Dariusz Polowy: w pięć lat zrobiłem więcej niż inni przez szesnaście
W Studio Nowiny gościem był prezydent Raciborza Dariusz Polowy. Okazją do rozmowy było zakończenie kadencji samorządu 2018-2024, która potrwa do końca kwietnia, ale wybory odbędą się 7 kwietnia. Polowy w nich startuje, ubiega się o reelekcję.
– Wrócę do momentu kiedy pan zostawał prezydentem w 2018 roku. W kampanii oferował pan swoją słynną dziesiątkę obietnic. To zestawienie wisi u pana w gabinecie. W ilu procentach udało się ją zrealizować? Czy to jest 10 na 10, czy jeszcze ta tarcza jest do wypełnienia?
– Dziesiątka Polowego to było 10 zagadnień głównych, ale każdy z nich był rozbity na wiele różnych punktów i biorąc to literalnie, wszystkie punkty, które zostały wyliczone w tej dziesiątce polowego i te, które zostały zrealizowane, dają wynik 82%. Życzę każdemu z tych ludzi, którzy publikują swoje programy wyborcze, aby osiągnął taki wynik. Przez te ostatnie pięć lat udało się zrobić więcej w Raciborzu niż przez 16 lat poprzednich.
– Gdyby zrobić taką gradację tej dziesiątki, że coś jest na miejscu pierwszym, a co dalej?
– Każde spojrzenie na dziesiątkę jest spojrzeniem subiektywnym. Każdy z nas ma swoje priorytety, dla każdego będzie ważne co innego. Dla jednego ważniejsze będzie przedszkole, dla innego żłobek. Powstała SOWA – jedna z dwóch pierwszych takich w Polsce, takie mini Centrum Kopernik. Dla kogoś ważniejsza może być tężnia dla kogoś innego ścieżka rowerowa. Nawet rzecz tak prozaiczna jak winda w urzędzie miasta jest tu osiągnięciem. Przez lata nikt o tym nie pomyślał, teraz zostało to zrealizowane. Każda z grup społecznych dostała sprawę, której oczekiwała. Ta kadencja to też był ciągły kontakt z mieszkańcami nawet w okresie pandemii gdy był on utrudniony. Za to jestem mieszkańcom wdzięczny, bo to ich mądrością mogłem się jakby zasilać, aby realizować te rzeczy.
– Pana przeciwnicy, ci co są rozczarowani kadencją Dariusza Polowego, mówią: nie ma portu, nie ma obwodnicy, nie ma lodowiska – sztandarowego projektu, który pan zapowiadał. Co im pan może powiedzieć?
– Jest wiele innych rzeczy. Jest żłobek, jest przedszkole, jest wspomniana winda i jest obwodnica biegnąca od Rudnika do ulicy Rybnickiej. Należy mieć odwagę wpisywania odważnych projektów takich jak port i gwarantuję, że to się zrealizuje w momencie gdy Zbiornik stanie się zbiornikiem mokrym, bo to umożliwi, zacznie ten szlak wodny. Musimy być do tego gotowi. My tego typu analizy też przeprowadzaliśmy z fachowcami i w Raciborzu jest miejsce, gdzie można by to zrealizować.
Żeby przejść do tematu lodowiska. Cóż mam powiedzieć? Zrobiłem wszystko, co jest możliwe, aby przekonać radnych do tego, że tego typu obiekt powinien w Raciborzu powstać. Doprowadziliśmy budowę do bardzo dalekiego stopnia zaawansowania niestety upór i gierki polityczne doprowadziły do tego, że jesteśmy ewenementem na skalę ogólnopolską. Gdy gmina posiada pieniądze i radni mają wydać tylko zgodę na to, żeby je wprowadzić do planu finansowego, oni tego nie robią.
Nawet lodowisko, które stawiamy na rynku, też było blokowane przez radnych. Powstało w tym roku dzięki zaangażowaniu jednej z naszych miejskich spółek. Radni nie uznali za stosowane, że dzieci, młodzież i dorośli mogą w okresie świątecznym i zimowym jeździć na łyżwach na rynku.
– Co z obwodnicą, a konkretnie Regionalną Drogą Racibórz-Pszczyna? W kampanii wyborczej to właśnie nowy most na kanale Ulgi jest głównym jej motywem.
