Justyna Święty-Ersetic wybiera się na Wyspy Bahama. Tam jest bilet na olimpiadę
Z utytułowaną sprinterką, którą raciborzanie wybrali do Rady Miasta Racibórz, rozmawialiśmy przy okazji konferencji prasowej Jacka Wojciechowicza – kandydata na prezydenta Raciborza. Mistrzyni olimpijska startowała do rady z KWW Razem dla Raciborza, popierającego tego kandydata.
– Justyna Święty-Ersetic obejmie wkrótce mandat radnej Miasta Racibórz, ale kariery wyczynowej kończyć nie zamierza. Na jakim etapie przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu pani się znajduje? Bo jeździ pani na zgrupowania po całym świecie.
– Po zakończonym sezonie halowym przygotowuję się do kolejnego sezonu, letniego. Będzie bardzo ważny w mojej karierze. We wtorek 16 kwietnia wylatuję na kolejne, takie dłuższe zgrupowanie, które zostanie zwieńczone startem na Mistrzostwach Świata Sztafet w Nassau na Bahamach. Tak naprawdę to będzie pierwsza i ostatnia szansa zrobienia kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie. Pozostaną dwa miejsca z rankingu, ale w oparciu o to trzeba czekać na łut szczęścia. Myślę, że poradzimy sobie z tym wyzwaniem i bez żadnych komplikacji zakwalifikujemy się na igrzyska.
– Pani się przygotowuje do tego sezonu otwartego, na stadionach, na bieżniach otwartych. Sezon halowy przebiegał ze zmiennym szczęściem. Był medal Mistrzostw Polski, były miejsca w czołówce, ale start na Mistrzostwach Europy w szkockim Glasgow, mimo pochwał dla pani, dla całej ekipy biegaczek nie był udany. Nie taki, jak oczekiwano.
– Jako sztafeta przyzwyczailiśmy wszystkich kibiców lekkoatletyki, że niemal z każdej imprezy kontynentalnej przywozimy medal do kraju. W Szkocji tego nie udało się dokonać. Jednak ten start na pewno nas wiele nauczył. Przynajmniej ja wierzę w to bardzo mocno. Uważam, że rywalizacja w Glasgow była swego rodzaju przystankiem przed tym, co ma się jeszcze zadziać w tym roku. To właśnie ten najbliższy okres będzie najważniejszy, bo przed nami Igrzyska Olimpijskie w Paryżu (lipiec). Wiem, że od teraz już wszystkie ręce na pokład. Wszystkie siły koncentrujemy na pokład i będziemy walczyć o jak najwyższe miejsca.
– Jest pani czynnym świadkiem takiej zmiany pokoleniowej w ekipie Aniołków Matusińskiego, czy szerzej w kadrze biegaczek. Wchodzą do niej bardzo młode osoby i pani mimo swojego doświadczenia sportowego i życiowego, jako dojrzała sprinterka, lekkoatletką jest pani dla nich rodzajem opiekunki, wzoru do naśladowania. Jak pani postrzega tę nową rolę, bo nie tak dawno, to pani była taką młodą wilczycą w tej grupie, a teraz niejako już wychowuje następne pokolenie.
– W tej sytuacji bardzo chętnie dzielę się z młodszymi czy nawet z mniej doświadczonymi koleżankami, bo mam te swoje doznania ze świata sportu, ten bagaż doświadczeń dość obfity. Z drugiej strony ja sobie bardzo cenię, że one szukają takich porad, że możemy nawzajem wiele się nauczyć od siebie. Bo młodość rządzi się swoimi prawami. Sama wyciągam tutaj dla siebie cenne wskazówki. Myślę, że to jest bardzo fajne, że łączymy to doświadczenie, tę dojrzałość z młodością, z ciekawością nowego pokolenia. Uważam to za bardzo fajne. Jak sądzę, ta ekipa prezentuje duży potencjał. Proszę tylko trzymać za nas kciuki w Paryżu.
– Przewidywany jest tam pani start indywidualny, czy też skupi się pani wyłącznie na sztafecie?
– Oczywiście chciałabym pobiec indywidualnie. Jednak tak naprawdę to walczono o to już w zeszłym sezonie, który był dla mnie czasem pełnym trudności, więc nie mam zdobytego tak minimum uprawniającego mnie do występu. W tym roku owo minimum jest dosyć wyśrubowane, bo poniżej granicy 51 sekund. Dotąd wymagany był dużo słabszy rezultat, żeby uzyskać kwalifikacje. Ten, kto mnie zna, wie, że ja będę walczyła i mam nadzieję, że i tym razem wywalczę potrzebną kwalifikację i powalczę o cele w Paryżu.
– Czy ta decyzja pozasportowa o włączeniu się w decydowanie o losach Raciborza jest pewnym wstępem do tego, że po okresie olimpijskim, po sezonie, będzie pani myślała o zakończeniu kariery wyczynowej. Niedawno w Radiu 90. powiedziała pani, że kariera zawodnicza dalej panią interesuje.
– I tak nadal jest. Jeszcze nie stawiam sobie tak zwanego deadline’u co do mojej kariery. Zobaczymy, bo głównie zależeć to będzie od tego jak będę wyglądała ze zdrowiem. Bo to ostatnio szwankowało. Na chwilę obecną wszystko jest dobrze. Jakby czerpię nadal z tego radość, co myślę, że jest takim kluczem do tego wszystkiego. Czas pokaże.
– Czy celem Justyny Święty-Ersetic w radzie miasta będzie stworzenie takich warunków do uprawiania sportu w Raciborzu, żeby pojawiła się w mieście następna taka Justyna jak pani?
– Tak, chcę, by w moje ślady poszli kolejni, młodzi sportowcy, którym będę mogła kibicować, tak jak kibicuje się teraz mnie.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze