Miasto kupi niedoszłą fabrykę śrub przy Łąkowej, żeby powstał Zakład Aktywności Zawodowej. Rodzice obecni na sesji rozczarowani radnymi
Trzy godziny zajęło radnym podjęcie decyzji o zgodzie na zakup nieruchomości przy ul. Łąkowej, nieczynnej hali za Areną Rafako. Uchwała przeszła w głosowaniu 10:7.
Zaproponowana przez prezydenta Polowego, uzgodniona ze stowarzyszeniem Spektrum lokalizacja przyszłego ZAZ-u napotkała liczne wątpliwości radnych. Wygłaszał je na początek Paweł Rycka. Na sesji to on zaproponował, by włodarz dogadał się ze starostą, bo ten oferuje za darmo dawną pralnię szpitalną na Gamowskiej. Wcześniej sugerowali, żeby siedzibą zakładu był budynek z kompleksu po byłym Gimnazjum nr 5 (a wcześniej SP11) przy Opawskiej.
Pralnia od starosty
Rycka nie krył, że nie darzy zaufaniem prezydenta Polowego i to kolejny powód, dlaczego nie chce poprzeć jego propozycji. Mówił, że włodarz okłamał go nie raz. – Bardzo wątpię, czy będziemy jeszcze umieli współpracować – mówił.
Według Rycki pralnia na Gamowskiej mogłaby być w przyszłości większym centrum dla niepełnosprawnych. Można byłoby tam przenieść Warsztaty Terapii Zajęciowej.
Radni mówił w imieniu swoich kolegów z klubu Razem dla Raciborza, że popierają utworzenie ZAZ, ale wahają się, czy akurat w tym miejscu. Ich zdaniem będą to źle wydane pieniądze podatników.
Ze strony Rycki padła jeszcze propozycja, żeby ZAZ powstał w nowym dworcu PKP.
Propozycje nierównoważne
Dezaprobatę dla wystąpienia Rycki wyraziła Anna Wacławczyk, dziwiąc się, że rajca wypowiada się w imieniu starosty. Jej zdaniem, włodarze powinni wypowiadać się bez pośrednictwa radnych.
Sprzeciw wobec pomysłów przedstawianych przez Pawła Ryckę wyraził pierwszy zastępca prezydenta miasta. Dawid Wacławczyk mówił, że taka lokalizacja jak ta na Gamowskiej wymaga dopiero uzgodnień geodezyjnych, a starosta nie może niczego sam oddawać z majątku Powiatu, bo do tego potrzebna jest uchwała rady powiatu. – Tu mamy wyrażenie woli zakupu, tam dopiero rozmowy radny – starosta. To jest coś odległego, te propozycje nie są równoważne – oznajmił Dawid Wacławczyk.
Wypowiedział się na temat budynku B po byłej szkole. Wedle jego wiedzy obiekt jest zajęty przez SKZR Źródło, a wydział edukacji ma przyszłościową koncepcję zagospodarowania całego kompleksu. Wacławczyk wyjaśnił też, że na nowym dworcu nie przewidziano takiej gastronomii jaką planuje ZAZ.
Rycka ponarzekał jeszcze na prezydenta Polowego, mówiąc, że ten tylko obiecuje, ale szacunku dla rady nie ma. Dodał, że nie pierwszy raz stawia radnych pod ścianą i sprowadza interesantów, by naciskali na radę. – Gdyby pan z nami rozmawiał, to nie byłoby szopki – zwrócił się do Polowego. Wytknął mu, że jak rozmawia to tylko z ministrem, który przy okazji wyborów przypomniał sobie, że jest stąd.
Oferta niczym zając z kapelusza
Wiceszef rady Michał Szukalski zaproponował 10 minut przerwy, by rajcy i zebrani w sali obrad rodzice oraz osoby niepełnosprawne mogły się zastanowić nad propozycjami, o których mówił Paweł Rycka.
Po przerwie Małgorzata Jańska prezes stowarzyszenia Spektrum oznajmiła, że starostwo proponowało pralnię już 5 lat temu i teraz ta oferta wygląda jak zając z kapelusza.
Mirosław Lenk nawoływał do podjęcia męskiej decyzji, jaka by nie miała być. Przypomniał, że kiedyś Miasto sprzedało ten obiekt PWSZ, które wtedy miało rozwojowe plany. Nie ziściły się i obiekt znów trafił do sprzedaży. Kupił to przedsiębiorca z zamiarem utworzenia tam fabryki śrub, ale i ten zamysł się nie powiódł. Była licytacja komornicza, do której Miasto się nie zgłosiło, choć cena opiewała na ok. 300 tys. zł. Nieruchomość jest obciążona hipoteką i zdaniem Lenka, kwota do wydania przez samorząd urośnie do 1,8 mln zł.