– Tu wszystko przebiega zgodnie z ustaleniami już sprzed wielu lat gdy ustalono, że pierwszy odcinek drogi Racibórz Pszczyna od Rudnika do ulicy Rybnickiej zostanie wykonany, a potem w ramach porozumienia gmin będą robione odcinki od Rybnika, czyli Gaszowice-Rydułtowy i ostatnim elementem, który miał być wykonany jest most na kanale. Mamy z nim o tyle problem, że jeszcze mój poprzednik Mirosław Lenk zlecił w firmie projektowej projekt tego mostu ale nie uwzględniono w tym zleceniu tego, czy też dosyć swobodnie sobie potraktowano kwestie istniejącej linii kolejowej. To jest linia już nieużywana ale ona ciągle istnieje i PLK wymaga tego aby przejazd nad tą linią miał odpowiednie parametry. Toczyły się rozmowy, negocjacje z jednej strony z PLK aby obniżyć parametry dotyczące prześwitu między linią kolejową a naszym wiaduktem. Mówimy o bardzo dużym przedsięwzięciu inżynieryjnym, bo to będzie 700 m estakady. Całe międzywale potem przejście nad linią kolejową, przejście nad ulicą Brzeską i zjazd do ulicy Brzeskiej i dalej już w kierunku Kobyli. Bo tak ta droga ma przebiegać. Toczyły się uzgodnienia z PLK, odbyły się spotkania w ministerstwie, aby przeprowadzić proces likwidacji tej linii. Na podstawie zdania w piśmie z PLK, że linia jest przeznaczona do likwidacji rozpoczęto projektowanie tak, jakby tej linii nie było. Za bardzo taki miękki był ten dokument. Nie była to twarda decyzja. Projekt został przygotowany, trzeba było za taki zapłacić. Poszedł do uzgodnienia i PLK stwierdziły: nawet nie został proces likwidacyjny tej linii rozpoczęty. Taki prezent dostałem na początku kadencji i rozpocząłem działania, mając też w pamięci to że to jest ostatni odcinek który będzie wykonywany. Staramy się oszczędzając pieniądze gminy które zostały zainwestowane w projekt, nie tylko nasze pieniądze ale także wszystkich innych uczestników tego porozumienia żeby doprowadzić do tego aby te zmiany w projekcie były jak najmniejsze tak żebyśmy nie musieli zbyt dużo ingerować w gotowy już projekt i znowu płacić. Trudność związana jest z tym, że PLK wymagają, że jeśli linia istnieje to żeby wszystko co powstaje w jej obrębie spełniało maksymalne wymagania. Po wielokrotnych negocjacjach obniżono parametry ale jednak nie do takich, żeby całkowicie można je było zaakceptować. Nieugięta jest postawa ministerstwa które mówi, że absolutnie nie ma mowy o likwidacji tej linii kolejowej. Być może, że teraz po zmianach w rządzie, taka wola będzie.
– To Regionalna Droga Racibórz-Pszczyna, a kwestia obwodnicy to trasa Płonia-Sudół, albo odcinek zapowiedziany przez premiera Morawieckiego w Raciborzu, czyli Żerdziny-Sudół?
– Jeśli chodzi o odcinek od ronda przy ulicy Rybnickiej czyli tam gdzie dochodzi droga z Rudnika do Sudoła przez dzielnicę Płonia, to tu w momencie gdy przyszedłem do urzędu w 2018 roku była już taka wstępna koncepcja przebiegu tej drogi. Uznałem, że jeśli jest już pewna praca wykonana to pracujmy nad tym. Mamy porozumienie z drogami krajowymi. Wynikiem tych prac które teraz podejmujemy jest uzyskanie warunków środowiskowych oraz zaakceptowanego przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad programu funkcjonalno-użytkowego czyli dokumentu, który nie jest stricte projektem budowlanym to jest dokument na podstawie którego można ogłosić przetarg w systemie projektu i buduj. Czyli bardzo daleko zaawansowane opisu technicznego łącznie z rysunkami jak ma przebiegać i tak dalej. Warunki środowiskowe są po to, aby czy to drogi krajowe czy też województwo czyli zarząd dróg wojewódzkich mógł w ramach takiego dokumentu ewentualnie taką inwestycję zrealizować. W naszych rozmowach z drogami krajowymi często pojawiała się też myśl aby wskazać na obwodnicę ze strony zachodniej od Żerdzin. My byśmy bardzo chętnie widzieli żeby to było zrealizowane, ale tam już właściwie większość trasy biegnie poza terenami miasta.
Ja podpisze się obydwoma rękami pod takim projektem natomiast absolutnie nie odpuszczę tego co idzie przez Płonię, bo jak uczy doświadczenie posiadanie gotowego projektu daje szansę realizacji przedsięwzięcia.
– Dokonał pan istotnych zmian personalnych w urzędzie. Zmiany są wręcz pokoleniowe. Stanowiska objęli nowi naczelnicy. Pana przeciwnicy zarzucają panu, że pozbywa się ludzi z doświadczeniem, z kwalifikacjami, ludzi kompetentnych. Krytyka pańskich działań dotyczy również zwiększenia zatrudnienia w magistracie. Jak pan się odniesienie do tych zarzutów?
