MAŁE JEST PIĘKNE: Gromadzkie Rady Narodowe czyli organy najniższej kontroli
W latach 50. były najmniejszym ogniwem administracji państwowej, ale władza widziała w nich początek kolektywizacji kraju na wzór radziecki. – Nasz reżim chciał być na każdym podwórku żeby wiedzieć co rolnik hoduje, ile tego hoduje i co ma na polu, dlatego Gromadzkie Rady Narodowe były gospodarzami każdego gospodarstwa – tłumaczy Norbert Dobiasz, który do GRN w Zawadzie Książęcej dołączył w 1959 roku.
Garstka ludzi i wiele wyzwań
Zaraz po wojnie Zawada Książęca wraz z Łęgiem, Górkami Śląskimi, Nędzą i Babicami należała do gminy Markowice, której pierwszym tymczasowym wójtem został Władysław Witkowski. Dokumenty Archiwum Państwowego w Raciborzu z sierpnia 1945 roku podają, że gromadę Zawada Ks. zamieszkiwało w tamtym okresie 700 mieszkańców i miała powierzchnię 280 hektarów.
Gromadzkie Rady Narodowe, które działały na terenie kilku wsi, liczyły nie mniej niż 9 i nie więcej niż 27 radnych. Ich liczebność określały Powiatowe Rady Narodowe, ale zgodnie z ustawą jeden radny przypadał na 100 mieszkańców. W 1955 roku GRN w Zawadzie składała się z 10 osób (2 radnych z Ciechowic, 3 z Łęgu i 5 z Zawady Książęcej), a jej pierwszą siedzibą było prywatne mieszkanie Jadwigi Tomiczek przy dzisiejszej ul. Raciborskiej 40. – Przed wojną mieszkał tam badacz mięsa, a po jego śmierci dom, właśnie dla swojej córki Jadwigi, kupił betoniarz Kalemba. Ośrodek zdrowia był u Wernera Czogały, naprzeciw starej plebanii, a przyjmował w nim doktor Pankala – tłumaczy Norbert Dobiasz.
Urzędującym organem GRN było Prezydium, na czele którego stanął Werner Czogała jako przewodniczący, sekretarz Alfons Wolnik z Łęgu i członkowie: Albert Dyrszka z Ciechowic oraz Ernest Wolnik z Zawady. Pracownikami biura byli: Matylda Wolnik (po mężu Kołodziej), Emanuel Wajzer, Emanuel Wałach, a obowiązki sekretarza pełniła Anna Kalus. – Matylda Wolnik to była doświadczona urzędniczka, która potrafiła pisać na maszynie i pracowała wcześniej w Urzędzie Gminy w Markowicach. Zajmowała się sprawami meldunkowymi, wojskowymi, prowadziła księgi stanu cywilnego i rozliczenia sołtysów z poboru podatków. Była prawą ręką sekretarza. W dziale skupu i obowiązkowych dostaw rolników pracowali Emanuel Wajzer i Emanuel Wałach. O tym ostatnim wszyscy mówili „Manuś Kowol”. Jak wdowy trafiały do Rumpla – referenta z miejskiej rady, który załatwiał renty, to zawsze je pytał: kto wam to pisał? Manuś Kowol? Jak potwierdzały, to przyjmował wnioski od razu, bo wiedział, że są dobrze wypełnione. Przez pewien czas pracowała też z nami Gizela Piechula, która była referentką ds. rolnictwa. Zajmowała się obowiązkowymi dostawami i umowami dzierżawy ziemi – wspomina Norbert Dobiasz, który w GRN pracował od kwietnia 1959 roku jako sekretarz.
Pilni urzędnicy
Ściągnął go tam przewodniczący Prezydium drugiej kadencji GRN – Alfred Panek, a prywatnie jego późniejszy szwagier. – Alfred skończył szkolenie finansowe przeprowadzone przez wydział finansowy Powiatowej Radny Narodowej, a ja po okresie szkolenia musiałem zdać egzamin przed komisją wydziału organizacyjno-prawnego w Opolu. Przybyło nam sporo nowych obowiązków, dlatego w drugiej kadencji powołaliśmy komisje tematyczne: finansowo-budżetową, oświaty i kultury, rolnictwa, porządku publicznego, dróg i czynów społecznych, które były organem GRN – tłumaczy pan Norbert i dodaje, że ojcem Wernera Czogały był znany przedwojenny architekt.
Werner Czogała założył w Zawadzie kółko rolnicze, a potem Spółdzielnię Kółek Rolniczych i Spółdzielnię Produkcyjną w Ciechowicach. Zarząd kółka w Zawadzie w 1958 roku rozpoczął budowę pierwszej w powiecie „Agronomówki”.
