Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Hodowla ptaków dodaje skrzydeł. Marcin Wyrobek o swojej życiowej pasji

06.02.2024 00:00 red

– Pan tak kocha swoje ptaki, że przyszło mi na myśl, że w poprzednim życiu – jeśli wierzyć w reinkarnację – musiał pan mieć skrzydła – mówiłem mojemu rozmówcy w Studio Nowiny. Hodowca ptaków egzotycznych Marcin Wyrobek z raciborskiej Studziennej wyszedł ze swoją pasją w świat. Ściślej – w muzyczny świat, bo jego podopieczni znaleźli się w teledyskach popularnej grupy LemON.

– Pokochał pan ptaki, to pana życiowe hobby, jest pan przy ich narodzinach i rozwoju od lat, ale skąd to się w panu zrodziło? Pamięta pan początek?

– Odkąd sięgam pamięcią to je hoduję. Duży wpływ na to miał mój sąsiad z dzielnicy pan Jan Psota. To zasłużony działacz z Polskiego Związku Hodowców Kanarków. Ja miałem zaledwie 5 lat, a już wtedy były u mnie pierwsze ptaki. Wzorowałem się na sąsiedzie.

– Studzienna to w końcu niewielka dzielnica miejska, a tymczasem żyją tam ptaki egzotyczne. To już nie sikorka czy wróbelek, ale ptaki z całego świata. Jak je utrzymać w takim miejscu, w takich warunkach klimatycznych?

– Ja jestem hodowcą wolierowym i trzymam swoje ptaki w wolierach zewnętrznych. Takie warunki hodowli przypominają te niemal naturalne okoliczności ich bytowania. Woliery są przestronne – 2 na 3, czy 4 na 5 metrów. Ptaki dzięki nim mają swobodę lotu, czy rozmnażania. Oczywiście jest też chów klatkowy, ale to inny typ hodowli. Ja mam takie warunki, ja preferuję takie podejście. Nie wszystkie gatunki mogą przebywać razem, bo jeden drugiego zje. Na przykład posiadam 18. gatunków wikłaczy i one są w jednej wolierze. Akurat one są zgodne. Jednak dla ptaków mięsożernych trzeba mieć osobne woliery i ja tak właśnie postępuję.

– Nie wyobrażam sobie pana z siateczką w ręką, jak biega po łąkach i lasach i łapie w nią kolejne okazy. Skąd biorą się ptaki w pańskiej kolekcji?

– Pochodzą prawie ze wszystkich kontynentów świata, ale nie z Europy. Ja nie ma rodzimych, polskich ptaków, za to mam dość sporo z Afryki, Ameryki Południowej, a nawet z Azji. Sporo ich zgromadziłem, jest już kilkadziesiąt gatunków. Żyją w przestronnych wolierach, a one nie są zbyt duże. Większość jest wróblowatych, małych. Miękojady owadożerne są większe, puszczaki, toko, czy brodale. Niektóre ptaki sięgają wielkości wrony.

Skąd się biorą? Większość pochodzi z hodowli europejskich. Źródła ich pozyskiwania to Czechy, Belgia i Holandia. Kupuję je od hodowców. Jedne są popularne, inne unikatowe. Na przykład są takie azjatyckie papuziki, sam mam ich 4 gatunki. To dość popularne, czołowe ptaki, ale są też inne, mniej popularne. Weźmy na przykład różne rodzaje wdówek dominikańskich, tzw. rajskich. Te ptaki znoszą jaja do cudzego gniazda, robią takie niespodzianki. Afrykańska kukułka to kolejny skomplikowany gatunek, niełatwo je rozmnażać, to już jest inny poziom hodowli.

– Czy ptaki traktują pana jak swego ojca, rodzica? Od pana otrzymują pokarm. Przylatują, obsiadają, jak pan jest w ich pobliżu?

– Bywają gatunki bardziej zżyte z człowiekiem. I faktycznie kiedy przychodzę z pokarmem, to te wygłodniałe podlatują. Inne ptaki są zdystansowane, uciekają. Jedne są oddane człowiekowi, inne podchodzą do niego z obawą.

– Pewien znajomy lubi wyjść wiosną i latem na balkon, o świcie i słuchać śpiewu ptaków. U pana też jest taki gwar? Ćwierkanie, świergot itp.?

– Tu muszę coś sprecyzować, bo wiele osób myli ptaki egzotyczne ze śpiewającymi, a tymi są np. kanarki, drozdy, czy słowiki. Niektóre ptaki egzotyczne, ale jednak nieliczne, rzeczywiście śpiewają. Tu wtrącę, że egzotyka to przede wszystkim kolory. I ciekawostka – ptaki samce, są bardziej kolorowe niż samice. U człowieka jest z tym na odwrót. Wracając do śpiewu, to ptaki rodzą śpiew zaraz po wschodzie słońca. Właśnie wtedy one się rozśpiewują. U mnie też to słychać. Latem zaczynają już o 4.30. Jest wtedy dość głośno.

– Pamięta pan, od jakiego ptaszka ta hodowla się zaczęła?

– To był kanarek szlachetny. Jak już wspomniałem, to pan Psota, człowiek rozpoznawalny w ptasiej branży w Polsce, on mnie wprowadził do tego hobby, więc kanarek niejako musiał być pierwszy. A pierwszego egzotycznego ptaka pozyskałem za sprawą innego raciborskiego hodowcy Ryszarda Labochy. To on mnie wciągnął w tę droższą, mniej dostępną pasję hodowlaną.

– Czy pańskie ptaki mają imiona?

