Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Kierownik kontra radni czyli długa dyskusja o podtopieniach w Krzanowicach. Co wynikło z rozmów?

15.12.2020 00:00 red

W Krzanowicach powrócił temat podtopień, do których doszło w październiku. O problemie rozmawiano na sesji rady miejskiej z Jarosławem Bencalem, kierownikiem nadzoru wodnego w Głubczycach. Najwięcej pytań do gościa miał przewodniczący rady miejskiej, sołtys zalanej wsi, a zarazem prezes OSP Krzanowice Jan Długosz.

Temat, który poruszono na sesji, dotyczył podtopień z 14 października. Wówczas mieszkańcy musieli zmierzyć się z wodą, która zaczęła zalewać drogi i prywatne posesje. To efekt ulewnych deszczy, a w konsekwencji wezbrania polderu przeciwpowodziowego oraz wystąpienia z koryta zwykle spokojnego potoku Biała Woda.

Nowa jakość

Jarosław Bencal przypominał, że polder, jak i potok Biała Woda trafiły we władanie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” – nadzoru wodnego w Głubczycach po utworzeniu w 2018 rok „Wód Polskich”. Wcześniej pieczę nad tym terenem sprawował Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Wyjaśniał, że krzanowicki polder został wybudowany w taki sposób, aby działał samoczynnie. Wskazał, że w chwili, kiedy dochodzi do przepływów powodziowych, które przekraczają przepustowość koryta, woda zaczyna gromadzić się w zbiorniku do momentu osiągnięcia przelewu koronowego, co miało miejsce właśnie w październiku.

Gość z Głubczyc nawiązał do utrzymania zbiornika i cieku, mówiąc, że potrzebne prace są na bieżąco realizowane. – Mamy drugi sezon, kiedy prowadzimy wycinkę drzew (kierownik później wyjaśnił, że łącznie mowa o 70 nasadzeniach, które stwarzały największe zagrożenie – przyp. red.). Oprócz tego przeprowadzono konserwację rzeki. Prace obejmowały wykoszenie skarp koryta cieku i usunięcie przeszkód – wyliczał podczas obrad. Ponadto wskazał na zadanie mające na celu wymianę dotychczas drewnianych zamknięć na wlocie do upustów dennych (o tej potrzebie w Krzanowicach było słychać od lat). – One miały już swoje lata, więc należało je wymienić, niezależnie od wszystkiego. Ale z uwagi na to, że chcemy wykorzystać tę kładkę, która została wcześniej zrobiona, zaplanowaliśmy wykonanie tego zamknięcia w formie, która może być sterowana z tej kładki – objaśniał. Gość tłumaczył, że na co dzień, tak jak dotychczas, otwarty będzie jeden wlot. Drugi ma być uruchamiany w warunkach powodziowych, kiedy np. doszłoby do zatkania jednego z przekrojów. Te prace, zdaniem kierownika, to „nowa jakość” wpływająca na poprawę bezpieczeństwa.

Pytania i odpowiedzi

Przewodniczący rady miejskiej Jan Długosz w rozmowie z Nowinami zapowiadał, że zada przedstawicielowi „Wód Polskich” szereg pytań, kiedy będzie ku temu sposobność. Jak mówił, tak zrobił. J. Długosz na początek wspomniał o zatorze w dwóch miejscach na rzece Biała Woda. Jak wskazał, miało to miejsce około dwóch lat temu. Interweniowała wówczas straż pożarna, bo woda podnosiła się do 1,2 m. Po kilku tygodniach pojechał sprawdzić, czy sytuacja się unormowała. Jak podał, okazało się, że zrobił się tam nowy zator. Wówczas, po uzgodnieniach z urzędnikami, miała pojawić się tam koparka, która udrożniłaby to miejsce. Plany zmieniły się po konsultacjach z głubczyckim nadzorem, bo jak powiedział przewodniczący, miały wówczas pojawić się zapewnienia, że zostanie to uporządkowane, a zajmą się tym pracownicy nadzoru. W relacji Jana Długosza zostało jednak to tak wyczyszczone, że ktoś, porządkując to miejsce, śmieci wyrzucił na brzeg. W chwili, kiedy woda się znów podniosła, śmieci zabrała, w efekcie czego oczyszczanie zdało się na nic. – Nie wiem, czy na tym to polega? – dziwił się.