W 1960 roku budowę zakończono i sprowadzono tam inżyniera rolnictwa Pawła Hajduczka z rodziną. Nowy agronom miał przekonać rolników do zmianowości upraw na polach, nawożenia, wapnowania i stosowania środków ochrony roślin. Przygotował też plan szkoleń dla młodych rolników, którzy chcieli przejąć gospodarkę po rodzicach. W późniejszych latach agronomem była Teresa Sendzielewska, a dziś w budynku „Agronomówki” mieszka Hieronim Kowalczyk. – To były takie czasy, że ja – chłopak z wykształceniem zawodowym, po skończonej w zawodzie stolarz raciborskiej „Budowlance”, pracowałem jako urzędnik. Byłem ambitny i czułem, że muszę się dalej kształcić, dlatego w 1960 roku rozpocząłem zaocznie naukę w Technikum Ekonomicznym w Raciborzu. Jak poszedłem do szkoły to okazało się, że 80 procent urzędników Powiatowej Rady Narodowej też nie miało matury. Spotykaliśmy się w tej samej szkole, a nieraz w tej samej ławce – opowiada pan Dobiasz, który opuścił „Ekonomik” ze świadectwem maturalnym.
W 1960 roku Gromadzka Rada Narodowa przejęła piętrowy budynek po Alojzym Pendziałku, który wyjechał z rodziną do Niemiec i przekazał go państwu. – Wprowadziliśmy się na piętro, a na dole funkcjonował jeszcze przez jakiś czas Zakład Wikliniarsko-Koszykarski z siedzibą w Kędzierzynie, który zatrudniał około 20 osób. Później przenieśliśmy do tego budynku punkt lekarski, bibliotekę i zorganizowaliśmy tam świetlicę gromadzką – wyjaśnia pan Norbert.
Reglamentowanie życia
Gdy w 1962 roku Alfred Panek przeniósł się do pracy w żwirowni w Łęgu, kolejnym przewodniczącym GRN został wyznaczony przez partię Józef Lankocz, który wcześniej pracował w betoniarni w Kuźni Raciborskiej. – Nas było czterech pracowników, a pracy ogrom, bo trzeba było biuro prowadzić, sesje organizować, po każdej powodzi spisywać straty i jeszcze obsługiwać 60 rolników, którzy podlegali pod obowiązkowe dostawy. Jeszcze dodatkowo co roku zaangażowani byliśmy w spis rolny, a raz trafił nam się powszechny spis ludności – tłumaczy pan Norbert i dodaje, że GRN wydawała świadectwa pochodzenia każdego zwierzęcia, by kontrolować uboje i sprawdzać, czy rolnik oddał obowiązkową część mięsa państwu. – To nie my te zasady ustalaliśmy, ale my byliśmy tym pierwszym ogniwem, na którym skupiała się nienawiść rolników. Jak nam jeszcze do obowiązków dołożyli rozdawanie darów z UNNRY dla wdów z dziećmi to się dopiero zaczęło. Tych potrzebujących rodzin było sto, a paczek czterdzieści, każda po 15 kilogramów. Był w nich ryż, mąka, mleko w puszkach, ser i szynka w puszkach. Jak dawaliśmy w całości tym najbardziej potrzebującym, to nas oskarżali, że wydajemy swoim. Jak zaczęliśmy wszystko dzielić to jedna z niezadowolonych kobiet wysypała nam tę mąkę na podwórku przed radą. Cokolwiek byśmy nie zrobili, było źle – podsumowuje Norbert Dobiasz, który wraz z pracownikami GRN zajmował się również przydziałami reglamentowanych materiałów budowlanych. – Na kwartał dostawaliśmy 3 tysiące cegieł i musieliśmy sami zdecydować komu je przyznać. Mieliśmy roczne plany finansowe, które nakładały na nas odprowadzanie pieniędzy np. na odbudowę Warszawy albo budowę 1000 szkół na 1000-lecie państwa polskiego. Ograniczenia były we wszystkim, bo w obrębie jednej GRN mógł być zarejestrowany jeden kowal, jeden rzeźnik, jeden stolarz, jeden cieśla itd. A reszta to już była burżuazja i działalność nielegalna. Mimo tych utrudnień udało nam się wybudować w drugiej kadencji 2,5 km betonowych dróg – tłumaczy Norbert Dobiasz, który pracował w GRN do 1966 roku.
W styczniu 1969 roku Gromadzką Radę Narodową w Zawadzie Książęcej połączono z Gromadzką Radą Narodową w Nędzy i tam przeniesiono, a od 1 stycznia 1973 roku zadania GRN przejęły gminy.
Katarzyna Gruchot
Najnowsze komentarze