Marek Śledź: nowa Unia wychowa nie tylko piłkarzy, ale też wartościowych ludzi
Rozmawialiśmy z Markiem Śledziem, aktualnie dyrektorem Akademii Rakowa Częstochowa, a wcześniej członkiem sztabu szkoleniowego Lecha Poznań. Współpracował przy rozwoju talentów obecnych reprezentantów Polski. Od zeszłego roku pomaga raciborskiej piłce nożnej wznieść się na wyższy poziom.
– Unia Racibórz dołączyła do czternastu klubów filialnych Rakowa Częstochowa. Co raciborski klub przez to zyska?
– Wartość szkoleniową, którą w dużej mierze zainicjowałem w strukturach Unii jak i innych raciborskich klubach przez kilka miesięcy bytowania w Raciborzu. To jest wartość nieoceniona w kategoriach ekonomicznych. Mam nadzieję, że środowisko piłkarskie w Raciborzu się w końcu zintegruje i będzie chciało z tej współpracy skorzystać. Zyska również w kategoriach wszelakiej pomocy organizacyjno-szkoleniowej. Jesteśmy do dyspozycji każdego klubu filialnego. Świadczymy im wiele dóbr, które niesie codzienność, czyli: testy, merytoryczne konsultacje, przygotowanie motoryczne czy warsztaty szkoleniowe. Dochodzą do tego kwestie promocyjne dla klubu, jak możliwość uczestniczenia w wydarzeniach pierwszego zespołu, meczach ekstraklasy, a także wyprowadzenia drużyny przez dzieci. Do tego wszystkiego należy zaznaczyć wartość, jaka przyświeca głównemu celowi szkoleniowemu, czyli wychowanek, który dzięki współpracy będzie zyskiwał swoją ścieżkę rozwoju. Nawet jeśli Unia będzie podnosiła swoje wyniki współzawodnictwa i będzie awansowała na kolejne szczeble rozgrywkowe, to i tak trzeba spojrzeć na Raków, który dziś jest klubem ekstraklasy, a i też Akademia Raków jest marką nieanonimową. Zawodnik dzięki nam może trafić w lepsze środowisko. Zawsze powtarzam: aby być lepszym, trzeba trenować z lepszymi od siebie i grać przeciwko lepszym. Na tym etapie trenerzy Unii nie będą musieli zastanawiać się co zrobić z wychowankiem, który wybitnie wyróżnia się, tylko będzie mógł wysłać go do nas, w miejsce w którym jego umiejętności zostaną zweryfikowane.
– Co w takim razie zyskuje na tej współpracy Raków Częstochowa?
– Zyskujemy sympatię i ambasadorów naszej pracy, czyli osoby, które pozytywnie odbierają wartość realizacji procesów szkoleniowych Akademii Rakowa. Partykularyzm, nasza korzyść w jakimś wymiarze również istnieje, bo wiadomo, że liczmy na to, iż najzdolniejszy zawodnik wychowany w środowisku raciborskim trafi do nas.
– Wśród tych czternastu klubów był klub RAP Radomsko, oznaczony trzema gwiazdkami. Ile czasu musi upłynąć i ile pracy musi zostać wykonanej, żeby Unia Racibórz znalazła się na tym etapie?
– To nie są łatwe działania. Przede wszystkim klub musi uzyskać wysoką jakość szkoleniową. RAP uzyskał te gwiazdki w drugim roku funkcjonowania projektu, ale było to łatwiejsze, ponieważ Akademia Rakowa była na zupełnie innym poziomie, a RAP miał wysoką jakość szkoleniową u siebie. Gwiazdki są uzależnione od wielu czynników, które są wpisane w tzw. program standard dla klubów filialnych. Jednym z tych czynników jest liczba przekazanych zawodników do Akademii Rakowa. Konkurencyjność w Akademii Rakowa na początku była mniejsza, to zawodnikom z zewnątrz było łatwo do niej trafić, a dzisiaj jest to trudniejsze. Wymagania, żeby otrzymać gwiazdki nie są łatwe do spełnienia. Unia Racibórz przede wszystkim potrzebuje wysokich parametrów organizacyjnych w szkoleniu jak i kulturze pracy. Dopiero w konsekwencji tych działań można wprowadzać wysokie wartości szkoleniowe. A więc przed Unią droga do trzech gwiazdek jest bardzo długa.