Kolejna sytuacja to wrzesień zeszłego roku, kiedy w poprzek rzeki leżała wierzba, a niedaleko niej olcha. – Nie było żadnej reakcji, pojawiła się dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że zgłoszę sprawę mediom – relacjonował przewodniczący. Kwestię jednak rozwiązano częściowo, bo wyciągnięto tylko wierzbę, drugie drzewo pozostało tam, gdzie było. Po kilku miesiącach podjęto interwencję i drzewo przecięto na pół, jednak leżało tam, bo wówczas nikt nie był w stanie go wyciągnąć. I jak zaznaczył J. Długosz, drzewo ciągle leży w tym samym miejscu.

Następnie nawiązywał do 14 października, czyli sytuacji, kiedy Krzanowice zostały zalane. – Wszyscy na pana czekaliśmy, ale się pan nie zjawił – mówił gorzko. Dodał, że jeden z mieszkańców przytoczył mu wówczas rozmowę, w której kierownik Bencal miał zapewniać, że nie zaleje go woda. Stało się jednak inaczej.

Jarosław Bencal odpowiadając na pytania Jana Długosza wyjaśnił, że grupa wsparcia technicznego nadzoru wodnego w Głubczycach nie dysponuje ciężkim sprzętem. W efekcie, jeżeli trzeba usunąć ciężkie drzewo, o którym wspomniał przewodniczący, należy skorzystać z usług firmy zewnętrznej, co musi poprzedzić przetarg, a jeszcze wcześniej należy pozyskać środki. Na dopytanie radnego Piotra Jureczki, czy do 30 tys. euro nadzór wodny nie może wydatkować środków bezprzetargowo, wyjaśnił, że w każdym przypadku należy przeprowadzać przetarg. – Jeżeli szereg nadzorów wodnych zleciłoby zadanie o podobnym charakterze i to by się zebrało w skali kraju, to moglibyśmy odpowiadać za naruszenie dyscypliny finansów publicznych – tłumaczył. Wskazał, że dzieje się tak zawsze, nawet z najdrobniejszymi zakupami.

Dalej gość z Głubczyc odniósł się do uwag przewodniczącego o braku jego obecności 14 października, zaprzeczając i mówiąc, że pojawił się wtedy w Krzanowicach. Mówił, że byli również wówczas inni przedstawiciele „Wód Polskich”. Zalecił Janowi Długoszowi, że jeżeli chciał się z nim spotkać, mógł zadzwonić. – Jest hasło? Przyjeżdżam – zwracał uwagę m.in. na swoją obecność na posiedzeniu rady miejskiej. Odnosił się także do uwag, że nie wszystkie potrzebne inwestycje są realizowane na bieżąco, wskazując, że uzależnione jest to wolnych środków i przetargu. Kierownik wspomniał także o obecnie realizowanych pracach związanych z usuwaniem wiatrołomów oraz drzew w skarpach rzek, wskazując, że w ramach tych działań, drzewo leżące w rzece, zostanie usunięte.

Jan Długosz dziwił się natomiast, że skoro gość z Głubczyc był w Krzanowicach 14 października, to dlaczego nie spotkał się z powołanym wówczas sztabem kryzysowym. – Jakoś pana nie widziałem – zwracał po raz kolejny uwagę w tym temacie. – Ja objeżdżałem teren. Skąd miałem wiedzieć, że jest takie spotkanie? – odpowiadał kierownik, wskazując, że oprócz Krzanowic zarządza 200 km innych rzek, które musi kontrolować. – Pana tutaj 14 w ogólne nie było – obruszył się ponownie przewodniczący rady miejskiej. – To jest pana zdanie – odparł mężczyzna goszczący na obradach. Jan Długosz nie odpuścił. Zapytał kierownika, że skoro był wówczas w Krzanowicach, to czy widział, że koło wału przeciekała woda. – Widział pan to? Nie widział pan tego. Myśmy to w nocy zauważyli i straż tam czuwała – zwracał uwagę. Zdaniem przewodniczącego tym zachowaniem nadzór wodny wykazał brak chęci współpracy z lokalnym samorządem.

