Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Jakie to szczęście znaleźć swą drugą połówkę

05.12.2017 00:00 red.

Od miłości zaczęła się historia tak długiego, wspólnego życia. Patrząc wstecz jubilaci podkreślają, że przydała im się potem tolerancja i ustępliwość, ale bez uczucia nie byłoby ich po 50 latach znów w Urzędzie Stanu Cywilnego. 28 listopada świętowało tam 5 par.

Tych dwoje było sobie przeznaczonych. Trudzia ze Starej Wsi wsiadła do autobusu nie wiedząc, że spotka w nim miłość swego życia. Gotfryd dostał przepustkę z wojska i jechał tym samym kursem odwiedzić mamę w Owsiszczach. – Jak tylko wsiadłem, to wpadła mi w oko – wspomina z błyskiem w tym samym oku. – Miał czarny mundur, bo był dowódcą czołgu. Wyglądał wspaniale. Zakochałam się od razu – mówi ona jakby znów jechała tym autobusem. Żołnierz usiadł obok Trudzi. Podróż trwała. Oboje czuli się tacy szczęśliwi. On położył rękę na jej dłoni. Żadne nie odważyło się odezwać. Wysiedli na innych przystankach i wydawało się, że zostanie im tylko miłe wspomnienie po tym spotkaniu. Braku śmiałości żałował on, a jej przyszło na myśl, że taki przystojniak to za wysokie progi. Parę dni później znów się spotkali. Na raciborskim rynku. Gotfryd pomyślał, że to przeznaczenie, a Gertruda mówi dziś, że najważniejsze w życiu to znaleźć swoją drugą połówkę.

Państwo Wolny przeżyli już 50 lat i w dobrym zdrowiu zmierzają do kolejnych małżeńskich jubileuszy.

Przed kierowniczką Pałacu Ślubów i zastępcą prezydenta Raciborza pary świętujące Złote Gody poczuły się jak w 1967 roku gdy młodzi mówili sobie „tak” z myślą, że to na całe życie. – Wasze obietnice były dojrzałe, zostały dotrzymane – podkreślała Katarzyna Kalus gratulując długiego pożycia. Symboliczny moment odnowienia przysięgi małżeńskiej wzruszył do łez małżonków oraz urzędniczki.

– Nawet nie wiem kiedy to minęło – mówiła nam Elżbieta Pakuła, która z mężem poznała się w pracy. Odrabiała stypendium w Raciborskich Zakładach Spożywczych Przemysłu Terenowego (później Prodryn). Waldemar pracował w Browarze. Dziś są dumni z szerokiego grona wykształconych dzieci i wnuków.

Herbert Polak, rodowity Brzezik, za żonę wziął sobie sąsiadkę Ritę. Ta u męża ceni najbardziej zaradność i umiejętności organizacyjne. To zasłużony działacz sportowy w miejscowym LKS–ie, wcześniej piłkarz tego klubu. – Mieszkamy obok boiska – mówi wieloletni pracownik Rafako.

Państwo Smoła przybyli z Bieszczad. Józef budował tam słynną zaporę nad Soliną. Gdyby Krystyna, wtedy jeszcze nastolatka, nie pojechała tam na wakacje do wujka, ich losy mogły potoczyć się inaczej. Młode małżeństwo przybyło za pracą do Raciborza. – Rafako dawało zatrudnienie i mieszkanie, a miasto okazało się przeurocze. Nie zamieniłabym go na żadne inne – uśmiecha się jubilatka.

Chorąży Zdzisław Radys trzymał dyscyplinę w koszarach Wojsk Ochrony Pogranicza. W domu wojskowy dryl nie obowiązywał. Małżonkę – Stanisławę – znalazł w przedszkolu. Była intendentką w placówce przy Polnej (P20). Dziś ich wnuczka jest przedszkolakiem, ma 5 lat.

(ma.w)

  • Numer: 49 (1329)
  • Data wydania: 05.12.17
Czytaj e-gazetę