Felieton: Śmieci coraz mniej. Albo mniej ich wytwarzamy... albo je spalamy
Spada ilość śmieci, które Polacy oddają do recyklingu. Pytaniem otwartym pozostaje, czy po prostu produkujemy ich mniej, czy też śmieci zaczęły trafiać do kotłów? A może jedno i drugie.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, firmy zajmujące się zbiórką odpadów w Polsce zauważyły trend spadku ilości odpadów zbieranych selektywnie, zwłaszcza tych, które nadają się do spalenia w domowych piecach. Jest to zupełnie sprzeczne z ogólnoświatowym trendem, w którym rok do roku ta ilość znacząco się zwiększa. Również w Polsce sytuacja taka nie miała do tej pory miejsca, a ilość odpadów rokrocznie rosła. Co zresztą przekładało się na wyższe stawki tzw. opłat śmieciowych.
Mniej odpadów segregowanych
Obecnie zaś, jak donosi „Rz”, w wielu polskich gminach ilość odpadów trafiających na wysypiska jest mniejsza niż w rok wcześniej. O znacznych zmniejszeniu odbieranych śmieci jakiś czas temu w lokalnych mediach informowała spółka ProService Centrum. Dane dotyczyły powiatu łowickiego, gdzie w okresie marzec–wrzesień br. odebrano o 20% mniej odpadów niż w roku ubiegłym. Ale gazeta cytuje również przedstawicielkę firmy Alba, która odbiera odpady m.in. z niektórych gmin naszego regionu. Według szefostwa niemieckiej firmy, w ostatnich miesiącach obserwowane jest zjawisko dotyczące spadku ilości odpadów zbieranych selektywnie, a zwłaszcza frakcji, które posiadają odpowiednią wartość kaloryczną. Dotyczy to odpadów wielkogabarytowych (w tym szczególnie tych zawierających drewno) oraz surowców wtórnych typu makulatura i plastik. Sugeruje to wprost, że odpady trafiają do kotłów i są spalane. Z kolei wypowowiadający się dla „Rz” przedstawiciel firmy Lekaro zauważa, że spadek ilości odpadów jest lekki i dotyczy nie tyle plastiku, co papieru.
A może ludzi nie stać na śmieci?
Nie wszyscy są jednak w stu procentach przekonani, że za mniejszą ilość odpadów na wysypiskach śmieci odpowiadają ludzie, którzy spalają odpady zamiast wyrzucać je do kubłów. Część przedstawicieli firm komunalnych, a również urzędników zajmujących się gospodarką odpadami nie kryje, że za mniejszą ilością odpadów może stać mniejszy popyt na dobra konsumpcyjne, spowodowany pogarszającą się sytuacją gospodarczą, przede wszystkim rosnącą inflacją. Wyższe ceny wpływają na to, że mniej kupujemy, co z kolei przekłada się na mniejszą ilość śmieci. Jeden z rozmówców gazety, zwraca uwagę na to, że większość odpadów, które podlegają segregacji, to tzw. „opakowaniówka”, czyli odpady po różnego rodzaju opakowaniach. Może być więc tak, że przyczyną spadków wcale nie jest spalanie śmieci, tylko mniejsza zasobność naszych portfeli. Mniejsze zakupy oznaczają po prostu mniejszą ilość śmieci.
Na pytanie jaka jest rzeczywista przyczyna spadku ilości odpadów, być może trzeba będzie jeszcze poczekać. Tym bardziej, że dane, do których dotarła „Rz” dotyczą okresu marzec-wrzesień 2022, a więc okresu poza sezonem grzewczym. Bardziej miarodajne będą dane z okresu do końca marca.
IGSPW: to konsekwencja zwalczania węgla
Z drugiej strony wątpliwości co do tego, że śmieci zaczęły trafiać do kotłów centralnego ogrzewania nie ma Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla. „O tym, że dokładnie taka sytuacja nastąpi wiedzieliśmy i ostrzegaliśmy już pod koniec maja (...) Już wtedy wskazywała na to pogarszająca się sytuacja na rynku węgla w Polsce, do której doprowadziło zarówno embargo na rosyjski węgiel jak i prowadzona konsekwentnie od wielu lat walka ze wszystkim co miało jakikolwiek związek z wydobyciem, sprzedażą i spalaniem węgla w Polsce. Najdroższe w całej Europie drewno oraz jego niedobory również przyczyniły się mocno do obecnej sytuacji, w której ludzie palą w piecu tym, co po prostu mają pod ręką” – pisze w swoim komentarzu do sytuacji na rynku odpadów IGSPW.
Ogrzanie domu to dziś wyzwanie
Swoje stanowisko Izba opiera – jak twierdzi – na spotkaniach i rozmowach z Polakami, którzy nie mogą zakupić węgla. „Choć nigdy nie pochwalaliśmy ani tym bardziej nie zachęcaliśmy do palenia śmieci jesteśmy po części w stanie zrozumieć tych, którzy w akcie desperacji uciekają się do tego typu praktyk. Zjawisko ubóstwa energetycznego rosnącego od wielu lat w Polsce jest nam bardzo dobrze znane. Członkowie naszej Izby każdego dnia spotykają się osobiście i rozmawiają z tysiącami Polaków, dla których ogrzanie swojego domu jest prawdziwym wyzwaniem, a niejednokrotnie także kosztem, którego nie są w stanie udźwignąć. To są ludzkie dramaty, których liczba w tym roku lawinowo wzrasta, a w sytuacji dramatycznej ludzie próbują ratować się na wszelkie sposoby. Spalanie śmieci jest tylko jednym z nich”. – kończy IGSPW.
Artur Marcisz
Najnowsze komentarze