Ze strony przewodniczącego padło również pytanie o odmulanie rzeki. Jan Długosz chciał wiedzieć, kiedy będzie przeprowadzone takie zadanie. Kierownik z Głubczyc odpowiadał, że rzeka ma zachowaną odpowiednią głębokość. Z kolei zdaniem nestora rady Józefa Kocema rzeka pół metra na całej swojej długości jest zamulona. – Nie mogę się z tym zgodzić – ponownie odpierał Jarosław Bencal, opierając swoją wiedzę na dokumentacji. Radny Piotr Jureczka stwierdził natomiast, że nie zawsze dokumentacja pokazuje rzeczywistość, nawiązując do wykonanej w 2008 roku dokumentacji, na podstawie której miała być budowana kanalizacja w gminie. Należało przygotować ją na nowo, bo na przestrzeni lat wiele się zmieniło.

Wojciech Błajda, prezes krzanowickich wodociągów, pytał natomiast, czy jest możliwość, aby Biała Woda w przyszłości w całości była w stanie przejąć wodę wypływającą ze zbiornika, w chwili, kiedy dochodzi do przelewu koronowego. Pytał o to w kontekście wyczyszczenia koryta rzeki. Jarosław Bencal, opierając się na zapisach w dokumentacji, wyjaśniał, że rzeka nie jest w stanie przejąć takiej wody. – Przepustowość koryta rzeki na terenie miasta jest w granicach 6,25 kubika, upust denny daje w okolicach 6 kubika, dlatego jest to policzone 1 do 1. To, co jest w stanie przejąć koryto, tyle daje przepływ. Jeżeli woda „idzie” górą, to występuje na terenie miejscowości – wyjaśniał przedstawiciel „Wód Polskich”. Wskazał również, że w trakcie ostatnich podtopień Krzanowice mierzyły się z tzw. wodą stuletnią. Podał nawet, że jeżeli by nie było zbiornika przeciwpowodziowego, który zebrał wodę, miejscowość mogłaby być zalana tak, jak podczas powodzi w 1997 roku.

Planowane prace i pomysły radnych

Kierownik zapowiadał, że w przyszłości będą realizowane kolejne prace na zbiorniku i potoku Biała Woda. Mowa m.in. o wycinkach drzew. Nie chcąc zdradzać szczegółów prac, jakie rodzą się w jego głowie, wyjawił, że myśli, aby poszerzyć odcinek potoku Biała Woda w okolicach kościoła filialnego św. Mikołaja (tzw. Mikołaszek). Powód? Teren ten jest narażony na podtopienia, ponieważ położony jest nisko.

Podczas obrad przewodniczący Długosz zainicjował temat, aby zamontować na zbiorniku urządzenie, które mogłoby informować w przyszłości przedstawicieli gminy, ale i nadzoru wodnego w Głubczycach o tym, że zbiera się woda w zbiorniku. Miałoby to wspomóc w ewentualnym przygotowaniu się służb, w tym strażaków ochotników, że będzie potrzebna interwencja. Temat podjął burmistrz Andrzej Strzedulla. Jak wskazał, w chwili ostatniego wezbrania urzędnicy o problemie dowiedzieli się dopiero rankiem, kiedy podjechali na zbiornik (dzień wcześniej wieczorem burmistrz również wizytował zbiornik i wówczas zagrożenie nie było widoczne). W chwili, kiedy byłoby stosowne urządzenie raportujące o piętrzeniu wody, można byłoby zareagować inaczej. Jarosław Bencal odpowiadał, że temat ten jest jak najbardziej do dyskusji.

Radny Józef Kocem zastanawiał się z kolei czy nie warto byłoby pochylić się nad pogłębieniem zbiornika. Kierownik Bencal wyjaśniał, że w skali pojemności zbiornika, byłyby to ilości śladowe, nieznacznie wpływające na całość.

Przewodniczący przekonany w 60 procentach

Po długiej dyskusji zakończył ją przewodniczący Jan Długosz. – Powiedzmy, że w 60 procentach mnie pan przekonał – zwrócił się do goszczącego na obradach Jarosława Bencala, jednocześnie dziękując mu za udział w sesji.

Dawid Machecki

  • Numer: 50 (1493)
  • Data wydania: 15.12.20
Czytaj e-gazetę