Maria Wierczek – żyła, aby czynić dobro
W poniedziałek 2 listopada w wieku 73 lat zmarła Maria Wierczek. Ceniona lekarka z gminy Krzyżanowice prawie pół wieku przepracowała w ośrodku zdrowia w Chałupkach. Przez mieszkańców zostanie zapamiętana jako osoba, która zawsze służyła radą i pomocą.
Pani Maria urodziła się 15 lutego 1947 roku w Zubrzycy Górnej (województwo małopolskie, powiat nowotarski). Do liceum ogólnokształcącego uczęszczała do sąsiedniej Jabłonki. Później rozpoczęła studia w Akademii Medycznej we Wrocławiu na wydziale lekarskim, które ukończyła z wyróżnieniem. Pani Maria, będąc pilną uczennicą, pobierała stypendium, które fundował raciborski szpital (wówczas mieścił się przy ulicy Bema), w zamian za podjęcie później pracy w tym miejscu. Tak trafiła do Raciborza. Pracę na oddziale dziecięcym rozpoczęła 6 września 1971 roku. Od 21 grudnia 1972 roku zaczęła pracować również na część etatu w Chałupkach, w tamtejszym ośrodku zdrowia. Tak pracowała do początku lat 90., bo wówczas rozstała się z raciborskim szpitalem, pracując już tylko w Chałupkach. Wypełniała swoją misję do ostatnich dni życia, kiedy przed kilkunastoma dniami zachorowała. Zmarła 2 listopada 2020 roku.
Śp. Maria Wierczek związała się z Roszkowem w gminie Krzyżanowice, gdzie po studiach zamieszkała razem z pochodzącym z Jabłonki mężem Karolem. Pan Karol także zawodowo poszedł w kierunku medycyny, wykształcając się na lekarza weterynarii (ukończył Akademię Rolniczą we Wrocławiu, wydział weterynaryjny). Pani Maria miała dwójkę dzieci: córkę Barbarę (pracującą w szpitalu w Zakopanem, jako lekarz radiolog) oraz syna Tomasza (lekarz stomatolog, prowadzący swoją praktykę w Tworkowie i Raciborzu).
W pamięci mieszkańców
Sołtys Roszkowa, a zarazem radny gminy Krzyżanowice Józef Staś znał panią doktor od lat. Odwiedzał rodzinę Wierczków w ich domu, przychodząc do swojego kolegi, o rok starszego Tomasza, czyli syna pani Marii. – Pani doktor leczyła w Chałupkach, a my należymy do ośrodka w Krzyżanowicach, jednak bardzo dużo naszych mieszkańców wybierało właśnie tamten ośrodek z racji na pracującą tam doktor – opowiada nam sołtys. Przez mieszkańców Maria Wierczek zostanie zapamiętana jako bezkonfliktowa osoba i bardzo życzliwa. – Pani doktor nigdy nie odmawiała pomocy. Była osobą niezbyt widoczną, ale bardzo uczynną i uprzejmą – mówi nam sołtys. Józef Staś zaznacza, że rodzina Wierczków zawsze była bardzo zżyta z lokalną społecznością, mimo że stąd się nie wywodziła. Pojawiali się na wydarzeniach organizowanych przez sołectwo. – To rodzina bardzo dobrze postrzegana przez wszystkich mieszkańców gminy Krzyżanowice – dodaje sołtys.
– Mnie pani doktor leczyła od początku swojej pracy w naszej przychodni. Leczyła także moje dzieci. Wspominam ją, jako lekarza o ogromnej wiedzy i oddanego misji pomocy choremu człowiekowi. Zawsze znalazła czas, żeby mnie wysłuchać i doradzić, także wtedy, kiedy już, jako osoba dorosła potrzebowałam porady lekarskiej. Nie zapomnę chwil, gdy jako przerażona młoda matka przyszłam do niej ze swoim 3-miesięcznym chorym dzieckiem. Wówczas zrozumieniem, serdecznością i fachową pomocą potrafiła mnie uspokoić i wytłumaczyć, jak powinnam postępować. Szybko dzięki niej poczułam spokój. Zawsze będę ją wspominać jako uczynną i cierpliwą osobę.