– Miałem i mam ich naprawdę dużo. Hodowla sięgała czasem nawet ponad 80 gatunków, ale imię miał tylko jeden gwarek. Bo on mówił. Pojedyncze słowa można było wyraźnie usłyszeć. To był mój ostatni ptak z imieniem. Fajne przeżycie z nim było.

– Kiedy pan traci ptaka z hodowli, to mocno to przeżywa?

– Mam serce, więc przyznam, że tak się dzieje. Nawet dłuższy czas potrafię przeżywać ten smutek po nim. Proszę pamiętać, że one do mnie przylatują, jedzą mi z ręki.

– Ile czasu dziennie zajmuje taka pasja?

– Tak sobie wszystko poukładałem, że nie więcej niż 40 minut dziennie. I jest to bardzo fajny czas w ciągu dnia. Latem jestem u moich ptaków z samego rana, a w okresie zimowym, przychodzę tak pod wieczór. Przyznam, że nie odczuwam, aby brakowało mi czasu z powodu mojego hobby.

– Zmieńmy nieco temat naszej rozmowy. Jakiej muzyki lubi pan słuchać? Pytam, bo zaraz będzie nie tylko o ptakach, ale i o muzyce.

– Zdecydowanie moim idolem od lat jest Artur Gadowski i jego zespół Ira. Takie przeboje jak „Mój dom” czy „Nadzieja” to moje ulubione kawałki. Grzego Markowski, jego córka Patrycja Markowska – ich utwory też sobie cenię. Kolejną grupą jest Budka Suflera. Polski rock, to jest coś co lubię. Bo rozumiem te piosenki. Agnieszka Chylińska – następna wykonawczyni, którą cenię. Jest w tym gronie także Ania Wyszkoni, która wywodzi się z niedalekiego Tworkowa.

– I właśnie w kontekście muzycznym warto opowiedzieć historię, która zaczęła się, gdy pewnego dnia odebrał pan telefon z nieznanego numeru…

– To był 18 września 2023 roku. Zadzwoniła do mnie menadżerka reżysera Michała Pańszczyka, dość znanego w branży kręcenia teledysków, współpracującego np. z Dodą, Michałem Szpakiem i Sannah.

Chodziło o nowe nagrania zespołu LemON, pokazanie w ich teledysków moich ptaków. Początkowo miało chodzić o jeden utwór, ale okazało się, że będą też na kolejnych piosenkach z płyty grupy „LemON – piątka”

– Czy to była łatwa decyzja? Tak zaprząc te ukochane ptaki do ciężkiej pracy na planie teledysku?

– Od samego początku ta propozycja mnie zainteresowała. Mam styczność z celebrytami na różnych wydarzeniach, ale to było dla mnie coś nowego. Choć jeszcze temat przemyślałem, zanim powiedziałem tak, to ucieszyłem się, że mogę się tym zająć.

– Jak to wyglądało w praktyce?

– Można zobaczyć w internecie te teledyski. Są już chyba 4 utwory. Lider grupy Igor Herbut ma tam na sobie amadynę wspaniałą. Ona chętnie do niego przylatywała. Do tego Igor fascynuje się ptakami egzotycznymi. Trafił swój na swego. W czasie zdjęć sam zaproponowałem, by wystąpiły inne gatunki i reżyser mi zaufał. To było motywujące. Ważne, że dało się porozumieć z reżyserem.

– Czy ta współpraca zaowocuje kolejnymi kontraktami, występami?

– Wstępnie jestem po słowie z reżyserem i panią menadżer na temat dalszej współpracy. W grę wchodzi dość znana postać rodzimego showbiznesu, ale jej personaliów na razie nie zdradzę.

– Ja pamiętam, jak ptaki w kinie pokazał Alfred Hitchcock i widzowie byli przerażeni. Pan też jest z ptakami na ekranie, ale one nie straszą ludzi.

– W życiu jest dokładnie odwrotnie niż w słynnym thrillerze „Ptaki”. Nie wyobrażam sobie życia bez nich, to jest dla mnie to coś, po co się żyje.

– Oprócz hodowli ptaków jest pan znany z udostępniania fotobudek. W tym jednej o kosmicznym wyglądzie.

– To jest taka nowość i ludzie lubią z niej korzystać. Tłumy się czasem ustawiają.

Co ciekawe, jestem rozpoznawalny z tej działalności. Ten nowy sprzęt robi zdjęcia inaczej. Powstaje krótki filmik przesyłany na smartfona. Tak technika idzie do przodu.

– Wracając do ptaków, to wśród hodowców bywa wiele znanych postaci. Jedną z nich był zmarły niedawno aktor i piosenkarz Krzysztof Respondek, z którym pan się znał.

– Ogólnie to jest bardzo dużo takich osób, bo każdy ma jakieś hobby i rozwija je, wykorzystuje swój wolny czas. Myślę, że zainteresowanie ptakami, to jest coś ciekawego dla tych, niewiedzących, co chcą robić w życiu. Mnie osobiście hodowla ptaków dodaje skrzydeł.

– Czy ma pan takiego ptaka – marzenie, którego chciałby pan w swojej hodowli?

– Aktualnie nieosiągalny dla mnie jest tukan toko. Koszty sprowadzenia byłyby kolosalne, poziom kilkudziesięciu tysięcy euro. Marzy mi się ten ptak.

Rozmawiał w Studio Nowiny – Mariusz Weidner

Rozmowa do obejrzenia w nowiny.pl/226765

  • Numer: 6 (1657)
  • Data wydania: 06.02.24
Czytaj e-gazetę