Migalski formuje swą drużynę. Pierwsi obrońcy praw zwierząt już są
Śmiały pomysł, z jakim ruszył w Racibórz znany politolog, znalazł w mieście podatny grunt. Raciborskie Centrum Obrony Praw Zwierząt ma realne szanse żeby powstać.
Ci, co przyszli do pizzerii Casagrande w piątkowe popołudnie 22 października (13 osób) żywo dyskutowali z pracownikiem naukowym Uniwersytetu Śląskiego. Marek Migalski zaprosił tam wszystkich, którzy chcieliby zaangażować się w jego nowy projekt.
Przedstawiciele OTOZ Animals i Związku Kynologicznego narzekali na relacje z samorządem. Widzieliby w nowym centrum okazję do wywierania nacisku na urzędników z Batorego czy placu Okrzei, aby ci poważniej traktowali ich inicjatywy. Ostatnio jak „animalsi” pojawili się w magistracie, to w świat poszedł komunikat, że tam „wtargnęli”. – Chcemy ich uwrażliwić na skargi, bo zazwyczaj uważają, że wszystko jest w porządku, by nie powiedzieć, że mają to w nosie – skwitowała jedna z uczestniczek. Jeszcze więcej cierpkich uwag skierowano pod adresem urzędów gmin. – Jest problem z kontaktem, każdy chce się wymigać od odpowiedzialności – mówiono.
Urzędnicy przyszli prytwanie
Choć w sali zjawili się dwaj przedstawiciele urzędu – wiceprezydent Dawid Wacławczyk i naczelnik wydziału komunalnego Piotr Glapa, to pierwszy zastępca włodarza miasta podkreślił, że występują tu jako osoby prywatne, w trosce o los zwierząt.
Marek Migalski słuchając tych wskazań zażartował, że nowe centrum spróbuje wejść na ambicje władz Raciborza i przekona je, by odróżnić się na plus wobec okolicznych wiosek. Już na poważnie obiecał, że zadba o to, by docierać z komunikatami do miejscowych liderów opinii. – Chcę, byśmy mówili nie tylko o tym, że występuje cierpienie zwierząt, ale też co jest ich źródłem – podkreślił.
Jego zdaniem, prawa zwierząt to również temat dla miejscowych posłów. – Możemy do nich dotrzeć – zapewnił.
Łączenie z Sylwią Spurek
Uczestnicy spotkania chętnie przyjęli pomysł, aby centrum promowało idee reduktarianizmu, którego zwolennikiem jest Migalski (ogranicza do minimum spożycie mięsa). – To mądra idea, warta propagowania, bo daje pole wyboru konsumentom – zauważył D. Wacławczyk.
Gospodarz spotkania zaproponował, by jedną z aktywności nowego tworu było zorganizowanie wideokonferencji z europosłanką Sylwią Spurek, która angażuje się w działania na rzecz zwierząt.
Migalski widzi rolę swego centrum jako zaplecza intelektualnego dla dotychczasowych działań np. OTOZ Animals. Jego działacze chcieliby też dodatkowych działań jak rodzaj infolinii dla zainteresowanych losem zwierząt. Migalski wyjaśnił od razu, że do tego się nie nadaje i nie widzi tu roli interwencyjnej w swoich zamierzeniach. – To nie będzie centrum, które ma wyręczyć wszystkich – zaznaczył. Dodał jednak, że nowa inicjatywa będzie miała kompetencje, żeby uwrażliwiać urzędników w sprawach zwierząt i bronić ich spraw przed spychologią.
– Postrzelona sarna czy bite psy to jeden poziom obrony praw zwierząt. Jest też ten naukowy czy naukowo-ideowy i takiego centrum się spodziewam. Nie stworzymy komórki do spraw interwencji, z biurem i telefonem. Wierzę, że będzie to ostoja intelektualna, poważny twór. Nie wyobrażam sobie żeby profesor Migalski dzwonił do służb, że w arboretum jest zraniony łabędź – zauważył D. Wacławczyk.
Migalski przyznał, że nie o to mu chodzi, choć sądzi, że i taka komórka byłaby w mieście potrzebna.
Badania o stosunku
– Skupimy się na spotkaniach, konferencjach, panelach dyskusyjnych. Możemy doprowadzić do przeprowadzenia badań społecznych np. o stosunek raciborzan do zwierząt. Na próbie 200 osób. Miasto zyska, bo będzie miało rozpoznany problem, a my zawiadomimy ludzi o tym co jest istotne – podkreślił Marek Migalski.
Wiceprezydent Raciborza obiecał, że spróbuje zbliżyć do siebie środowisko OTOZ Animals i raciborskie szkoły. – Może na początek będzie to jedna, dwie szkoły, ale później może cała reszta – oznajmił.
Niewykluczone, że miejscem kolejnych spotkań sympatyków idei Marka Migalskiego będzie któreś z pomieszczeń Raciborskiego Centrum Kultury.
(ma.w)
Najnowsze komentarze