Głód ziemi może się przedłużyć. Radny Mura i rolnicy twierdzą, że nikomu nie chcą nic rozbić, czy zepsuć
Powiatowy rajca, który już od kilku lat pilotuje kwestię dzierżawy gruntów rolnych Skarbu Państwa, wybrał na datę konferencji prasowej 14 czerwca. – To koniec dzierżawy ziemi Skarbu Państwa przez Agromax – tłumaczył. Łukasz Mura wspólnie z rolnikami z powiatu uznali, że muszą skomentować pikietę pracowników spółki w Częstochowie. – Nasz Komitet walczy o ziemię i to nie jest tak, że rolnicy indywidualni są źli – podkreślił samorządowiec.
Spotkanie z lokalnymi mediami odbyło się w sali konferencyjnej Zamku Piastowskiego. – My cieszymy się z protestu Agromaxu, bo to tylko dowodzi, że każdy w Polsce ma do tego prawo – mówił Ł. Mura.
Nie zgadzają się z przekazem
Na początku odniósł się do publikacji na stronie internetowej katowickiej Solidarności. Jest tam wypowiedź Romana Nowaka przewodniczącego Solidarności w Agromaxie:
– Przyjechali (na protest w Częstochowie – przyp. red.) prawie wszyscy pracownicy. Boimy się utraty pracy. Jak nam zabiorą ziemię, firmę trzeba będzie zlikwidować. Mamy 1100 sztuk bydła, którego nie będzie jak wykarmić. Od roku piszemy pisma do KOWR. Bez żadnego rezultatu.
Mura powiedział, że nieprawdą jest, żeby spółka Agromax nie mogła kupić gruntów oraz to, że to wskutek przetargów na dzierżawę zostanie zlikwidowana. Wskazał, że są rozwiązania prawne umożliwiające jej start w przetargach o dzierżawę tych gruntów. Mura dodał, że w 2012 roku Agromax mógł wykupić te tereny, ale nie przyjął nowych warunków i utracił prawo pierwokupu.
Radny interweniował w Solidarności, ale jego stanowiska nie zamieszczono na stronie internetowej tej organizacji.
Samorządowiec poinformował, że w 2012 roku spółka z Raciborza otrzymała od ówczesnej Agencji Nieruchomości Rolnych możliwość przedłużenia umowy i wykupu dzierżawionych gruntów, ale z tego nie skorzystała. Musiała wówczas wyłączyć ze swej dzierżawy 30% stanu posiadania (z 2482 ha zostałoby jej 1737 ha). Dodał jeszcze, że Agromax kupił w latach 2007 – 2009 około 200 hektarów zasobu Skarbu Państwa.
Czy sąd stanie im na drodze?
– Jest jeszcze coś, co nas boli, choć nie mamy tego do końca sprawdzonego, muszę w tym celu wystąpić do KOWR. To nieoficjalna informacja, dowiedzieliśmy się od pracownika Agromaxu, że spółka złożyła pozew do sądu o ustalenie dzierżawy gruntów skierowany przeciw KOWR. To skutkuje postanowieniem sądu o zabezpieczeniu tego majątku do czerwca 2024 roku, czyli o kolejny rok. Przypomnę, że 17 stycznia odbyło się w Raciborzu spotkanie rolników z dyrekcją KOWR, gdzie przedstawiono koncepcję podziału gruntów. KOWR ujął w niej potrzeby spółki, tworząc Ośrodki Produkcji Rolniczej i kierując do przetargów dla OPR dwa areały – 266 ha i 116 ha.
Od 17 stycznia do początku czerwca nie było ruchów spółki, a KOWR robił swoje prace geodezyjne i przygotowanie pod przetargi, które miały się odbyć we wrześniu i październiku. Te prace, ich zaawansowanie oceniam na jakieś 60%. My się opieramy na przepisach prawa, my chcemy tylko ich respektowania – podkreślił Łukasz Mura.
Nie wykluczył protestu pod sądem, bo uważa, że ten nie może być zabawką polityczną. Mura liczy na sprawdzenie stanu prawnego i skuteczne odwołanie KOWR od pozwu spółki.
Na konferencji wystąpił wspólnie z rolnikami z terenu powiatu z gmin Racibórz, Krzyżanowice, Krzanowice i Rudnik. To reprezentacja komitetu, którego poparcie zadeklarowało 130 gospodarstw rodzinnych z terenu Raciborszczyzny.
