Na komunalną „strefę bez węgla” trzeba 86 milionów i 10 lat
86 mln zł będzie kosztowało dostosowanie miejskich kamienic do wdrożenia w Raciborzu strefy bez paliw stałych. W MZB wyliczono, że potrzeba na to 10 lat, z uwzględnieniem pozabudżetowych dofinansowań oraz operacją tymczasowego przesiedlenia mieszkańców lokali komunalnych i socjalnych. Tymczasem lokalny PiS zgłosił weto dla węglowego zakazu.
9 z liczącej 15 członków komisji do spraw czystego powietrza przyszło na swoistą „dogrywkę” jej działalności. Posiedzenia tego gremium skończyły się jesienią, wypracowaniem rekomendacji o strefie bez paliw stałych, która trafiła do prezydenta Dariusza Polowego. Obecni na miejscu: Dawid Wacławczyk, Zygmunt Kobylak, Artur Wierzbicki, Józef Galli, Jan Wiecha, Leszek Szczasny, Ewa Klimaszewska i Piotr Dominiak zapoznali się wyliczeniem kosztów rezygnacji z ogrzewania węglem budynków należących do Miasta. Zreferował je prezydent miasta.
Trzeba się wstydzić
Dokument z Miejskiego Zarządu Budynków to wielostronicowe opracowanie. Skupiono się w nim na dwóch kwestiach. Przede wszystkim na tym ile proces rezygnacji z węglowego ogrzewania będzie kosztował, czyli szacowanym koszcie wymiany źródeł ciepła. Po wtóre, co prezydent Polowy zaznaczył jako istotne jeśli chodzi o jego osobiste poparcie dla wprowadzenie „strefy”, to możliwość modernizacji miejskich zasobów lokalowych. – Są one jakie są. Nie możemy się nimi szczycić, a trzeba się ich wstydzić. Wciąż są mieszkania bez łazienek, gdzie ubikacje są na korytarzu – mówił włodarz miasta. Podał, że aż 1200 lokali miejskich jest opalanych piecami kaflowymi. Szef komisji Dawid Wacławczyk podkreślił, że wprowadzenie „strefy bez węgla” to dla tych lokali jak podróż w czasie z XIX do XXI wieku.
Polowy poinformował, że z wyliczeń MZB wyszła kwota 86 mln zł potrzebnych na remonty z doprowadzeniem miejskich lokali do standardu „żeby każdy mógł w nich zamieszkać bez niechęci”. W tej sumie uwzględniono koszt wykwaterowania lokatorów remontowanych mieszkań, aby na ten czas przenieść ich do tymczasowych siedlisk. Na ten cel konieczny jest wydatek 7 mln zł. – Chodzi o wypracowanie pewnego buforu mieszkaniowego, w tym co już mamy. Tam właśnie umieścimy wykwaterowanych – wyjaśnił D. Polowy.
Dziesięć i sześć
Jak stwierdził prezydent, kwotę 86 mln zł trzeba rozłożyć na jakiś okres. Kluczowe jest utworzenie i wykorzystywanie wspomnianego buforu. – Trudno nagle znaleźć kilkaset gotowych mieszkań do których można przenosić ludzi z 1200 remontowanych lokali. Dotąd operacje MZB dotyczyły najwyżej kilkudziesięciu mieszkań i były trudne logistycznie. Żadną decyzją administracyjną nie wykwaterujemy tylu osób, trzeba wypracować z nimi konsensus. W trakcie remontu obiektów na Curie-Skłodowskiej, nawet w trakcie gruntownego remontu, ludzie nie chcieli się wyprowadzać – przyznał D. Polowy.
MZB przyjął 10 lat na realizację zadania. W rekomendacji komisji przewidziano 6 lat na wdrożenie „strefy bez węgla”.
To oznacza, że Miasto potrzebuje na ten cel 8,6 mln zł na rok. – Jeśli wesprzeć się środkami zewnętrznymi na poziomie 50% to jakieś 4 – 5 mln zł rocznie, przy racjonalnym organizowaniu budżetu, jesteśmy w stanie wygenerować. Nawet nie będzie trzeba zaciągać kredytu – zakłada głowa miasta.
Zdaniem przewodniczącego D. Wacławczyka nie da się znaleźć bardziej uzasadnionej decyzji w skali miasta, bo dotyczy wszystkich jego mieszkańców. Szefa komisji interesował wątek czasowych wykwaterowań.
Prezydent przyznał, że remonty będą „demolowaniem obecnych lokalów w stopniu znacznym”. – Z robotnikami i fachowcami trzeba będzie się jakoś zmieścić na ten czas – przewiduje Polowy. Jego zdaniem, mieszkańcom warto będzie ponieść trudy remontu, bo celem jest osiągnięcie w lokalach komunalnych standardu nieporównywalnego ze stanem obecnym takich mieszkań. – W domu, gdzie wcześniej nie było wcale łazienki, pojawiła się ona z wykafelkowanymi ścianami – podał na przykładzie remontów z ulicy Curie-Skłodowskiej. Prezydent przyznał, że w MZB uważają kwestię wykwaterowań za najtrudniejszą.
