Odór w Brzeziu jest ostry, intensywny. „Takiego smrodu tu jeszcze nie mieliśmy”
Coraz bardziej zdesperowani mieszkańcy Dębicza spotkali się z prezydentem Raciborza i przedstawicielami firmy Empol, bo nie mogą znieść smrodu, jaki wdziera im się do domów. Twierdzą, że pochodzi z kompleksu obiektów: RIPOK, wysypisko i kompostownia. Brzeziki zapowiadają, że jak smród nie zniknie, to zablokują drogę na wysypisko i Racibórz utonie w śmieciach. – A pod urząd przywieziemy obornik i go tam wysypiemy – usłyszał włodarz miasta.
Dariusz Polowy przyjechał do dawnego ZZO, a dziś Centrum Recyklingu, żeby spotkać się z mieszkańcami Brzezia. Przyszło ich około 50. Liderami spotkania byli Adam Witecki i Roman Majnusz. Oni najwięcej mówili i oni dokonali końcowych ustaleń. Włodarzowi zależało na wskazaniu, że to jego poprzednik zawarł złą w jego ocenie umowę z przedsiębiorstwem Empol i przystał na 20-letnią umowę na budowę i prowadzenie RIPOK. Polowy wprost twierdzi, że to z RIPOKA pochodzą drażniące sąsiadów „zapachy”.
Najbardziej śmierdzi nocą i latem
Polowy poinformował, że bazuje na protokołach z kontroli, których przeprowadzono dotąd 9. – Powołałem specjalną grupę urzędników, którzy bez względu na porę dnia i nocy gotowi są do przyjazdu tutaj na kontrolę – przekazał prezydent. Mieszkańcy poinformowali go, że śmierdzi także poza godzinami pracy, a zwłaszcza nocami. Dariusz Polowy widzi w tej presji sposób zdyscyplinowania partnera do zmiany technologii na RIPOK-u na taką, która wyeliminuje przykre zapachy.
Zdaniem Adama Witeckiego sytuacji nie pomogło wydanie warunków do rozbudowy RIPOK-a, ale Polowy uspokajał, że taki dokument nie oznacza zgody na jakiekolwiek inwestycje. Dodał jednak, że oparł się tutaj na zaufaniu do byłej naczelniczki wydziału ochrony środowiska Katarzyny Polak (już nie pracuje w magistracie). – Nie wiem dlaczego pani naczelnik wydała taką decyzję – rozłożył ręce prezydent.
Witecki podał, że dzięki rozbudowie RIPOK miałby sortować nie 24 tys. ton śmieci a 65 tys. – Jak teraz nie potrafimy skutecznie tu kontrolować, to co będzie na większej instalacji – pytał lider protestujących.
Trzy śmierdzące punkty
Z grona uczestników ktoś powiedział, że teraz śmierdzi z trzech punktów – RIPOK-a, kompostowni i wysypiska, a wszystko w zielonym sercu Raciborza czyli Brzeziu.
Wielu z uczestników spotkania mówiło, że tak intensywnego smrodu jeszcze nigdy nie czuli.
Boli ich, że od 8 lat starają się o zmianę stanu rzeczy i wciąż nic nie wskórali. Jedyne co zaobserwowali, to po każdej kontroli przez pewien czas smrodu nie było. – Ale w tym roku jest tragedia, jakby się chciano na nas zemścić – skwitował Roman Majnusz. Jaka jest odpowiedź firmy Empol na żale Brzezików? Ci zapowiadają zhermetyzowanie procesu w zabudowanej hali z wentylatorami wyciągowymi przy zwiększonej mocy przerobowej.
Majnusz przyznał, że kontrolerzy jakby nie wierzyli, że miejscowi żyją w smrodzie. Witecki uważa, że najlepszą strategią jest nasyłanie kolejnych kontroli na Empol, a doprowadzi do tego zmasowana wysyłka pism mieszkańców Brzezia do instytucji kontrolnych. Polowy powtarzał, że rozbudowy on nie popiera, a to Empol jej chce. Wtórowali mu mieszkańcy: nas nie interesuje rozbudowa, tylko walka z odorem.
Nie pamiętają tak wielkiego smrodu
Głos zabrał Janusz Sobociński długoletni urzędnik, teraz na emeryturze. Uważa, że kompostownię wykonano w najwyższym standardzie i jest pokazową instalacją. – Tak dużych odorów ona nie wytwarza, nie zaszkodzi nam. Chcemy się dowiedzieć, co należy zrobić, żeby ten coraz większy odór pokonać, bo ja nie pamiętam takiego odoru, jaki jest teraz – przyznał mieszkaniec dzielnicy.
Roman Majnusz spytał prezydenta, co ten zamierza zrobić, by odór ustąpił i jak zamierza zabezpieczyć miasto przed rozbudową RIPOK-a.
Polowy przypomniał wpierw 2018 rok i wizytę mieszkańców w kompleksie odpadowym na Dębiczu, gdzie miejscowi przyznali, że wysypisko i kompostownia nie powodują odoru, a ten występuje na RIPOK-u. Tu mieszkańcy nieco się obruszyli, że urząd powołuje się na czyjeś nosy, a nie na fachową ekspertyzę. – Jedzie pan na tym samym wózku – zwrócił się przedsiębiorca Wiesław Jacheć do prezydenta.
Na pytanie co śmierdzi, Dariusz Polowy odparł, że na pewno RIPOK. Czy są jakieś dokumenty to potwierdzające? Polowy wskazał protokoły z kontroli. Oczekuje on od Empolu zgody na założenie w zakładzie monitoringu z dostępem dla urzędników.
