Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Nie mają pasterki, a nabożeństwo świąteczne przesuwają w tym roku o jeden dzień

21.12.2021 00:00 red

O tym jak wyglądają święta Bożego Narodzenia u ewangelicznych chrześcijan z Kuźni Raciborskiej, co jest istotą tych świąt, a także o tym dlaczego „Lulajże Jezuniu” do nich nie pasuje, rozmawiamy z Rolandem Warczokiem – pastorem Kościoła In Plus w Kuźni Raciborskiej, Zboru Kościoła Bożego w Chrystusie.

– Zanim przyjdą święta Bożego Narodzenia jest adwent. W każdym kościele katolickim wisi wieniec adwentowy, a w tygodniu odprawiane są roraty. Jak to wygląda u was – ewangelicznych chrześcijan?

– Nie mamy wieńca. Nie ma też jako takiego okresu adwentowego, który rozpoczynałby się cztery niedziele przed świętami Bożego Narodzenia. Ale trzeba pamiętać, że w zborach – czyli takich lokalnych parafiach ewangelicznych, odwołując się do nazewnictwa katolickiego – jest duża autonomia i wolność. Dlatego jeśli któryś lokalny kościół coś takiego robi, to jest to kwestia lokalna. Jednak nie ma ogólnego zarządzenia czy tradycji, któraby tego dotyczyła.

– Ale obchodzicie święta Bożego Narodzenia? W tym samym czasie co katolicy?

– Tak, obchodzimy. Wykorzystujemy ten czas, choć dziś chyba każdy już wie, że Jezus nie urodził się 25 grudnia. Jest to jakaś umowna data, ale to nie przeszkadza, aby świętować główną ideę i główną sprawę tychże świąt, czyli narodzenie Jezusa i my to świętujemy.

– Jednak nie przygotowujecie się do tego w jakiś specjalny sposób?

– Mamy świąteczne nabożeństwo, ale to jest to jedno nabożeństwo, a wcześniej jakiś szczególnych przygotowań u nas nie ma. Nie ma też rorat, o które pan pytał.

– Dobrze. Czyli przychodzi ten wieczór, na który wszyscy czekamy, a przynajmniej powinniśmy czekać, czyli Wigilia Bożego Narodzenia. Katolicy mają wieczerzę, a później pasterkę. Jak to u was wygląda?

– Panuje co do tego dowolność. Z tego co wiem, ludzie mają wieczerzę wigilijną, bo to jest też związane z pewną tradycją polską. Jedni mają choinki, niektórzy nie mają, ale to jest dowolne, to nie jest kwestia kościoła.

– A jak jest u pastora?

– U mnie jest choinka. Są prezenty. Mamy wieczerzę.

– W „Drodze do Nieba” jest specjalna strona zatytułowana, o ile dobrze pamiętam, „Wieczór przy wigilijnym stole”. Tam jest opisane, jak powinna wyglądać ta wieczerza, czyli że powinna zacząć się od modlitwy i lektury Pisma Świętego, później przychodzi czas na życzenia i łamanie się opłatkiem. Czy w waszym przypadku scenariusz jest podobny?

– Wypowiem się o mojej rodzinie, bo tak jak już mówiłem, u nas jest to kwestia dowolna i nie ma żadnych wytycznych, że to powinno wyglądać w konkretny sposób, że tak jest właściwie i to się Bogu podoba. Nic z tych rzeczy.

– Czyli jak jest u pastora?

– Żona przygotowuje kolację wigilijną, pastor ją zjada (śmiech). Ale mówiąc już poważnie. Teraz mamy już dzieci dorosłe i mieszkają poza granicami kraju, ale zjadą się na święta. Będzie wieczerza wigilijna, modlitwa, czytanie Słowa Bożego, życzenia, dzielenie się opłatkiem. Są też prezenty. Uważamy, że podarowanie komuś prezentu jest wyrazem tego, co zrobił Bóg, który przecież dał nam swego Syna. Świąteczne prezenty są z tym powiązane. Dlatego chcemy się obdarowywać prezentami. Więcej radości jest w dawaniu niż w braniu.

– Wygląda to bardzo podobnie.

