Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Bolesław Piecha: ja swoją kampanię prowadzę spokojnie

10.10.2023 00:00 red.

O sojuszu z Konfederacją, o hiperaktywnych wiceministrach z Raciborza i problemach z ochroną zdrowia rozmawiamy z posłem Bolesławem Piechą, liderem listy PiS w naszym regionie. Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko.

– Dużo jeżdżę po regionie. Patrząc na te wszystkie plakaty i billboardy, można odnieść wrażenie, że pierwsze i drugie miejsce na liście PiS mają wiceministrowie z Raciborza. Pana nie widać.

– Każdy ma swoją strategię wyborczą. Ja jestem doświadczonym parlamentarzystą i dbam o to, żeby wynik w naszym okręgu był zachowany. Podstawowym celem jest obrona pięciu mandatów, czyli tej większości, którą w tym okręgu mamy. Jest też coś, co jest przywarą albo atutem młodości, czyli aktywność. Ja mam trochę więcej spraw na głowie, bo ktoś to musi organizować, nadzorować, również pod względem przekazu, również pod względem finansowym, więc tych zadań jest trochę więcej. Moja rola bardziej polega na moderowaniu przebiegu kampanii. Bardzo dobrze, że młodzi koledzy są tak mocno zaangażowani. To cieszy, ponieważ to, jaki będzie wynik wyborczy, zależy również od propagandy outdoorowej, wielkoformatowej. Ja swoją kampanię prowadzę spokojnie. Nie mam ambicji, żeby być na pierwszej linii frontu pod względem liczby billboardów czy banerów.

– Pan jest bardziej odpowiedzialny za całą formację PiS w regionie, a nie tylko za swój indywidualny wynik.

– Indywidualne wyniki są bardzo ważne, natomiast musimy pamiętać, że do zwycięstwa w wyborach trzeba mieć większość mandatów w Sejmie, a nie indywidualności. Indywidualności są być może fajne dla współczesnych mediów, dla formacji też są dobre, o ile przekładają się na liczbę zdobytych mandatów.

– Pan jest specjalistą od ochrony zdrowia. Tymczasem niedawno w Rybniku doszło do sytuacji, w której pacjent spędził na SOR-ze 26 godzin. Ale to nie jest odosobniony przypadek. Do takich sytuacji dochodzi w Polsce coraz częściej. Z czego to wynika?

– Słyszałem o tym. Myślę, że wynika to z wieloletnich zapóźnień, ale też z tego, co się w Polsce toczy. W Polsce mamy do czynienia z przemodelowaniem głosu obywateli. Ten głos obywateli jest słyszany w różnego rodzaju publikacjach medialnych, głównie w social mediach. Na dobrą sprawę przebijają się wiadomości sensacyjne. Czy w polskiej służbie zdrowia jest idealnie? Jestem daleki od tego stwierdzenia. Czeka nas jeszcze wiele pracy, natomiast pewne kamienie milowe zostały zbudowane. Po pierwsze, wbrew temu co się twierdzi, model systemu ochrony zdrowia w Polsce będzie utrzymany. Nie ma tu czasu i miejsca na żadną rewolucję. Niech mi pan wierzy, rewolucja wymaga wielu zmian. Nie sądzę, żeby Polacy chcieli w niej partycypować, bo pewnie mają dość duże wątpliwości, czy ona się uda. Nie ma idealnych systemów zdrowotnych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest odpowiedzialny za dwie rzeczy. Pierwsza rzecz to jest dbanie o odpowiednie ustawy i finansowanie. Bez pieniędzy się w medycynie nic nie zrobi. Pan doskonale wie i czytelnicy też wiedzą, są takie leki, na które nie stać nie tylko przeciętnego, ale nawet bardzo bogatego Polaka, bo nikt nie płaci 10 mln zł za najdroższy lek świata, a jednak państwo daje ten lek bezpłatnie, czyli musi to refundować dla tych obywateli, zwłaszcza młodych obywateli, którzy mają wskazania. Żeby to zapewnić, trzeba mieć dość stabilny system finansowania. Tym systemem jest składka zdrowotna. Są duże kontrowersje co do tej składki. Wszyscy twierdzą, że powinna być wyższa, ale jak ktoś ma zapłacić, to zdania są podzielone. Ja wiem, że zwłaszcza młodzi, zdrowi ludzie niekoniecznie chcą płacić więcej, ale musimy pamiętać, że wszystkie europejskie, cywilizowane systemy są oparte na solidarności, czyli płacą ci, którzy rzadziej korzystają z systemu ochrony zdrowia na tych, którzy na pewno nie podołaliby temu samodzielnie. Ten system jest realizowany przez NFZ.

– Czy ten system mógłby być zdecentralizowany?

– Można nad tym dyskutować, natomiast nie sądzę, że akurat przez samą zmianę systemu zbierania składki, płacenia za te usługi, cokolwiek się zmieni. My mamy ustawę, która obliguje rząd, aby nakłady na ochronę zdrowia stale zwiększać – do 7% w 2027 roku. Druga sprawa to jest kwestia kadr. W Polsce stało się tak jak w wielu krajach europejskich, ale w Polsce szczególnie, że mamy ogromną lukę pokoleniową, a bez lekarza, bez pielęgniarki, żadna usługa medyczna nie będzie zrealizowana. Otwarliśmy wiele kierunków medycznych na uniwersytetach, to się spotkało z dużą krytyką, ale jak inaczej zapewnić większą ilość kadr? Nie da się pogodzić wody z ogniem. Trzeba ich wykształcić.

