Posłanka Lenartowicz po kontroli WIOŚ na Dębiczu: to wygląda na napędzanie odpadów i zarabianie na śmierdzącym interesie
Konferencję prasową zorganizowano w hotelu Racibor, którego właścicielem jest jeden z protestujących na Dębiczu – Wiesław Jacheć. Spotkanie dla mediów prowadził Roman Majnusz, przypominając, że temat uciążliwego odoru nurtuje raciborzan z dzielnicy od roku. – On wciąż wymaga wielu działań i wyjaśnień. Zwłaszcza że w mediach lokalnych pojawia się wiele kontrowersyjnych wypowiedzi na ten temat – ocenił znany raciborski przedsiębiorca, szef Ensolu.
Prawo do bezpieczeństwa środowiskowego
Konferencja odbyła się, żeby pokazać ustalenia kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Posłanka Lenartowicz zainicjowała działania kontrolne. Przypomniała, że tematyką składowiska śmieci i gospodarką odpadami interesuje się od momentu budowy obiektu na Dębiczu.
Początkowo robiła to jako dziennikarka Nowin Raciborskich, w pierwszej połowie lat 90.
– To już wtedy budziło kontrowersje. Zawarto wtedy coś w rodzaju umowy społecznej, żeby składować tam tylko odpady z Raciborza – przypomniała parlamentarzystka.
Tematyka środowiskowa jest jej bliska, bo kierowała wojewódzkim funduszem ochrony środowiska, pozyskiwała środki europejskie na inwestycje ekologiczne i jako wicemarszałek oraz wicewojewoda nadzorowała działania w tej sferze.
– Dziś interweniuję na wniosek mieszkańców Dębicza i Brzezia, którzy mają prawo do życia w poczuciu bezpieczeństwa środowiskowego, a czują zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego – powiedziała w Raciborzu liderka powiatowych struktur PO.
Lenartowicz podkreśliła rolę raciborzan, którzy obserwują napływ ciężarówek z odpadami z całego kraju na teren składowiska miejskiego. – Są nawet pojazdy z oznaczeniami międzynarodowymi. Wyraźnie nie dotrzymano umowy społecznej, a odór rujnuje życie mieszkańcom okolic – kontynuowała polityczka Koalicji Obywatelskiej.
Jej zdaniem odór mógł sugerować, że składowane są w Raciborzu odpady bez pozwolenia zintegrowanego, takie, które zagrażają otoczeniu i mogą być toksyczne dla mieszkańców oraz dla przyrody.
Protokoły były gotowe w styczniu
Wniosek Lenartowicz o przeprowadzenie kontroli trafił na okres kontroli służb WIOŚ w Empolu. Te działania rozszerzono. Dodatkowo kontrolą objęto miejskie składowiska. Przeprowadzono tam badania morfologii odpadów już złożonych. Weryfikowano, czy składowane są zgodnie z pozwoleniem. Kontrolowano odpady dostarczane w ciężarówkach – ich zgodność z tzw. bazą odpadową (ma śledzić los odpadu od jego wytwórcy do unieszkodliwienia).
– W styczniu dostałam komplet protokołów z tej kontroli. Zgodzono się na udostępnienie wyników publicznie. Ten proces trwa, bo jest jeszcze czas na reakcję co do zaleceń pokontrolnych. Chciałam te wyniki przekazać mieszkańcom, którzy są w sporze ze składowiskiem, z prezydentem oraz ze spółką – wyjaśniła G. Lenartowicz.
Napomknęła jeszcze o kontroli GIOŚ, którą nazwała enigmatyczną (inicjował ją obecny poseł Michał Woś). – Nie mamy stamtąd żadnych wyników, to był chyba taki ogląd tematu – przypuszczała.
Śmieci z różnych stron Polski
Lenartowicz stwierdziła, że na wyniki kontroli WIOŚ można spojrzeć dwojako.
Po pierwsze potwierdziło się, że odpady są zwożone na Dębicz z różnych stron Polski. To oznacza, że Miasto nie dotrzymuje umowy społecznej. Dodatkowo zwozi teraz wielokrotnie więcej śmieci, na co są dowody – nie tylko zdjęcia samochodów, ale i umowy spółki RCR z dostawcami odpadów,
Po drugie można teraz stwierdzić, na ile Miasto realizuje swoje zadania ustawowe, bo ma unieszkodliwiać odpady z terenu gminy, a reszta działań wykracza poza to.
– To trzeba robić w interesie mieszkańców, dla ich dobra i tu występuje kontrola wyborców, można to działanie poddać ocenie podczas wyborów – zaznaczyła Lenartowicz.
Tu dodała, że kwestia samych odorów to grzechy zaniechania władzy państwa, która odeszła. Nie ma bowiem ustawy odorowej – przez 8 lat nie wydano nawet rozporządzenia w tej sprawie.
Prezydentowi zarzucają kłamstwo
Po posłance głos zabrał Roman Majnusz. Powiedział, że we wrześniu, protestujący wystąpili z żądaniem zaprzestania przywożenia odpadów spoza Raciborza.
