To nie jest dobra tradycja
Od wielu lat apelujemy o powstrzymanie się, albo przynajmniej znaczne ograniczenie fajerwerkowo-petardowego szaleństwa w sylwestra. Zgodnie z polskim prawem (choć mamy nadzieję, że i ono wreszcie się zmieni) nie można go zakazać. Można za to je ograniczyć lub okazywać sylwestrową radość w inny, przyjaźniejszy dla otoczenia sposób. Tradycja, która powoduje cierpienia, a nawet choroby ludzi i zwierząt, zatruwa nam glebę i powietrze, nie jest dobrą tradycją.
W tym roku prosimy wszystkich mieszkańców lubiących sobie „postrzelać” o wyrozumiałość i współczucie dla dużych i małych sąsiadów, którym huk najzwyczajniej przynosi ból i strach. Może ich sympatyczne mordki bardziej niż słowa zmiękczą serca tych, którzy przynoszą im cierpienie. Pytamy też ekspertów z różnych dziedzin o to skąd się w nas bierze chęć manifestowania swej radości w taki sposób, jak z tym manifestem radzą sobie zwierzęta i jak my powinniśmy z nimi postępować. Sprawdzamy też co mówią o tym przepisy prawa.
(a)
Ludzi trzeba edukować
Małgorzata Malik-Kęsicka kierownik schroniska dla zwierząt w Raciborzu: Huk fajerwerków to dla wszystkich zwierząt ogromny stres, nawet jeśli pozostają w domu w towarzystwie swojej pani lub pana. Mój pies nie che wychodzić na spacery już od 27 grudnia. Siedzi w domu z podkulonym ogonem i umiera ze strachu. Koty chowają się w tym okresie w szafach, więc muszę pamiętać, by zostawiać je otwarte. W sylwestra siedzimy przy zasuniętych żaluzjach i włączonym głośno telewizorze, żeby jakoś przetrwać.
Gorzej mają żyjące na wolności koty, ptaki i dzikie zwierzęta, o które nikt nie zadba. Pozostawione same sobie często wpadają w panikę. Jeżeli ktoś przeżył w swoim życiu napad paniki, to jest w stanie zrozumieć co przeżywają zwierzęta. Dla podopiecznych schroniska to sytuacja ekstremalna, bo nie mają dokąd uciec i nie ma wokół nich nikogo bliskiego. Dlatego w ubiegłym roku po raz pierwszy pracownicy i wolontariusze dyżurowali w sylwestra w schronisku. Była głośna muzyka, zagłuszająca fajerwerki, opiekunowie, których zwierzęta znały, a te najbardziej strachliwe dostały zabezpieczenie w postaci uspokajających leków.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wprowadzenie całkowitego zakazu puszczania fajerwerków będzie trudne, ale władze naszego miasta powinny same dawać dobry przykład nie organizując takich pokazów i stawiając na edukowanie społeczeństwa. Mówimy bardzo dużo na temat smogu i ochrony środowiska, a w kilka dni jesteśmy w stanie puścić w niebo tony zanieczyszczeń, które trafiają potem do naszych płuc. Bo w Polsce nie strzela się na przywitanie Nowego Roku, tylko wiele dni przed nim i wiele dni po nim. Przez 20 lat mieszkałam za granicą i wiem, że w bardzo prosty sposób można takie sprawy uregulować. W Niemczech sprzedaje się fajerwerki wyłącznie 31 grudnia, co w naturalny sposób ogranicza czas ich odpalania. Jestem przekonana, że ci, którzy mają zwierzęta, nie będą strzelać, a resztę trzeba będzie edukować.
Silne emocje zaburzają ocenę sytuacji
Małgorzata Matusik-Belik psycholog: Fajerwerki, sztuczne ognie – dzisiaj spektakularne widowisko uświetniające ważne wydarzenia, kiedyś efekt wybuchu prażonego bambusa towarzyszący obrzędom religijnym. Oddziaływanie na nasze emocje – tutaj tkwi tajemnica tego widowiska. Jesteśmy przekonani, że nasze emocje nadają znaczenie wydarzeniom – im mocniej coś przeżyję tym większe to ma dla mnie znaczenie, tym bardziej zapamiętam, tym większą ma to dla mnie wartość. Emocje, intensywność przeżywania, oddziaływania na nasze zmysły to trochę znak naszych czasów. Jesteśmy obecnie coraz bardziej skłonni do przeżywania emocjonalnego (pomniejszając wartość refleksji czy też doświadczenia duchowego), ponieważ ogromny postęp techniczny dostarcza nam coraz silniejszych bodźców. Jak wiadomo, człowiek pod wpływem silnych emocji ma trudność z racjonalną oceną sytuacji, dlatego też często żałujemy jakiejś decyzji czy działania, które podejmujemy kiedy jesteśmy wzburzeni, przygnębieni czy też przeżywamy stan euforii.
Podsumowując, osoba będąca pod wpływem silnych emocji ma trudność z racjonalną oceną sytuacji. Silne pozytywne emocje działają trochę jak narkotyk więc trudno się dziwić, że osoby zachwycające się efektami pirotechnicznymi nie przyjmują do wiadomości tego jak bardzo działania te są szkodliwe dla otoczenia. Pragniemy zabawy czasami za wysoką cenę.
Musimy nauczyć się psiego języka
Monika Fita lekarz weterynarii: Co roku w okresie świateczno-noworocznym przychodzi do nas dużo właścicieli zwierząt, które boją się odgłosów wystrzałów. Podajemy im wtedy leki uspokajające w postaci tabletek, preparatów ziołowych, albo obroże z feromonami, które działają na układ nerwowy zwierzęcia jak feromony wydzielane przez ich matkę podczas karmienia.
Uniwersalnego leku nie ma, a każdy z nich będzie działał na psa czy kota inaczej. Dużo zależy jednak od samych właścicieli, którzy powinni wiedzieć jak z wystraszonym psem postępować. Nieświadomie popełniamy wiele błędów, które tylko potęgują jego stres. Pies jest zwierzęciem stadnym i w momencie, gdy podczas wystrzału zaczynamy się nad nim skupiać, to jest to dla niego sytuacja alarmowa. On odbiera to w ten sposób, że dzieje się coś niepokojącego i trzeba się bać. Paradoksalnie uspokajając psa, wzmagamy jego lęk. Najlepszy jest brak reakcji, czyli traktowanie sytuacji jako normalnej. Tak samo powinniśmy postępować wobec lęku przed wystrzałami i lęku separacyjnego. Są rasy, które lepiej i takie, które gorzej znoszą fajerwerki. Psy myśliwskie szkolone na polowania są odporne na wystrzały, a z kolei małe rasy, trzymane w domach, są bardziej narażone na stres. Bywa też, że ludzie świadomie straszą psy odpalając w ich pobliżu petardy. To są oczywiście sytuacje, które nie powinny się zdarzać, dlatego bardzo ważna jest edukacja. Musimy nauczyć się psiego języka i zrozumieć zachowania naszych czworonogów, bo tylko wtedy będziemy mogli ich chronić.
Najnowsze komentarze