Kij na psa
Adam Witecki pokazał dokument z Empolu z datą 2017, gdzie spółka przyznała, że to stamtąd wydobywa się smród i trzeba zmodernizować technologię, by z tym skończyć.
Tu wypowiedzieli się przedstawiciele Empolu – dyrektor, kierownik i specjalistka od ochrony środowiska. – Na psa kij zawsze się znajdzie – stwierdził najwyższy rangą. Podkreślono, że spółka ma wszelkie wymagane pozwolenia, stosuje właściwe technologie. Pracownicy utyskiwali, że kontrole odbywają się tylko w RIPOK-u, a nie sprawdza się wysypiska i kompostowni. – Z automatu się stwierdza to my śmierdzimy – zauważyli reprezentaci Empolu. Podkreślili, że są pod stałym nadzorem WIOŚ, którego jedna z kontroli była niezapowiedziana i zaczęła się nocą. Zapowiedzieli też pełną hermetyzację oraz zamknięcie bioreaktorów w dodatkowej hali z zastosowaniem dodatkowych filtrów. Potrzebna jest na to zgoda Prezydenta. Empol deklaruje prezentację projektu planowanych zmian. – Tę technologię możemy pokazać mieszkańcom i omówić. My głowy w piasek nie chowamy, ale to nie jest tak, że śmierdzi wyłącznie u nas. Dlaczego nie dotyczy to wysypiska i kompostowni? – zastanawiali się głośno.
Ekipa z Empolu odniosła się do uwag na temat pojemności RIPOK-a. Stwierdzili, że aktualna instalacja pozwala na przetworzenie 47 tys. ton odpadów, tymczasem od początku jej powstania nigdy nie osiągnięto poziomu 36 tys. ton. Podkreślono, że zapowiadana hermetyzacja nie jest uzależniona od rozbudowy RIPOK.
Tu Polowy i Witecki odwołali się do pisma Empolu do prezydenta miasta, przesłanego przed 6. laty, gdzie firma zapowiadała te zmiany co teraz i do nich nie doszło.
Kamery, czujniki i pisma
Włodarz miasta oczekuje zgody Empolu na kontrolę niezależnej instytucji; większego otwarcia na dostęp urzędników magistratu do dokumentacji dotyczącej działania RIPOK-a oraz instalacji monitoringu na terenie zakładu, z dostępem dla urzędu. – Ja miałem zastany już problem w aquaparku z zanieczyszczoną wodą i go rozwiązałem. Potrzebne były do tego nakłady publiczne. Jestem przekonany, że i tu ten problem można rozwiązać – zaznaczył Dariusz Polowy. Dodał, że na terenie wokół RIPOKA pojawią się czujniki chemiczne wykrywające np. siarkowodór.
Roman Majnusz dodał, że niezbędne są tu konsultacje z udziałem miejscowych. Jak ich nie będzie, to powiedział, że pod bramą urzędu pojawi się śmierdzący obornik. Adam Witecki dodał, że Brzeziki zablokują drogę dojazdową do RIPOK-a i Centrum Recyklingu. Przestrzegał, że wtedy Racibórz utonie w śmieciach.
Mieszkańcy chcieli wiedzieć, dlaczego RIPOK pracuje w późnych godzinach nocnych. Pracownicy wyjaśniali, że sortownia wówczas jest nieczynna. Wykonywane są tylko prace porządkowe, smarowanie itp.
Roman Majnusz dopytywał, dlaczego Empol chce rozbudować RIPOK. W odpowiedzi usłyszał przykład z autem, które kupuje się o większej mocy „na zapas”, gdyby była potrzebna. – To pokrętne – ocenił przedsiębiorca.
Pół miliona kary
Pytano Polowego, jak Miasto może tu pomóc. – Wystąpimy do firmy z żądaniem zachowania technologii, ponadto zażądamy kar umownych za jej naruszanie. W pierwszym roku działalności był już problem z działaniem firmy, która nie dostarczyła gwarancji bankowej i sprawa o zapłatę kary w wysokości pół miliona złotych jest aktualnie w sądzie – informował prezydent.
Majnusz zaproponował dodatkowe rozmowy z szefostwem Empolu i wyselekcjonowanie delegacji mieszkańców, która wzięłaby udział w tych spotkaniach. – My nie wierzymy nikomu, jest wiele niedomówień. My chcemy pomagać, a nie patrzeć na ręce – podkreślił.
(ma.w)
Mieszkańcy dzielnicy narzekali, że przed 34 laty zielone tereny Dębicza zachwycały, a wysypisko śmieci i jego otoczenie zdegradowały tej rejon.
Przedstawiciele Empolu zadeklarowali, że jeszcze przed nadchodzącą sesją rady miasta wystąpią do urzędu z pismem dotyczącym hermetyzacji procesów sortowniczych na instalacji.
Mieszkańcy pytali, czy w Empolu mogą tak zadziałać, by nie śmierdziało w wakacyjne weekendy, żeby wdrożono to na już, bo na rozwiązania systemowe muszą czekać latami. – Zawsze po interwencjach była jakaś moc sprawcza, nie śmierdziało. Pracownicy firmy odparli, że nie mogą odpowiedzieć na takie pytanie, bo ich zdaniem w instalacji Empolu wszystko jest w porządku, a problem leży gdzie indziej. – My nie mamy nic do ukrycia, cały czas działamy tak samo – podkreślili.
Najnowsze komentarze