24 listopada prezydent im odpowiedział – uznał postulat za bezprzedmiotowy, bo w Raciborzu nie przyjmuje się odpadów nieprzetworzonych w instalacji MBP (dawny RIPOK).
Majnusz powiedział, że to nieprawda i pokazał zestawienie za lata 2020 – 2023. Empol w ramach umowy z Miastem przywoził śmieci spoza Raciborza, ale z biegiem lat coraz mniej.
– Coś, co nas dotknęło, nastąpiło z początkiem 2023 roku. Zaczęły masowo napływać odpady na RCR z całej Polski. Dlatego mówimy, żeby tego zaprzestać, a tymczasem prezydent nas okłamuje – irytował się członek władz Raciborskiej Izby Gospodarczej.
Towarzyszący Majnuszowi sąsiad z dzielnicy – Adam Witecki zaprzeczył jakoby aktywność mieszkańców Dębicza miała barwy polityczne. – My mamy upoważnienie od 325. mieszkańców domów z pobliża składowiska, my ich reprezentujemy. Ja sam ze składowiskiem walczę 35 lat, ale większa grupa zebrała się w tej sprawie na początku 2023 roku. Smród był nie do wytrzymania w całej okolicy – oświadczył.
Na Dębicz jadą odpady spod Łodzi
– Z naszego punktu widzenia dzieje się tak, bo od końca 2022 roku horrendalnie wzrosła ilość odpadów. Bo jesteśmy składowiskiem dla całej Polski. W 2023 roku – to dane z raportu WIOŚ – widać, że z Empolu jest kilkanaście tysięcy ton odpadów przetworzonych, a tylko z firmy Ekoregion – trafiło 27 tys. ton odpadów. To jest firma z Bełchatowa, ma kilka instalacji pod Łodzią, to dlaczego do nas przywożą odpady? Z Rybnika 5 tys. ton śmieci do nas trafia. Raciborskie władze dopuszczają do zasypywania naszego składowiska odpadami z całej Polski – wymieniał Adam Witecki.
Zajmujący się sprawą najdłużej Witecki opowiadał o zdjęciach samochodów z literką A, oznaczającą transport śmieci z zagranicy. Wskazał, że w raporcie WIOŚ zawarto informacje o „fantastyce naukowej” w ewidencji spółki, z których wynikało, że trasa z Łodzi do Raciborza zajmuje 8 minut, a dostawy śmieci odbywają się w czasie, kiedy nic tam nie przyjęto. – Z terenu składowiska odesłano ciężarówkę z której wyciekała substancja w kolorze niebieskim! – grzmiał pan Adam.
– Ktoś powinien się zainteresować tym, co inspektorzy WIOŚ przekazują w swoim raporcie. Złożyliśmy wniosek do prokuratury o zbadanie tej sprawy. Sprawę przekazano z raciborskiej prokuratury do Rybnika – poinformował Witecki.
W kwietniu ruszy armagedon smrodu
Tu Majnusz dodał, że w przestrzeni publicznej krąży pogląd, że protestujący ulegają zbiorowej halucynacji. – Teraz mieliśmy niskie temperatury, ale my wiemy, że wiosną, w kwietniu, tak jak przed rokiem, smród stanie się znów nie do wytrzymania na wiele miesięcy – stwierdził gospodarz konferencji.
Martwi go, że Miasto nie dogaduje się z firmą Empol w sprawie hermetyzacji w instalacji. – Nic się tam nie dzieje, zatrzymano ten proces. Od prawie roku, gdyby nie interwencja pani poseł, to nic dobrego się nie zadziało w naszej sprawie. Przecież w protokole WIOŚ są rzeczy wymagające wyjaśnień, są kary, są mandaty, ale prezes uważa, że nic złego nie robi – ubolewał przedsiębiorca.
– Nas w urzędzie, w spółce obrażają. Nazywają nas gebelsami, komuchami, ludźmi z Nowoczesnej. My jesteśmy po prostu ludźmi z Brzezia i chcemy żyć w spokoju. Nic więcej – zaznaczył Majnusz.
Posłanka Lenartowicz dodała, że protokoły potwierdzają to, co zarejestrowali mieszkańcy i nie można już powiedzieć, że oni sobie wyssali to z palca. – Trzeba wyciągnąć konsekwencje, nawet karne – podkreśliła.
Pani poseł powątpiewała w bezstronność prokuratury rybnickiej z uwagi na możliwe powiązania, korelacje i śmieci z Rybnika. Mówiła, że nawet prezes RCR jest z Rybnika. – Wierzmy w szacunek dla zawodu prokuratora – oświadczyła.
Temat dla komisji rewizyjnej
Lenartowicz widzi w sprawie możliwość kontroli ze strony komisji rewizyjnej Rady Miasta Racibórz (komisją kieruje Anna Szukalska). – Nie można tej kwestii zostawić, temat jest jak najbardziej dla komisji rewizyjnej. Bo to wygląda na napędzanie odpadów i zarabianie na śmierdzącym interesie – skwitowała posłanka.