Żyła, aby czynić dobro – mówi z kolei Izabela Topa, sołtyska Chałupek oraz radna Krzyżanowic. Dodaje, że doktor Wierczek jest wspominana przez mieszkańców bardzo dobrze i ciepło. – Była cenionym lekarzem z powołania, zarazem osobą skromną i wrażliwą na potrzeby drugiego człowieka. Choć czasem jej bezpośredniość i szczerość bywały trudne, wszyscy wiedzieli jednak, że pani doktor nigdy nie odmówi pomocy. Do końca swoich dni pozostała ciepłym i uczynnym człowiekiem – wspomina lekarkę sołtyska Topa.
Starsza siostra
Marię Wierczek wspominają również pielęgniarki z ośrodka zdrowia. Irena Okrent pracę w Chałupkach rozpoczęła w lutym 1973 roku, czyli trzy miesiące po tym, jak swoją karierę rozpoczęła tam pani doktor. – Wtedy jeszcze Maria pracowała w szpitalu w Raciborzu. Tam była do południa, po południu przyjeżdżała do Chałupek i przyjmowała pacjentów do 15.00. Później wychodziła na wizyty domowe i tak upływały kolejne lata do czasu, kiedy zrobiła specjalizację z pediatrii, najpierw pierwszego stopnia, potem drugiego. Kiedy ośrodek w Chałupkach stał się samodzielny, to już nie pracowała w raciborskim szpitalu, a przyjmowała tutaj, jako pediatra i lekarz rodzinny – wspomina Irena Okrent. Pięć lat później w ośrodku zatrudniona została również Krystyna Nescak, która wcześniej pracowała w Raciborzu; za namową doktor Wierczek podjęła pracę w przygranicznej miejscowości. Pielęgniarka w rozmowie z nami podkreśla, że pani Maria szybko wpisała się w lokalną społeczność. – Leczyła naszych rodziców, nas, nasze dzieci i wnuki. Kilka pokoleń ją znało. Była znana z dobrej strony, czyli z tej, jaka była. Ona praktycznie była jak nasza starsza siostra. Znałyśmy jej dzieci i problemy, ona znała nasze rodziny i zmartwienia. Jak się tyle razem lat pracuje, to tak to wygląda – dołącza do rozmowy pani Krystyna.
Pielęgniarki pytane, jak zapamiętają Marię Wierczek odpowiadają, że jako szefową, która była wymagająca, ale bardzo pracowita. – Przez te lata, które tutaj pracujemy, nie zdarzyło się, żeby nie wrócić i nie pomóc pacjentowi, który przyszedł do ośrodka po zakończeniu naszej pracy Maria była bardzo dobrym, współczującym człowiekiem. Miała ogromne serce. Jest nam bardzo przykro, ponieważ na myśl nam nie przyszło, że tak to wszystko się potoczy – mówi Irena Okrent. Pielęgniarki przypominają, że pani doktor była w pracy do ostatnich swoich dni. – Odeszła nagle, tak niespodziewanie… Kiedy się rozchorowała, na myśl nam nie przyszło, że może już nie wrócić tutaj. Będzie jej ogromne brakowało – mówią pracownice ośrodka.
Kilka nabożeństw
To jak bardzo związani byli mieszkańcy gminy Krzyżanowice z doktor Marią Wierczek pokazuje chociażby organizacja mszy świętych w jej intencji w kilku kościołach na terenie gminy: w Roszkowie, Chałupkach i Zabełkowie oraz nabożeństwo różańcowe w Rudyszwałdzie. To decyzja podjęta z uwagi na pandemię koronawirusa, aby nie gromadzić w jednym miejscu zbyt dużo osób.
Dawid Machecki
Najnowsze komentarze