Obok radnego powiatowego Łukasza Mury (przedstawił się też jako rolnik uprawiający kukurydzę oraz górnik); udział w konferencji wzięli:
• Łukasz Ryborz Zabełków, produkcja mleka, hodowla krów, produkcja roślinna
• Sebastian Jarosz, Ponięcice, produkcja prosiaka
• Franciszek Piperek, Brzeźnica, produkcja roślinna
• Krystian Kretek produkcja mleka, produkcja roślinna
• Jan Płaczek Racibórz Sudół produkcja mleka i produkcja roślinna.
Rodzinne gospodarstwa kolebką rolnictwa
Rajca z klubu PiS poprosił jednego z rolników – Krzystiana Kretka z Krzanowic, żeby ten wypowiedział się na temat zagrożenia dla spółki Agromax, której miałoby zabraknąć areału do wyżywienia hodowanych tam krów. Rolnik ocenił, że skoro on mając około 400 sztuk bydła radzi sobie na 150 ha, to i spółka powinna nie mieć z tym kłopotów, bo ziemi będzie miała więcej. Według niego informacje, że Agromax potrzebuje 2000 ha są wyssane z palca.
– Robi się z nas kogoś, kto chce rozwalić spółkę, co jest wiodącym gospodarstwem w tym regionie. Tymczasem my prowadząc gospodarstwa rodzinne dużo więcej produkujemy, a nie mamy tyle pola – stwierdził.
Kretek skonfrontował dane Agromaxu, którego związkowcy podali w Częstochowie, że zwolnienia mogą dotknąć 80 pracowników. – Nasz komitet reprezentuje 130 gospodarstw rodzinnych, gdzie całe rodziny pracują w polu. To jest kolebka rodzinnych gospodarstw. To nieprawda, że chcemy komuś coś zepsuć, coś zamknąć – podkreślił rolnik.
Organizator konferencji przytoczył dane z Kombinatu rolnego w Kietrzu. – Tam mają 9 000 ha ziemi, 10 000 sztuk bydła i poniżej 300 pracowników, my liczyć umiemy – podkreślił Mura.
Podał jeszcze własne wyliczenia dotyczące przyszłości spółki Agromax. – Jeśli 2000 ha musi oddać, a 2400 ma, to jak już odda, nie musi wznawiać produkcji. To, co jest przychodem z produkcji, to jakiś „kapitał”, a z niego można uzyskać 12 000 zł przychodu z hektara. To oznacza, że są 24 mln zł na stole. Ja gdybym je miał, to 20%, czyli 4 – 5 mln zł przeznaczyłbym na doinwestowanie produkcji, bo dalej by pracowali na tym co wezmą z OPR;
20% dałbym do podziału na zarząd, czyli 1 – 2 mln zł na członka, a 60% jakieś 15 mln zł podzieliłbym na 60 pracowników, bo uważam, że tyle tam jest na etatach, a 90 to może w sezonie letnim. Wyszłoby 250 000 zł odprawy dla pracowników za moim zdaniem błędną decyzję spółki z 2012 roku. To odpowiedzialność zarządu – powiedział Ł. Mura.
Będą wnioskować o więcej ziemi
Podkreślił w imieniu komitetu, że on i rolnicy nie są winni sytuacji zagrożenia miejsc pracy i nie jest temu winien KOWR. – To jest skutek decyzji z 2012 roku. Jak pracownicy chcą protestu, to powinni go organizować wobec zarządu spółki, za tę decyzję – podał Łukasz Mura.
Dodał ponadto, że widząc stanowisko spółki, która wniosła pozew do sądu, komitet będzie wnioskował do KOWR, żeby OPR-y zniknęły z programu restrukturyzacji, a grunty te przeznaczyć na przetargi dla rolników indywidualnych.
Jan Płaczek, najstarszy z grona rolników, którzy przybyli na zamek mówił, że gdy w latach 90. ubiegłego wieku Skarb Państwa dzierżawił ziemie, to zainteresowanych nią było tylko kilku rolników. Dziś jest to 130 gospodarstw. – gdyby wtedy tak było, to taka spółka jak Agromax nie powstałaby – zauważył.
Łukasz Ryborz zauważył, że państwo polskie premiuje finansowo rozwój młodych rolników, wtedy gdy powiększają swój areał. Inaczej trzeba zwracać pieniądze z dotacji. – Kiedy rolnik się rozwija, to może spokojnie działać, może zatrudniać. Mówi się, żeby do polityki wpuszczać młodych, to do rolnictwa też tak powinno być, bo młodzi rozwiną gospodarstwa w oparciu o nowości technologiczne – podsumował.
(ma.w)
Najnowsze komentarze