Nikogo to nie wzruszyło
Ewa Klimaszewska zaproponowała, by wprowadzić opcję pieniężnej rekompensaty dla lokatorów, którzy na czas remontu znajdą sobie tymczasowe lokum, na przykład zamieszkają z rodziną. Pomysł podchwycił przewodniczący Wacławczyk. – Na przykład mieszkaniec dostałby od Miasta 3 tys. zł na ten cel, a Miasto nie musiałoby ponieść wydatku rzędu kilkunastu tysięcy złotych – zaznaczył.
D. Polowy studził entuzjam, bo powiedział, że remont może zająć rok, a nie kilka tygodni. Obawia się czy nie pojawiliby się chętni by nadużywać takich miejskich dopłat.
W trakcie obrad podano, że około 300 lokali miejskich nie ma łazienek. To ok. 25% zasobu MZB.
Dawid Wacławczyk oznajmił, że dokument przygotowany przez MZB powinien powstać 3 lata wcześniej. – Mamy już tylko 2 lata na wymianę pieców kaflowych w kamienicach, a samorządu wcześniej, choć to wiedział, nic to nie wzruszyło – skomentował.
„Łazienki” na koniec
Jan Wiecha sądzi, że trzeba zacząć od tych pozycji, gdzie osiągnie się największy efekt ekologiczny. – To nam w Raciborzu powinno zależeć na jak najszybszym osiągnięciu efektu. Nie podchodźmy do tego tematu pod kątem możliwych przeszkód. Odwróćmy narrację, że to nam zależy jak najszybciej na świeżym powietrzu – sugerował rafakowiec, były radny. Jego zdaniem„łazienki” można robić na końcu, by nie zwlekać z działaniem głównym – zwalczaniem smogu. Podał przykład z Krakowa, gdzie ludzie już zaczęli zastanawiać się nad wyprowadzką z miasta, bo tak bardzo zanieczyszczone było powietrze. – To nie jest problem teoretyczny – podkreślał Wiecha.
Swego poglądu bronił Dariusz Polowy, mówiąc, że ciężko oddzielić problem „łazienek” od zmiany systemu ogrzewania. – Nasze zasoby wymagają bardzo dużych nakładów. Można przesuwać się między tabelkami i adresami, z tego dokumentu, ale MZB zrobiło „mapę drogową” działań, szczegółowo wszystko przygotowało – podkreślał.
D. Wacławczyk pytał czy podjęcie wyzwania w okresie krótszym niż 10 lat nie zrujnuje Miasta.
To nie jest hop–siup
Głos zabrał Leszek Szczasny twierdząc, że MZB nie jest „synonimem sprawnego zarządzania i dynamicznego podejścia do rzeczywistości”. – Nie wiem czy tam są osoby, które czują jak palący to problem? – zastanawiał się głośno. Według byłego radnego 10 lat jest okresem nie do zaakceptowania. – Porażająco długi to czas – ocenił. Szczasny chce specjalnej komórki w MZB do tych celów. – Wiem, że 1200 mieszkań to nie jest hop siup, ale poślizg może wynieść z pół roku, a nie kilka lat. Te 6 lat na wprowadzenie strefy to i tak odległa perspektywa – dodał L. Szczasny.
Zdaniem Dariusza Polowego, nawet dwie nowe komórki czy zespoły nie pomogą jeśli głównym problemem jest wyprowadzka tak dużej liczby ludzi z ich mieszkań na czas remontów. Prosił by pamiętać, że Racibórz ma duży zasób mieszkań komunalnych w nędznym stanie.
Do wątku „łazienek” odniósł się jeszcze raz J. Wiecha: najsłabszy uczeń nie może wyznaczać trendu w szkole, równa się do prymusa. Tu nie chodzi o te 300 mieszkań bez łazienek, a o całą resztę mieszkańców w mieście.
Dyskusja między Polowym a Wiechą zaczynała się zaostrzać, kiedy prezydent stwierdził, że wydatki Miasta dotyczą 50% zanieczyszczeń, bo na resztę, którą generuje okolica (sąsiednie gminy) samorząd Raciborza ma zerowy wpływ. Gdy Wiecha stwierdził, że wpływ jest trochę większy, Polowy spytał go co jemu za czasu pracy w radzie miasta udało się zrobić w tej sprawie.
Lżejsze niż wojewódzkie?
Dawid Wacławczyk podkreślił, że Racibórz od 20 lat ma system dotacji PONE, a 95% miasta jest pokryte siecią gazową. Tylko swojej ciepłowni mu brakuje. Prezydent Polowy wizytował taką miejską ciepłownię w Sieradzu. To miasto ma dzięki niej szansę na tanią energię grzewczą. – Kluczowe jest, że trzeba to robić na swoim, a kiedy Miasto coś oddaje to potem do przetargu staje jedyny oferent i jest „kiszka” – prezydent nawiązał do ostatniej podwyżki opłaty śmieciowej.