Roman Majnusz podał statystyki z grudnia – naliczono 120 tirów z odpadami z Polski, co oznacza 3 tys. ton obcych odpadów na składowisku; a także dane ze stycznia – 103 samochody załadowane odpadami. – Przez cały 2023 rok z zewnątrz przyjęto tam 60% obcych odpadów – poinformował.
Lenartowicz stwierdziła, że Miasto musi: racjonalizować gospodarkę odpadami i zmniejszać liczbę odpadów, pozyskiwać pieniądze europejskie na ten cel.
Inaczej będzie obciążać kosztami utrzymania mieszkańców, a Miasto zapłaci kary za nieuzyskanie poziomów recyklingu. – Pozostaje jeszcze kwestia osadów ściekowych, które mogą być źródłem zagrożeń chorobotwórczych, a to one są największym źródłem odoru. Po nim można domniemywać, że one tam trafiają – zauważyła.
Lenartowicz znów zgłosi się do marszałka
Spytaliśmy, czy w tej sytuacji tylko wybory mogą rozwiązać patową sytuację, gdzie urzędnicy i protestujący nie mogą się porozumieć?
Posłanka wskazuje, że wpierw powinna interweniować rada miasta przez komisję rewizyjną.
– Chodzi o skuteczną egzekucję uprawnień samorządu, tu chodzi o odpowiedzialność za prowadzenie polityki lokalnej. Sytuacja jest znana od miesięcy, szkoda, że nie zajęto się tym wcześniej – wyjaśniła.
Ważny jest także nadzór marszałka nad przestrzeganiem zasad ochrony środowiska. Zapowiedziała, że zgłosi do Katowic niedotrzymanie w Raciborzu warunków pozwolenia zintegrowanego przez spółkę RCR. To jej zdaniem stawia znak zapytania co do pozyskania przez Miasto środków europejskich na ochronę środowiska.
Nie wchodzi w grę cofnięcie wspomnianego pozwolenia, bo wtedy trzeba byłoby zamknąć składowisko na Dębiczu.
Lotne kontrole potwierdziły smród
– Gospodarkę śmieciami trzeba zracjonalizować, prowadzić zgodnie z prawem oraz w zgodzie z oczekiwaniem mieszkańców – podkreśliła.
Adam Witecki mówił, że pół życia stracił na walce z wysypiskiem. – Ja wiem, że ono jest nielegalne od momentu powstania. Jak pojawił się RIPOK, to z nim smród rósł z dnia na dzień. Uciążliwość tych obiektów jest nieprawdopodobna, a nie ma z kim o tym rozmawiać w urzędzie. Nic się nie zmienia. Jedni mówią, że to RCR, drudzy, że to Empol, a w dokumentach jasno stwierdzono – śmierdzą obie instytucje. Od 5 lat, w tej kadencji władz Raciborza, nic się nie dzieje. Zorganizowano tylko lotne kontrole, które nic nie wniosły. Potwierdziły, że śmierdzi. My to od dawna wiemy. Jedyne co zrobiono, to zwózkę śmieci zwiększono, czyli spotęgowano smród – oznajmił A. Witecki.
Pytaliśmy jeszcze organizatorów konferencji o rozmowy z prezydentem, które ten zadeklarował ostatniego października 2023 roku na spotkaniu dzielnicowym. Mówił w Brzeziu, że odda mieszkańcom do wglądu wszelką dokumentację na temat składowiska i gospodarki odpadami.
Roman Majnusz powiedział, że do takich rozmów nie doszło, a na pewno nie wziął w nich udziału nikt z obecnych na spotkaniu z mediami.
– Nie dokonało się, prezydent wbrew obietnicom nie zaprosił nas, reprezentujących 325 mieszkańców. My o tym nic nie wiemy, mimo deklaracji, które zapamiętaliśmy z tamtego spotkania – podsumował Roman Majnusz.
(ma.w)
Makowski: odpadów tyle samo co było
Do konferencji mieszkańców odniósł się w Radiu90 prezes Jan Makowski z RCR. Powiedział tam m.in., że spółka prowadzi w sposób właściwy eksploatację, zgodne z procedurami i prawem. – Nie sprowadzamy więcej odpadów na składowisko, wręcz przeciwnie, wydłużamy jego czas eksploatacji – podkreślił. W wywiadzie dla radia mówił też o zainwestowaniu dwóch milionów złotych w składowisko. – Składowisko nie jest uciążliwe dla mieszkańców, uciążliwości nie idą dalej niż kilkanaście metrów – podał. Według prezesa Makowskiego to biofermentowniki w firmie Empol generują „potworny smród i mieszkańcy mają rację”. Szef spółki dodał, że odpadów przywożonych do Raciborza jest mniej więcej tyle samo co w poprzednich latach. – Dzisiaj, za mojej kadencji również, to jest około 40 tysięcy ton – zaznaczył w rozmowie z Radiem90.
Najnowsze komentarze