Nie sztuką jest pokochać, sztuką jest w tej miłości wytrwać
Andrzej Strzedulla, burmistrz Krzanowic i Gabriela Augustyn, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Krzanowicach, tradycyjnie podjęli jubilatów świętujących 50 lat po ślubie w Domu Przyjęć „Perła”. Przyszły tam cztery z sześciu par.
– 50 lat temu związaliście się węzłem małżeńskim, składając przysięgę, że uczynicie wszystko, aby wasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. I przysiędze tej pozostaliście wierni – mówiła do jubilatów Gabriela Augustyn.
Pani kierownik stwierdziła, że słowa przysięgi, które składali sobie 50 lat temu jubilaci, nie były tylko słowami wypowiedzianymi, ale przede wszystkim pielęgnowano je na przestrzeni wspólnego życia. – Nie sztuką jest pokochać, sztuką jest w tej miłości wytrwać – dodała G. Augustyn.
Andrzej Strzedulla stwierdził, że gdzie panuje zgoda, tam jest szczęście i życie rodzinne dobrze się układa. – Nie bylibyście tacy sami, nie bylibyście w tym miejscu tego życia, gdyby nie ta druga osoba – powiedział.
Burmistrz składał jubilatom życzenia, aby złote gody, były zaledwie kolejnym etapem w ich życiu. – Niech następne jubileusze będą wspomnieniem wielkich chwil, które towarzyszyły wam przez całe życie. Trzymajcie je w sobie i pielęgnujcie dla własnej radości i dobrego samopoczucia. Bądźcie nadal przykładem dla waszych najbliższych, że warto się poświęcić. Nagroda jest duża i warto o nią walczyć – winszował włodarz.
Dawid Machecki
Ponadto z terenu gminy Krzanowice w tym roku jubileusz świętują: Renata i Zbigniew Siódmokowie oraz Helena i Rudolf Smolanowie.
Alfred i Łucja Gorusowie z Borucina doczekali się trojga dzieci oraz tyle samo wnuczek i wnuczków. – Poznaliśmy się w Cyprzanowie na imprezie. Byliśmy tam, bo tak się złożyło, że mieliśmy w tej gminie rodzinę. Ja siostrę w Pietrowicach Wielkich, a mój przyszły mąż, który pochodzi z Szonowic, w Kornicach – wspomina jubilatka. O pochodzącą z Borucina dziewczynę, pan Alfred starał się dwa lata. Ślub zorganizowano 26 kwietnia 1971 roku. Jaka jest recepta na długoletni związek? – W życiu różnie bywa, ale trzeba być wyrozumiałym – radzi pani Łucja.
Maria i Jan Hanslikowie poznali się w Pietraszynie, czyli w miejscowości skąd pochodzą i tam do dzisiaj mieszkają. – On przychodził do swojej cioci, a ja mieszkałam naprzeciwko tak się zapoznaliśmy – wspomina pani Maria. Pan Jan dodaje, że „coś ciągnęło mnie do domu naprzeciwko”. – Przed ślubem spotykaliśmy się dwa lata – mówi jubilat. Ślub odbył się 6 września 1971 roku. Małżeństwo doczekało się trzech synów, sześciu wnuków, dwóch wnuczek i jednej prawnuczki. – Przede wszystkim ważna jest zgoda, wzajemny szacunek i uzupełnianie się – odpowiadają jubilaci, kiedy pytamy o przepis na udany związek.
Maria i Paweł Grzegorczykowie z Krzanowic (na uroczystości pojawiła się pani Maria, która do zdjęcia pozuje z burmistrzem Strzedullą i kierownik Augustyn). Jubilaci doczekali się trojga dzieci, czterech wnuczek i trzech wnuków. Para pobrała się 10 kwietnia 1971 roku w Urzędzie Stanu Cywilnego, a trzy dni później swoją miłość scementowali przed Bogiem. Zanim do tego doszło, musieli się poznać, a działo się to w takcie pracy pana Pawła. Jubilat parał się budową dróg i los tak chciał, że zajmował się też traktem przy domu przyszłej żony. – Tak zaiskrzyło – uśmiecha się pani Maria, o której serce pan Paweł starał się niecały rok. – Trzeba przede wszystkim sobie ufać – zdradza jubilatka przepis na długoletni związek.
Jerzy i Urszula Mrazkowie z Borucina doczekali się syna i córki oraz dwóch wnuczek i wnuka. Poznali się na zabawie w Żerdzinach. – Jej siostra, wychodząc za mąż przeprowadziła się do Żerdzin, a moja przyszła żona tam przyjeżdżała i tak się poznaliśmy – opowiada jubilat, który o serce pani Urszuli starał się prawie rok. Ślub odbył się 6 września 1971 roku. – Trzeba żyć w zgodzie i ciągnąć to życie – mówi pan Jerzy, kiedy pytamy o przepis na udany związek. Czego życzyć jubilatom? – Zdrowia – odpowiada pani Urszula.
Najnowsze komentarze