– Co pan zmieniłby w Raciborzu w rozumieniu środowiska piłkarskiego?
– Przez kilka miesięcy przebywania w Raciborzu poznałem część wartości, które towarzyszą rozwojowi piłkarskiemu w różnych klubach. W każdym z tych klubów znajdowałem pewne wyjątkowe zalety. Na przykład to, że klub był rodzinnie zarządzany, zadbany i prowadzony z entuzjazmem, albo też klub, który miał w swoich szeregach samych hurraoptymistów. Jeśli Racibórz chce zbudować markę, która później będzie wartością dodaną również dla innych, to nie stać go na to, żeby się nie zjednoczyć. Nie może być tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Apelowałem i to był jeden z elementów, który wpisywałem w projekt, żeby uczynić jak najwięcej działań unifikujących w organizacji szkolenia w Raciborzu. Im więcej będzie wspólnego dobra, z umiejscowieniem Unii Racibórz na czubku tej piramidy, tym lepiej. Unia za chwilę będzie wartością dodaną, skupiać będzie najlepszych zawodników, awansuje do wyższych klas wśród seniorów, jak i juniorów. Na poziomie młodzieżowym będzie liczącym się ośrodkiem na Śląsku, to okaże się, że na tej jakości będzie można budować podstawy piramidy ilościowej. Jak zbuduje się podstawę ilościową to wiadomo, że do tej wąskiej ścieżki pod tytułem Unia, trafi niewielu, ale do wszystkich innych klubów trafią pozostali i podniosą poziom całej reszty. Jeden z klubów filialnych oddał nam w ostatnich latach pięciu zawodników, a my w zamian oddaliśmy trzy razy więcej do tego klubu. Podnieśliśmy im wartość seniorską i młodzieżową. To zawodnicy, którzy u nas przegrali rywalizację, więc trafili do klubu filialnego. Dzięki temu klub staje się wartością dodaną. Trzeba umieć znaleźć się w tej piramidzie i przyjąć swoje miejsce i cierpliwie na nie zapracować.
– Czy jest zatem szansa, że już zimą, albo latem 2021 w Unii Racibórz znajdzie się jakiś zawodnik np. z drugiej drużyny Rakowa?
– Na to teraz nie potrafię odpowiedzieć, ponieważ seniorska Unia Racibórz jest dla nas wciąż zbyt niskim poziomem współzawodnictwa, który miałby naszych zawodników weryfikować. IV liga to jest takie minimum, a najlepiej, żeby to było ciut wyżej. Pewne jest to, że jeśli Unia Racibórz wychowa kilku młodych zawodników i oni w perspektywie czasu trafią do naszej akademii i spędzą z nami 3 – 4 lata, to jest duża szansa na to, że oni w którymś etapie przegrają rywalizację, to wrócą do Unii Racibórz, ale będą lepsi o zdobyte doświadczenie. To będzie wartość dodana tego klubu, bo zawodnicy wyjdą ze środowiska, w którym codziennie doświadczali najwyższego poziomu rywalizacji.
– Często spotyka się komentarze typu: „Po co nasi zawodnicy mają zasilać Raków, zamiast budować silną Unię”?
– Każdy musi mieć świadomość, że dzisiaj współzawodnictwo w Unii Racibórz jest na bardzo niskim poziomie. Należy sobie więc zadać pytanie czy zawodnik funkcjonując w przeciętnym współzawodnictwie będzie w stanie podnieść swoją wartość do poziomu jego oczekiwań i jego możliwości. Bardzo często jest tak, że gdy nie ma możliwości rywalizowania z lepszymi, to poziom rozwoju się ogranicza. Eksport zawodników z Raciborza do innych klubów ze Śląska jest makabrycznie duży. Skoro to nie są kluby, które mają jakąkolwiek nić sympatii w stosunku do Unii, to czy ci zawodnicy wracają? Nie zawsze tak jest. My dajemy pewien rodzaj gwarancji, że jeśli jesteście z nami, pracujecie w tej samej technologii, to my zawodnika wyciągamy, ale za chwilę może wrócić. Może się okazać, że mamy zawodników spod Raciborza z innych ośrodków, którzy u nas będą i przegrają rywalizację, więc wracając do siebie do domu, najbliżej będą mieli do Raciborza.