Docelowo 1200 posiłków
Michał Kuliga spytał prezydenta Polowego o koszty. Usłyszał, że powinny zamknąć się w kwocie 1,1 mln zł po stronie budżetu miasta, bo 2/3 wydatków pokryje PFRON. Zdaniem włodarza, w ciągu 1,5 roku ZAZ powinien ruszyć. – W optymalnej mocy przerobowej ZAZ mógłby produkować 1200 porcji posiłków dziennie. To nie jest zakład, który zmieściłby się na nowym dworcu. Planujemy tam drobną działalność gastronomiczną. ZAZ to inna skala niż kafejka, mała restauracja – mówił radnym D. Polowy.
Henryk Mainusz nie wierzy, że inwestycja w ZAZ zmieści się w kwocie 4 mln zł. Jego zdaniem pochłonie o 10 mln zł więcej, bo tyle kosztują podobne obiekty w innych miastach. Radny ubolewał, że pracodawcy – dawniej Rameta i Mieszko – już nie otwierają się dla takiego rynku pracy. Wspomniał, że ma sąsiadów, którzy należą do WTZ, że chciałby im przedłużyć funkcjonowanie w pracy, sprawić, że ich praca jest komuś potrzebna. Mainusz powątpiewał przy tym, że 7 – 10 osób zrobi 1200 kanapek. – Kto je zje w Raciborzu? Nie skleja mi się to – przyznał.
D. Polowy odparł, że nie mówił o kanapkach, a wypowiedział się o docelowym potencjale kuchni, która zbilansuje się już przy 300 porcjach. Zapowiedział, że zgłosiła się firma zainteresowana zakupem od przyszłego ZAZ 150 porcji. – Rachunek ekonomiczny w ZAZ jest obciążony niższym ryzykiem.
Żaden ZAZ nie upadł, tylko nowe powstają – przekonywał Polowy.
Niepełnosprawni zyskają w ZAZ
Marcin Fica, który zastrzegł, że nie jest przeciwny ZAZ-owi, martwił się, czy nowy obiekt nie wykluczy zapowiadanej po sąsiedzku budowy kortów tenisowych. Prezydent zapewnił, że inwestycje nie kolidują ze sobą. Fica chciał wiedzieć, czy w zakładzie będą zatrudnieni tylko raciborzanie, czy także osoby spoza miasta? Uznał za dziwaczne, by raciborzanie finansowali niepełnosprawnych spoza Raciborza.
Polowy za dziwaczne uznał, że radny Fica nigdy tak rygorystycznie jak przy ZAZ nie podchodził do wsparcia dla szpitala, bo Racibórz jako jedyna gmina w powiecie finansuje szpital, czyli leczenie mieszkańców spoza naszej gminy.
Prezydent przekazał, że ZAZ taki jak w Żorach (pracuje tam 80 niepełnosprawnych), sam szuka pracowników, także spoza gminy, gdzie się znajduje. – To efekt skali, bo każdy kolejny zatrudniony kumuluje zysk, każda przyjęta osoba do zakładu dokłada dodatkowe środki, które można na rehabilitację przeznaczać. W urzędzie miasta są niepełnosprawni, jak pójdą do ZAZ – dla urzędu będzie bez różnicy, ale oni zyskają dodatkowe turnusy rehabilitacyjne, także zabiegi w ciągu dnia, bo to się praktykuje w zakładzie.
Paweł Rycka próbował dociekać, czy doszło do osobistych rozmów na linii prezydent – starosta w sprawie ZAZ.
Polowy odparł, że już starożytni mówili, że słowa ulatują, a pismo pozostaje i na piśmie ma negatywną odpowiedź starosty. – Jak zmienił zdanie, to mógł się podzielić ze swym zastępcą, który był 2 tygodnie temu w siedzibie Spektrum i podtrzymał zdanie z pisma, które było z kwietnia. Telefonicznie wcześniej upewniłem się i starosta potwierdził to, co napisał. To nie są kontakty kolegów, sąsiadów, tylko to są kontakty organów władzy. Jest KPA, jest prawo i działania należy dokumentować – wyjaśnił radnemu prezydent.
Rycka zauważył, że prezydent mógł zaprosić szefów klubów radnych na rozmowę i poinformować co chce zrobić w sprawie ZAZ.
Teraz mówię o tym przy otwartej kurtynie, są szefowie klubów, są inni radni i są mieszkańcy – odparł Polowy.
Anna Szukalska stwierdziła, że jest za ideą powołania ZAZ. – Warto byłoby to mieć. Dziś decydujemy o zakupie nieruchomości, a nie o ZAZ. Mam wątpliwości natury ekonomicznej o niegospodarny zakup za 1,3 mln zł, bo można było kupić wcześniej za 200 000 zł, gdy dłużnik miał dług 400 000 zł wobec gminy. Jednak nie będę stała na przeszkodzie, wstrzymam się – wyjaśniła Szukalska.