– Tak, ale jak powiedziałem, jest to bardzo dowolne, nie ma żadnych nakazów i zakazów w tej kwestii.

– A u pastora jest moczka czy kutia?

– U mnie, w śląskiej rodzinie, jest moczka. Przygotowuje ją moja mama, która mieszka z nami. Jest w tym mistrzynią.

– Kiedyś na Śląsku popularna była też zupa grochowa...

– Tak, zupa grochowa również jest z nami przez moją mamę, ale żona czasem robi też barszcz z uszkami.

– Ale pasterki nie macie.

– Nie mamy, ale wiem o niektórych lokalnych społecznościach Kościoła Bożego w Chrystusie, które się spotykają i wykorzystują ten czas na wielbienie Chrystusa. Jednak jest to raczej jednostkowe.

– Ze świętami kojarzą nam się też kolędy. U pastora też się kolęduje? Czy to są takie same kolędy jak w tradycji katolickiej?

– U mnie w domu śpiewa się kolędy, choć nie wszystkie. Nie potrafię śpiewać kolęd, w których sprowadza się Jezusa do roli dzieciątka, a to jest przecież Bóg. Narodził się jako człowiek, ale jest królem.

– Czyli „Bóg się rodzi”, a nie „Lulajże Jezuniu”?

– Tak, ten kontekst. W kościele podczas nabożeństwa też wybieramy takie, w których akcentuje się Jezusa jako króla ale nie jako niemowlę.

– Rozumiem, że szopka również odpada.

– Nie mamy czegoś takiego.

– Przychodzi tzw. pierwszy dzień świąt. U mnie w domu jest tak, że kto nie był na pasterce, ten idzie rano na mszę świętą.

– My mamy nabożeństwo świąteczne. W tym roku akurat przenieśliśmy je na niedzielę. Ale to jest tylko kwestia kalendarza. Dla nas to nie jest problem. W tym roku będziemy mieć nabożeństwo świąteczne 26 grudnia, ale normalnie byłoby ono w pierwszy dzień świąt.

– Czy wasze nabożeństwo świąteczne ma jakąś szczególną oprawę?

– Tak, mamy trochę dekoracji świątecznych, zaśpiewamy jedną czy dwie kolędy, kazanie jest w tym kierunku. Czasami są też występy dzieci, które przygotują jakieś przedstawienie.

– Jasełka?

– Nie, to raczej coś bardziej tematycznego. Jasełka to jest bardzo szerokie pojęcie. Ja mam rozumienie jasełek takie, że gdzieś tam jest Herod, diabełek i tak dalej. Nie, w tym kierunku nie idziemy. Bardziej chodzi nam o ewangeliczne przesłanie, czyli o narodzonym Bogu w nas. Bo taki jest sens tych świąt.

– Czy w drugi dzień świąt też spotykacie się na nabożeństwie?

– Nie, wykorzystujemy ten czas na spotkania w rodzinach.

– Pytam, bo w kościele katolickim wspominamy wtedy świętego Szczepana, pierwszego męczennika. Ale wy chyba ze świętymi to tak nie za bardzo...

– Nie no, my ze świętymi mamy bardzo dużo...

– Chcecie być święci?

– Tu pana zaskoczę. My już jesteśmy święci. Wiem, że to brzmi trochę pysznie, może nawet bardzo pysznie, bo w Polsce święty kojarzy się z kimś prawie bez grzechu, doskonałym moralnie i tym, że już go pośród nas nie ma. Jednak z Bożego słowa wynika przede wszystkim to, że święci to są żywi ludzie. Święty Paweł pisze np. do „wszystkich świętych w Efezie”, „do wszystkich świętych...” tamże. Tak się zaczyna dużo listów pawłowych. To jest tylko kwestia podejścia do tego. Dlatego powiedziałem, że jesteśmy świętymi.

– Pod koniec drugiego dnia świąt często padają słowa „święta, święta i po świętach”. Niestety często zapominamy, że jest coś takiego jak Oktawa Świąt Bożego Narodzenia i szybko zaczynamy myśleć o innych sprawach, np. o sylwestrze. Macie coś takiego jak Oktawa Świąt Bożego Narodzenia?