– Chciałbym jeszcze wrócić do samego początku. Jak to się stało, że pan w ogóle pojawił się w Raciborzu i dlaczego właśnie teraz możemy oglądać zmiany jakie dzieją się w raciborskiej piłce?
– Odezwali się do mnie bardzo szlachetni ludzie – Bartek Kozina i Marian Kotala. Przyjechali do mnie i zapytali czy pomógłbym w zorganizowaniu wartości szkoleniowych w Raciborzu. Przedstawili wizję upadającej piłki nożnej w Raciborzu. Ponieważ panowie czują się wielkimi pasjonatami i entuzjastami raciborskiej piłki postanowili działać i w ten sposób doszło do naszego spotkania. Odpowiedziałem jednoznacznie, że jeśli miałbym być partnerem dla raciborskiej piłki to sama Unia, nie będzie w stanie skonsumować tego wkładu. Jednak jeśli działania wesprze Urząd Miasta, to ja też wtedy mogę pomóc, bo będę miał gwarancję, że jest instytucja, która ma możliwości. Moje spotkanie z prezydentem Dariuszem Polowym zaowocowało moim częstszym pobytem razem z audytem i warsztatami szkoleniowymi w Raciborzu. Potem powstał raport, w którym podsumowałem stan raciborskiej piłki. Efekt tego raportu mamy właśnie teraz i dzięki temu doszło do nawiązania współpracy z Akademią Rakowa. Unia Racibórz może być naszym partnerem, bo jest ukonstytuowaną jednostką.
– Jakie wrażenie na panu wywarł prezydent Dariusz Polowy? Uznał pan, że to człowiek, z którym jak najbardziej można współpracować?
– Jestem apolityczny, mnie polityka nie interesuje. Nie interesuję się nią i nie interesuje mnie, ale pan Dariusz jest wspaniałym człowiekiem. Nie szukałem w prezydencie polityka, choć nim jest, ale poszukiwałem człowieka, który ma na sercu dobro lokalne. Ja to dobro poczułem. Pan prezydent mówił o Raciborzu, o Unii jako klubie, który jest charakterystycznym i rozpoznawalnym w Polsce znakiem. To co mnie najbardziej ujęło to, że nie zna się na piłce – i stąd może zaufanie do mojej osoby – które pozwoliło mi na oddanie tego zaufania w postaci rzetelnego programu. Całe raciborskie środowisko piłkarskie jest na starcie tego programu, a ja Unii kibicuję i ją dopinguję. Podpisanie umowy daje mi możliwość, żebym wsparł ten projekt logicznie i merytorycznie.
– A więc zarówno Raków jak i Unia pójdą teraz do góry.
– Jeżeli nikt tego projektu nie zburzy, to jestem w stanie gwarantować jakość tego projektu na poziomie wysokokwalifkowanym. Stawiam sobie bardzo wysokie cele, jestem człowiekiem ambitnym i entuzjastą swojej pracy, więc nie ma tutaj dla mnie krzty ryzyka, czy my ten sukces osiągniemy. Natomiast to czy Unia go osiągnie, wiele będzie zależało od działań samej Unii. Nie mam prawa ani wpływać, ani komentować pewnych działań wewnętrznych. Ja mogę je wesprzeć merytorycznie. Dzisiaj w Unii koordynatorem jest trener Marek Hanzel, który jest moim zdaniem wspaniałym trenerem, a do tego jest wspaniałym człowiekiem. Uchylę jemu wszystkie drzwi, których będzie potrzebował, żeby wartość szkoleniowa w Unii była wartością nadrzędną. Aby etyka, morale, pedagogizacja i kultura pracy zagościła w takim samym wymiarze jak w Częstochowie.
– Zapytam jeszcze o prezesa Krzysztofa Sałajczyka, który z przyczyn zdrowotnych ustępuje z funkcji. Jaki to jest człowiek i prezes?
