Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Czeskie zawody w polskiej wersji Strażacy znów byli z żelaza w Krzanowicach

18.07.2023 00:00 red

To była edycja z najwyższą frekwencją z dotychczas zorganizowanych zawodów „Żelazny jak strażak” w Krzanowicach. Ze zgłoszonych 32. zawodników na start w uciążliwym upale zdecydowała się połowa. Wygrał faworyt zza miedzy – Czech Petr Boček z SDH Strahovice. Tylko dwie sekundy gorzej wypadł Mateusz Seidler z OSP Racibórz – Sudół. Obaj są zawodowymi strażakami. Na trzeciej pozycji uplasował się reprezentant gospodarzy zawodów – Dominik Wyglenda.

Zawody sędziowali sternicy OSP Krzanowice – naczelnik jednostki Aleksander Wyglenda i jej prezes Martin Lamla.

Strażak Petr pokazał jak to się robi w Czechach

Na ulicy Morawskiej, głównej w miasteczku, ustawiono tor przeszkód dla „żelaznych” strażaków. W pełnym ratowniczym rynsztunku, w ciężkim uniformie i hełmie na głowie musieli pokonać trasę – kilkaset metrów, w dół i pod górę, skacząc, gasząc i podnosząc, jak najszybciej potrafili. Zaczynało się od wyważenia drzwi, później było m.in. strącanie pachołków strumieniem wody ze strażackiego węża, noszenie kanistrów po 25 kg każdy i przetaczanie opony z ciągnika. Kiedy wyczerpany strażak docierał na półmetek, musiał z precyzją skręcać węże i przybijać gwoździe. Na ostatnich metrach towarzyszył mu manekin – symulacja wyciągania rannego np. z płonącego domu.

Większość uczestników wyczerpana padała na materace ułożone na mecie.

W 5 minut i 9 sekund wymagającą trasę pokonał Czech Petr Boček z sąsiedzkich Strahovic. Był faworytem rywalizacji, bo w poprzednich edycjach zawsze w Krzanowicach był w czołówce. Na co dzień to zawodowy strażak.

Największy doping zgotowano jedynemu reprezentantowi Krzanowic. Dominik Wyglenda – wnuk Eugeniusza Wyglendy z Raciborza, znanego mechanika i samorządowca – dotarł na metę z czasem 5 minut i 11 sekund. Gdy biegł, wyła strażacka syrena i puszczano dynamiczne przeboje. Na mecie dostał w nagrodę zasłużonego całusa od swojej dziewczyny, także strażaczki.

Startował na końcu, a czas miał prawie najlepszy

Startujący pod koniec rywalizacji Mateusz Seidler z raciborskiego Sudołu był najbliższy pokonania czeskiego mistrza. Ukończył trasę z czasem 5 minut i 11 sekund.

Swoje możliwości sprawdziły strażaczki, w tym jedna Polka – Magdalena Stajner z Krowiarek. To druhna w OSP i ratownik medyczny. Mimo dużej sympatii ze strony publiczności i wsparcia druhów z OSP nie dała rady dokończyć biegu. Poddała się przy podnoszeniu ciężkiej opony. Dostała duże brawa za swą próbę. Czeszki, które wystartowały i ukończyły trasę, zrobiły to w czasie powyżej 11 minut.

Chętnych było więcej niż miejsc

– W przyszłej edycji wprowadzimy chyba limit na jednostkę przy zapisach do zawodów. Na przykład trzech reprezentantów. Teraz musieliśmy zamknąć listę szybciej, bo czasowo ta rywalizacja urosła do wielkich rozmiarów, to jest rekordowa stawka w ciągu tych lat co organizujemy Żelaznego strażaka – mówił nam Aleksander Wyglenda.

Burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla zauważył, że groźnym rywalem uczestników zawodów jest trzydziestostopniowy upał. Wie, jak ciężki jest wysiłek fizyczny przy takiej pogodzie, bo biega w maratonach.

Wśród kibicujących spotkaliśmy Jana Długosza przewodniczącego rady miejskiej i organizatora pierwszych edycji Żelaznego strażaka. Wspominał jak na głównej ulicy Krzanowic (kiedyś 15 grudnia – dziś Morawska) stało rusztowanie, na które musieli wspinać się uczestnicy. – Trudny tor był w ogrodzie farskim, jak robiliśmy duży festyn z byłym proboszczem, też strażakiem. Wtedy w stawce byli m.in. adepci szkoły pożarniczej w Częstochowie – opowiadał J. Długosz.

(ma.w)

  • Numer: 29 (1628)
  • Data wydania: 18.07.23
Czytaj e-gazetę