność miłości. Możemy więc być pewni, że żyjemy w JEJ SERCU.

Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata

  • Numer: 38 (1689)
  • Data wydania: 17.09.24
Czytaj e-gazetę