– Tylko, że wielu medyków po zdobyciu wykształcenia „ucieka” na Zachód.

– Ten mityczny Zachód nie jest już celem ucieczek młodych lekarzy z Polski. Oni się doskonale realizują w Polsce i zarabiają godziwie. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie zarabiają godziwie to nie zna realiów płac w opiece zdrowotnej. Co innego to postulowane przez pracowników opieki zdrowotnej, w tym lekarzy, to sprawa organizacji czasu pracy i rozważenia delegowania pewnych czynności np. prowadzenie sprawozdawczości medycznej innym pracownikom, jak chociażby sekretarkom medycznym.

– Najchętniej realizują się i zarabiają w dużych miastach.

– To jest wielki problem. Ja żyłem w czasach, w których obowiązywał nakaz pracy. Jak ja nie podjąłem pracy np. w górnictwie, bo miałem stypendium górnicze, to dostałem nakaz pracy w jakiejś gminie w województwie warmińsko-mazurskim i nic nie miałem do gadania, bo inaczej zaczynały się problemy. Do powrotu takiej sytuacji nikt nie chce dopuścić. Czy wszystkie świadczenia muszą być zrealizowane obok domu? Nie. Podstawową sprawę jest zapewnienie podstawowej opieki zdrowotnej i ja sądzę, że te poradnie są. Jak one działają, jak one przyjmują, to jest odrębne zagadnienie. Druga sprawa to jest dostęp do specjalistów. Ci specjaliści są lokowani w poradniach specjalistycznych albo w szpitalach. Nie wydaje mi się, żeby szpital musiał być w każdym miejscu w Polsce. To jest duże zadanie organizacyjne, z którym musimy się zmierzyć i próbujemy się zmierzyć przez budowanie sieci szpitali chociażby, ale w kontrze stoi właściciel szpitala. Pokaż mi pan starostę, np. wodzisławskiego, który chce zrezygnować ze szpitala. Nie widzę takich mądrych ludzi, a musimy pamiętać, że organy założycielskie, czyli właściciele polskich szpitali, to są samorządy. Czy da się spowodować taką sytuację, żeby starosta jednego powiatu dogadał się z drugim? To wymaga wielu lat pracy i nie wydaje mi się, żeby to było proste. Każdy starosta będzie bronił swojego szpitala jak niepodległości, bo szpital, szkoła, jakaś droga, to jest domena powiatu.

– Starosta, który zamknie szpital, będzie skończony jako polityk.

– Mało tego, każdy następca w swojej propozycji wyborczej będzie starał się przywrócić szpital w danym powiecie, to jest pewne. Należałoby ujednolicić organy założycielskie, ale to jest proces, tego się nie da zrobić z dnia na dzień. Wydaje mi się, że takim właścicielem szpitali publicznych powinien być wojewoda lub marszałek województwa, czyli spojrzeć wyżej, a nie zostawić to na dole, bo tam te woluntarystyczne, egoistyczne postawy samorządowców niekoniecznie będą sprzyjać odpowiedniej organizacji.

– Nadal uważa pan Konfederację za partnera, z którym można rozmawiać o koalicji?

– Polityka kieruje się pewnym teatrum, natomiast irracjonalności w polityce zawsze będzie dużo. Są partie antysystemowe. Konfederacja do nich należy, ale ja już Palikota widziałem, widziałem Samoobronę. Te partie się potem cywilizowały. Uważam, że Konfederacja pójdzie w tym samym kierunku, bo są tam i ludzie bardzo rozsądni, i ludzie zaślepieni ideą fix. No i co pan na to poradzi? Są. Zazwyczaj bardzo fajnie się krytykuje i o wszystko wszystkich oskarża. Powiem szczerze, że nie brałem udziału w masowych szczepieniach – nikogo nie zaszczepiłem. Sam poszedłem zaszczepić się do przychodni. Nie chorowałem na covid.

– To co mówi Konfederacja podoba się części społeczeństwa.

– Nie mają racji w sprawach zdrowotnych. Nie mają racji w sprawie bonu zdrowotnego. Dla tych ludzi bon zdrowotny jest fajny, bo myślą, że kilka tysięcy złotych wystarczy na wizytę u specjalisty, na zrobienie EKG. Problem w tym, że nie wystarczy na zrobienie operacji, a jak już ktoś będzie miał wypadek drogowy, to jedyne co pozostanie, to zbiórka pieniędzy. Nie jestem krytykiem zbiórek charytatywnych, ale jestem daleki od tego, żeby system opieki zdrowotnej miał być kreowany na podstawie zbiórki.pl.


Cały wywiad na nowiny.pl

  • Numer: 41 (1640)
  • Data wydania: 10.10.23
Czytaj e-gazetę