– Wiele z tych zmian było zmianami nazwijmy je zupełnie naturalnymi. Były to odejścia na emerytury ale też trzeba powiedzieć wprost, że jeżeli ktoś już ma przekroczone 70 lat to ma prawo do tego żeby pójść na emeryturę i nie można go zmuszać do tego żeby pracował. Wiele osób, które z urzędu odchodziło przyjmowało się jeszcze do pracy w latach 80. ubiegłego wieku, w zupełnie innej rzeczywistości. To jest też inne spojrzenie na funkcje urzędu, na to jak można realizować niektóre zadania. Stąd dobrze że taka zmiana pokoleniowa zachodzi ale też trzeba powiedzieć, że wiele osób które pracowały przed moim przyjściem po prostu nie do końca tak jak tego oczekują mieszkańcy wykonywało swoje obowiązki. Wielokrotnie dochodziły do mnie sygnały, że mieszkaniec został potraktowany nie tak jakby tego oczekiwał czy też nie tak jakby należało. Stąd sięganie po osoby z ze świeżym spojrzeniem, kompetentne. Wielokrotnie spotykam się z tym że idąc klatką schodową czy też korytarzem urzędu podchodzi do mnie mieszkaniec miasta i dziękuję za to że jego sprawa została sprawnie i dobrze załatwiona. Urzędnicy funkcjonują po to żeby wykonywać zadania dla mieszkańców i to mieszkańcy są najważniejszymi ludźmi w mieście. Nie ma nikogo ważniejszego. Dlatego wszystko łącznie ze zmianami kadrowymi z funkcjonowaniem urzędu ma być tak ustawione żeby to mieszkaniec miał jak największy komfort. Proszę sobie przypomnieć okres pandemii przecież byliśmy urzędem, nawet nie wiem czy nie jedynym w Polsce, który powrócił do otwartych drzwi dla ludzi. Ja pamiętam, że i rok po zmianach pandemicznych, gdzieś odwiedzając inne miasta okazywało się że tam jeszcze urząd jest zamknięty dla petentów. Po to są urzędnicy żeby maksymalnie dobrze wykonywać zadania jakich oczekują od nich mieszkańcy.
– Jedna zmiana personalna, urzędowa miała znaczenie na całą kadencję. Chodzi o zwolnienie wiceprezydenta Michała Fity od tego momentu zaczęło się też źle dziać w relacjach między panem, a radą miasta. Większością, która utworzyła się poprzez wspólne głosowania klubów radnych Niezależnych Michała Fity i Razem dla Raciborza. Pan mówi o uporze tych radnych co do budowy lodowiska, ale pan też upiera się przy swoim stanowisku w tej sprawie. Może trzeba było odpuścić i lodowisko by powstało.
– Jeśli chodzi o koncepcję tego jak Rada Miasta widzi lodowisko to tu sytuacja była bardzo zmienna. Proszę zwrócić uwagę, że był moment, że środki na inwestycję zostały wycofane. Minęły trzy miesiące i środki zostały wprowadzone. Wprawdzie na bardzo krótko, na moment gdy podpisaliśmy umowę z wykonawcą i potem nie patrząc na to, jakie to będzie miało skutki dla mieszkańców, dla budżetu gminy po prostu wycofano te środki i podjęto próbę zablokowania tej inwestycji.
– To wygląda panie prezydencie, że pan się zachował niczym lis w kurniku wykorzystał pan okazję, zadusił kurę, wyniósł ją i skonsumował. Bo radni się zgodzili na to, żeby lodowisko finansować. No tutaj był ten ten spór i jest po dziś dzień.
– Panie redaktorze, rozumiem, że ma pan dosyć malowniczy metafory, ale myślę że mówienie o tym, że zadusiłem jakąś kurę, jest mocno niestosowne, szczególnie, że o ile ja występuję w roli lisa, to kogoś trzeba było osadzić w roli kury. Pozwólmy, że pójdziemy innym torem. Jeżeli chodzi o finansowanie lodowiska to nie ma innej możliwości wyrażenia woli rady miasta jak uchwałą.
To, że grupa radnych coś mówi to nie jest wola rady miasta, to, że przewodniczący rady coś powie albo przewodniczący klubu to jest tylko opinia, jego wypowiedź. Rada Miasta jako organ kolegialny swoją wolę przekazuje w postaci uchwał. Wolą rady było najpierw wprowadzenie do budżetu, a potem wycofanie i potem znowu wprowadzenie i potem znowu wycofanie. A mieszkańcy na tym cierpią.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Reszta wywiadu dostępna w portalu nowiny.pl oraz w wersji wideo na YouTube – Nowiny.pl
Najnowsze komentarze