– Święta odnoszą się tylko do tego konkretnego dnia. Czyli nie ma tego „przed” i nie ma tego „po”. To jest ten jeden dzień, w którym świętujemy Narodzenie Jezusa. To, że on przyszedł na ten świat. Bo gdyby on nie przyszedł na ten świat, to bym zginął. A tak, dzięki Niemu dzisiaj mogę żyć wiecznie. I tu też panu powiem, że już dzisiaj żyję wiecznie. Nie muszę czekać w niepewności do śmierci, czy się załapię na zbawienie czy nie. I to też wynika z Bożego słowa. W powszechnym rozumieniu – teraz abstrahuję od jakiegokolwiek kościoła – na niebo trzeba sobie zasłużyć. Jakoś tym życiem musimy pokazać, że jesteśmy tego warci. Natomiast biblijnie jesteśmy zbawieni z łaski Bożej – czyli niczym niezasłużonej przychylności – przez wiarę. Czytamy w liście do Efezjan, że to jest Boży dar. Uczynki ani nas nie przybliżają, ani nie oddalają. Dobre uczynki są wynikiem zbawienia – świadectwem tego, że Bóg w nas żyje. Dlatego świętujemy, że Bóg przyszedł na świat. Oczywiście nikt nie zaprzecza jego niemowlęctwu, temu że się narodził jako człowiek z dziewicy Marii, ale chodzi o akcent. Akcentujemy jego, jako całą osobę, a nie maluszka.

– A co z tymi, którzy nie będą czuwali i zostaną wyrzuceni tam, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów?

– Jest takie miejsce, miejsce potępienie, ale tam się trafia w wyniku braku wiary. Wiara w Jezusa Chrystusa jako swojego Pana sprawia, że nie idziemy na potępienie, ponieważ on umarł za nas. Skutki, które powinniśmy ponieść, on poniósł za nas na krzyżu. Ja wierząc w to, trzymając się Jego, nie idę na potępienie, ale żyję wiecznie. To jest właśnie istota tych świąt – Jezus Chrystus. Kiedy nie ma tej istoty, to tak jak pan powiedział – święta, święta i po świętach, czyli żyjemy dalej po swojemu. A tak naprawdę powinniśmy żyć całe życie z Bogiem, a te momenty, to podkreślenie naszego świętowania. Dlatego wykorzystujemy ten dzień, ale gdyby to był na przykład inny dzień w roku, to też byśmy to wykorzystali. Natomiast istotą jest to. Dlatego nie ma „przed”, nie ma „po”, jest „ten” moment.

Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko


Czym jest Kościół Boży w Chrystusie?

Kościół In Plus w Kuźni Raciborskiej należy do Kościoła Bożego w Chrystusie. To wspólnota ewangelicznych chrześcijan. Nie należy mylić ich z ewangelikami. Najbardziej znany kościół ewangeliczny w Polsce to Kościół Zielonoświątkowy. Kościół Boży w Chrystusie jest drugim co do liczebności kościołem ewangelicznym w naszym kraju. Do zboru w Kuźni Raciborskiej należy około 100 osób. W połowie są to mieszkańcy Kuźni Raciborskiej, a w połowie mieszkańcy reszty gminy i okolic. Spotykają się w sali wynajmowanej w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej. Ewangelicznych chrześcijan łączy z katolikami wiara w Trójjedynego Boga, natomiast dzieli przede wszystkim podejście do sakramentów jak np. chrzest (ewangeliczni chrześcijanie przyjmują go świadomie, nie jako małe dzieci), pokuta (nie spowiadają się z grzechów) czy Eucharystia (nie wierzą w przemianę chleba w ciało Chrystusa oraz wina w Krew Chrystusa). Uważają też, że zbawienie, które ofiarował nam Bóg, można osiągnąć tylko dzięki wierze, a dobre uczynki są skutkiem tej wiary. W naszym regionie zbory Kościoła Bożego w Chrystusie działają również w Rybniku oraz Krapkowicach.

  • Numer: 50/51 (1546/1547)
  • Data wydania: 21.12.21
Czytaj e-gazetę