Upokorzenie, niedowierzanie i rozczarowanie
Jeszcze Polowy oświadczył, że niezależnie od wyniku głosowania jego determinacja w sprawie utworzenia ZAZ nie zmaleje i o głos poprosiła kobieta zasiadające dotąd na widowni. Oznajmiła, że przedstawi opinię osoby niepełnosprawnej, równocześnie mamy, córki i siostry osoby niepełnosprawnej.
– W życiu nie czułam się tak upokorzona. Czy ja zrobię 1200 kanapek? Zrobię więcej. Czy ja potrzebuję współczucia? Ja pracowałam w zakładach pracy chronionej, pracowałam, bo to się opłaca pracodawcom, bo dostają na nas pieniądze. Sama się zwalniałam, bo zakłady plajtowały i nie były temu winne osoby niepełnosprawne. Były winne zarządy, właściciele. Dziś zostało Mieszko. Zobaczcie, jak ciężko pracują tam niepełnosprawni. Idźcie i przekonajcie się. Nie macie państwo pojęcia, o czym mowa, nikt niepełnosprawności nie ma w prezencie. Nigdy mnie nie szanowali i nie pozwolę, by tak traktowano moje dziecko. To, co usłyszałam o niepełnosprawnych tutaj, mamy tego pełne kapelusze i kieszenie. Pierwszy raz usłyszałam taką nieznajomość tematu. W życiu tak się nie zdenerwowałam. Fajnie się tak mówi o kimś, bo się ma niepełnosprawnych sąsiadów. Ile razy nasza prezes was zapraszała, a nie przyszliście? Nas jest o wiele więcej w Raciborzu, nikt nas nie traktuje jak pełnoprawnych. Jakaś zagrzybiona pralnia to wasza propozycja? Macie obiekcje, że mamy coś fajnego do zrobienia? Że my tylko na takie zagrzybione zasługujemy? Ja mam 44 lata. Wiem że 20 lat temu ten temat się zrodził. I następne 20 lat będzie walczyło o to moje dziecko? I pytania czy to się opłaca? Czy gra jest warta świeczki? My nie jesteśmy jacyś ułomni, my was widzimy i słyszymy, z uszkodzonym kręgosłupem, z aparatem słuchowym, z chorym sercem. Mamy prawo godnie pracować i tylko ZAZ nam na to pozwoli. Tylko w ZAZ nie będą patrzeć ile zarobimy dla właściciela. My musimy płacić dodatkowe ubezpieczenia, żeby nie czekać rok na niezbędną rehabilitację. Nie słuchacie Gosi, bo to nie tylko chodzi o posiłki, bo nasze dzieci są uzdolnione. Ja tyle złych słów usłyszałam o niepełnosprawności, a wy nie zapoznaliście się z tematem, nie wiecie o czym rozmawiacie. Moje dziecko dziś tu siedzi w kącie, a nas takich dorosłych niepełnosprawnych jest pół miasta, ale wy ich nie widzicie bo nie chcecie – oznajmiła mieszkanka obecna na sesji.
Brawa na koniec głosowania
Inna z matek obecnych na obradach życzyła wszystkim, aby byli zdrowi. – Oby nikt z nas nie musiał korzystać z ZAZ, bo my słyszymy, że jesteśmy roszczeniowi. Tyle było rozmów, zaproszeń, a nikt nie wyszedł z inicjatywą utworzenia ZAZ. Wszystko późno. Dlaczego nie podjęliście inicjatywy sami z siebie? Chcecie trzymać kciuki. Niech pan radny nas wesprze. Co ja zrobię z synem po szkole specjalnej? Jak był w przedszkolu, chodził do P24, w grupie dzieci specjalnych, było 8. dzieci. UM zaczął pobierać opłaty za wyżywienie, chodziłam, prosiłam żeby zwolnić z tych opłat, a to były takie drobne opłaty, dla 8 osób nie było stać? A starostwo jak przyznaje turnusy rehabilitacyjne to robi to dopiero w kwietniu, kiedy już miejsc na nich nie ma.
My nie chcemy być roszczeniowi, ale żebyście popatrzyli na nas, że my jesteśmy ambitni – podsumowała osoba towarzysząca na sesji prezes Jańskiej.
Przed głosowaniem przewodniczący Marian Czerner poinformował, że nawet jeśli wynik będzie negatywny, to może powstanie koncepcja utworzenia ZAZ, która zadowoli wszystkich. – Taki był apel do prezydenta z komisji budżetowej – wyjaśnił Czerner.
Głosowanie odbyło się po myśli zwolenników powstania ZAZ na Łąkowej. 10 radnych było za, 5 przeciw, a 7 wstrzymało się.
Podjętą uchwałę przyjęto brawami.
(ma.w)
Najnowsze komentarze