– Poznałem pana Sałajczyka w momencie powoływania spółki. Wiem, że ma fajne doświadczenia piłkarskie z lat młodzieńczych i to w bardzo wysoko kwalifikowanym klubie, bo Bayernie Monachium. Wiem, że potem sprawnie zarządzał fundacją. Myślę, że można go nazwać entuzjastą miejsca i piłki nożnej. Poznawszy się oceniałem tę kandydaturę bardzo pozytywnie, ale wiem, że przeszłość i wypadek samochodowy ma wciąż swoje pokłosie w jego życiu i zdrowiu. Musi się poddać wielu działaniom prozdrowotnym. Pan Sałajczyk nie chce być nierzetelny, żeby konsumować projekt, nie będąc jego częścią, więc wiem, że ta decyzja dużo go kosztowała. Myślę, że decyzja o rezygnacji jest szlachetna. Natomiast z tej drogi nie wolno mu zejść. To jest droga jednoznacznie prowadząca do sukcesu i dziwię się tym, którzy są opozycyjnie nastawieni do tego projektu. Uważam, że jedność środowiska i integracja, unifikacja pracy oraz sympatia wewnętrzna do siebie może sprawić, że cały piłkarski Racibórz na tym zyska.
– Można zaobserwować dużo krytyki płynącej w kierunku nowej Unii. Jaki może mieć to wpływ na ten projekt?
– Nie wiadomo czy to jest krytyka wobec Unii, czy wobec spółki, którą powołał pan prezydent? Czy ona ma pokłosie merytoryczne czy polityczne? Jeżeli polityczne to uważam, że to całe zamieszanie jest bez sensu. Piłka zawsze powinna być apolityczna, to nośnik wartości. Przekonywałem do tego wszystkich w Częstochowie, że Akademia Rakowa, to jest akademia dzieci, młodzieży, ich rodzin. To akademia prospołeczna. Ona ma większe wartości. To nie jest tak, że akademia Unii Racibórz wychowa tylko piłkarza. Wychowa człowieka, przyszłego fizjoterapeutę, lekarza, pedagoga itd. To jest wartość nadrzędna. Czy w takim projekcie warto wnieść jakiś miligram polityki? Wprowadzanie hejtu, albo rzucanie kłód pod nogi – warto się nad tym zastanowić. Nawet jeżeli ktoś się z czymś nie zgadza, to niech przyświeca medyczna formuła, która mówi „Primum non nocere”, czyli po pierwsze nie szkodzić. Nie chce ktoś pomagać, to niech tego nie robi, ale przede wszystkim niech temu projektowi nie szkodzi. To jest bardzo fajny projekt i ja w niego gorąco wierzę.
– Jeśli ten projekt będzie kontynuowany, to gdzie Unia Racibórz może być za 10 lat?
– Trudno przewidywać, natomiast jeśli będzie to projekt dobrze prowadzony, to może być nośnikiem wielu wartości na Śląsku. Może być jednym z czołowych klubów na Śląsku, który szkoli młodzież. Uważam, że piłka seniorska powinna znaleźć swoje miejsce. Może to będzie trzecia liga, a może druga. Tego nie wiem, bo Racibórz ma przebogatą historię i tradycje sportowe. Jeżeli oprzemy rozwój na wychowankach, szkoleniu, systemowej pracy, rozbudowie bazy to może się okazać, że za 10 lat to będzie bardzo fajny i ciekawy projekt. Śląsk jest tak usytuowany, że obok mamy wiele dużych miast. Też się uczyłem Śląska i na początku zlekceważyłem. Będąc w Lechu Poznań wygrywałem juniorami starszymi z każdą trzecią ligą wielkopolską. Przyjechałem do Częstochowy i stwierdziłem... co to jest śląska IV liga. I okazało się, że jakby nie pomoc piłkarzy z pierwszego zespołu to byśmy spadli. Na Śląsku jest dużo klubów, dużo piłkarzy i tu jest silna liga. To jest bardzo specyficzny rejon. Dlaczego w tym rejonie swojego miejsca nie miałaby znaleźć Unia Racibórz? Zapewniam, że może.
Rozmawiał w Częstochowie Maciej Kozina
Najnowsze komentarze