Mleko daje krowa, a nie Biedronka
Nie każdy wie, że z niewielkiej Zawady Książęcej z gospodarstwa Moniki i Bernarda Cyconiów mleko trafia do wielu krajów. Dzieje się tak, bo odstawiają mleko do firmy Zott. To jedna z ciekawostek, jaką dowiedzieli się najmłodsi mieszkańcy gminy Nędza, którzy uczęszczają do miejscowej szkoły i przedszkola w sąsiednim Łęgu.
Dzieci są zainteresowane
Od trzech lat (za wyjątkiem zeszłego roku z powodu pandemicznych obostrzeń) małżeństwo Cyconiów zaprasza dzieci do odwiedzenia ich gospodarstwa – jednego z największych w Zawadzie Książęcej. Opowiadają im m.in. jakie zwierzęta hodują oraz jak obecnie pozyskuje się mleko od krów. Tym razem zawitało do nich 95 dzieci. – Najmłodsi chętnie interesują się żywymi zwierzętami, chcą wiedzieć jak produkuje się mleko. Jako że mamy takie możliwości postanowiliśmy zapraszać ich do nas – podkreśla pani Monika.
Państwo Cyconiowie gospodarują na ok. 80 ha. Zajmują się głównie produkcją buraków cukrowych, kukurydzy oraz pszenicy. Posiadają także ok. 200 sztuk bydła mlecznego i opasowego. – Kiedyś krowy były w większości gospodarstw, teraz jest ich coraz mniej – mówi pan Bernard. Dzieci mogą więc zobaczyć zwierzęta, które zazwyczaj oglądają w książkach czy telewizji. – Nie każdy wie, że mleko jest od krowy. Niektóre dzieci myślą, że mleko jest ze sklepu Biedronka, wydaje się więc, że takie spotkania dla najmłodszych są bardzo ważne – stwierdza.
Doili krowę
Dzieciom podobała się wycieczka. Pytani, co najbardziej, jedni mówili, że cielaczki, wśród których był ten praktycznie dopiero co urodzony. Drudzy wskazywali na sztuczną krowę, z której mogli doić mleko. – Bardzo mi się podobało, choć nie pierwszy raz uczestniczyłam w takiej wycieczce – powiedziała dziewięcioletnia Zuzanna. Najmłodsi cieszyli się też z upominków ufundowanych przez Zott.
Taka wizyta rozwija
Agnieszka Ludwik ze szkoły w Zawadzie Książęcej oceniała, że takie spotkania są dla dzieci bardzo potrzebne. – Ważne jest, aby zapoznawać najmłodszych z taką pracą „od środka” – mówiła. Polska wieś ulega zmianom. Coraz częściej przeprowadzają się tam ludzie z miast, którzy wysyłają swoje pociechy do miejscowych placówek edukacyjnych. Niejednokrotnie więc dzieci po raz pierwszy „na żywo” mogą zobaczyć dane zwierzęta.
Martyna Rejner, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Zawadzie Książęcej, określała inicjatywę państwa Cyconiów jako świetną. – Niewiele dzieci ma kontakt z takimi zwierzątkami, najczęściej widzą je w książkach. Myślę, że takie wycieczki „na zewnątrz” to świetna sprawa – powiedziała.
(mad)
Więcej zdjęć na www.nowiny.pl/183084
Najnowsze komentarze