Jan Wiecha uważa, że likwidacja wszystkich kominów węglowych w mieście to odległy, nierealny cel. – Dlatego nie można się skupiać na wyjątkach – mówił.
Piotr Dominiak zauważył, że uchwała sejmikowa zakłada, że do 2027 roku węglowe piece poza 5 klasą muszą zniknąć, tymczasem dziesięcioletni okres zaproponowany przez MZB skończy się dopiero w 2030 roku. – Nie dostosujemy się do przepisów wojewódzkich – skwitował były samorządowiec.
Dawid Wacławczyk powiedział, że nie można zrobić lżejszej uchwały niż ta wojewódzka.
Prezydent zauważył, że mówi się o tym, że te przepisy wojewódzkie zostaną złagodzone. Na przykładzie Raciborza widać, że w 2 lata nie wymieni 1200 pieców kaflowych. – Żaden z polityków wojewódzkich nie weźmie na siebie odpowiedzialności za karanie połowy czy więcej gmin za brak dostosowania przepisów – powiedział Dariusz Polowy.
Bez rozmydlania
Artura Wierzbickiego zainteresowało jakim systemem będą ogrzewane po modernizacji kamienice miejskie. Prezydent wyjaśniał, że tam gdzie jest łatwy dostęp do ciepła systemowego, tam będą podłączenia, a w pozostałych wypadkach zostaną zainstalowane piece gazowe. Co istotne, to za ciepło systemowe płaci Miasto, a za gaz – mieszkańcy indywidualnie. – Gazownik odetnie dostawy jak będą zaległości w opłatach. Miasto nie zamierza brać sobie długów na głowę. To element dyscyplinowania lokatorów – mówili D. Wacławczyk i D. Polowy. Włodarz zauważył, że ma na biurku do rozstrzygnięcia sprawy lokatorów, którzy mają zaległości w czynszu wynoszące kilkadziesiąt tysięcy złotych. – To są lata robienia długów. Ktoś o tym decydował by dłużnik zostawał w miejskim zasobie mimo niepłacenia – zaznaczył.
Leszek Szczasny zawnioskował, aby MZB przygotowało nowy harmonogram kosztów z granicą czasową do 2026 roku. – Nie rozmydlajmy tematu. Szybkie terminy mobilizują. To każdy wie – stwierdził.
Komisja ma się spotkać ponownie kiedy będzie gotowy, poprawiony przez MZB dokument o kosztach wdrażania strefy bez węgla w ciągu 6, a nie 10 lat.
Mariusz Weidner
Sprzeciw PIS-u
Na zakończenie obrad głos zabrał Józef Gadzicki przewodniczący lokalnych struktur PiS w Raciborzu. Przedstawił stanowisko w kwestii „groźnej zapowiedzi likwidacji pieców na węgiel w krótkim okresie”. – Rzadko zajmujemy głos, bo albo sprawy są błahe albo beznadziejne, ale teraz musimy, bo potwierdzają się intencje przekazywane przez prasę. Te intencje są porażające. Nie wyrażamy zgody na cenzurę czasową. Skierujemy pismo do prezydenta miasta. Jego tezy będą następujące: 1. Powołanie komisji, która zbada co się dzieje z powietrzem, bo wiemy, że ono jest brudne, że zanieczyszczenie jest. Dbałość o czystość powietrza jest godna pochwały, ale tu jest jakiś matrix, paranoja, że strażnik ma kontrolować mi piec – mówił szef raciborskiego PiS.
2. Sprawdzenie kto i jak i ile emituje zanieczyszczeń w mieście, jakie są koszty ich likwidacji i jaki jest na to czas. Bo według Gadzickiego zanieczyszczenia idą w atmosferę nie tylko z domków z ogółu dzielnic Raciborza, a największe zanieczyszczenia „dają” raciborskie zakłady, gdzie są ich emitery. – Tam lecą straszne rzeczy z tych kominów, konieczne są badania wszystkich emiterów i ustalenie kto o ile ma ograniczyć, a nie jednostronne założenie, że tylko domki mają wprowadzać ograniczenia – stwierdził J. Gadzicki. Dodał, że z tą wiedzą można dopiero dyskutować „co kto ma zrobić”. Aktualnie na zamiary wskazane przez komisję ds. czystego powietrza według szefa PiS „nie ma zgody”. – Wpierw musi być audyt wszystkich zakładów – podsumował. Jak dowiedzieliśmy się już po obradach radni miejscy i powiatowi PiS nie wiedzieli, że przewodniczący Gadzicki przygotowuje takie stanowisko.
Dawid Wacławczyk wyjaśnił, że komisja zajęła się rekomendacją wprowadzenia strefy na zlecenie prezydenta miasta. Odesłał Gadzickiego do protokołów z posiedzeń komisji (pracowała niemal co miesiąc przez ten rok, z przerwą wakacyjną). Stwierdził też, że na konsultacje z mieszkańcami przyjdzie czas na etapie procedowania uchwały przez sejmik.
Najnowsze komentarze