Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Liczył na pomoc wójta i radnych. Co usłyszał?

28.11.2017 00:00 red.

W okresie wakacji zakończył się remont ul. Powstańców Śląskich w Babicach. Gmina zleciła roboty firmie HLS System z Żor, która w przetargu zaproponowała usługi za 215 tys. zł.

Po zakończeniu inwestycji Henryk Kuska, którego pole leży tuż przy skraju remontowanej drogi, zwrócił się do władz gminy z wątpliwością i pytaniem, czy aby firma nie zabrała na poczet drogi części jego pola. Pomimo grzecznej formy zapytania w odpowiedzi przeczytał zdawkowe dwa zdania, mówiące o tym, że prace były wykonywane w istniejącym pasie drogowym i dlatego nie ma czego więcej wyjaśniać. Pomimo ponowień pytania i prób uzyskania precyzyjniejszej odpowiedzi, pan Kuska się takowej nie doczekał. Napisał w końcu pismo do rady gminy opisując swoją sytuację i prosząc o wsparcie. Pismem zajęli się radni z komisji rewizyjnej. Byli ponoć nawet na wizji lokalnej, lecz nie zaprosili na nią pana Kuskę. Potem uznali, że jego pismo nie spełnia warunków formalnych skargi i dlatego postanowili, że trzeba zarekomendować jego odrzucenie całej radzie gminy. Nie wiadomo dlaczego, ale sprawa pana Kuski została wprowadzona na sesję w ostatniej chwili. Pan Kuska nie miał nawet szans się o tym dowiedzieć.

Wójt Anna Iskała przedstawiła wówczas sprawę w takim świetle, że to pan Kuska jest mąciwodą, gdyż remont miał być już badany przez prokuraturę, która nic nie wskazała, był zatwierdzony przez starostę, a poza tym innym mieszkańcom Babic nowa nawierzchnia się podoba. Wójt dorzuciła jeszcze, że według jej wiedzy, to pan Kuska zajmuje nadal trzy metry gruntów gminy, a ponadto kiedyś zabrudził drogę błotem z pola. Po takim wstępie kolejne osoby nabrały odwagi do komentarzy. Radny Karol Kalemba, stwierdził, że wygląda na to, iż pan Kuska chce na koszt gminy wymierzyć swoje grunty. Radna Alicja Kowol (z Babic) dodała, że rolnik z jej wioski jest skonfliktowany z sąsiadami. Przewodniczący rady Gerard Przybyła używał tylko nieco bardziej poważnych argumentów, twierdząc, że za remont odpowiada firma, a nie urzędnicy, którzy nie muszą mieć wiedzy z zakresu budowania dróg.

– To projektant odpowiada za swoje błędy – przekonywał. Większość radnych do tego momentu nie znała nawet treści skargi. Jedynie radni opozycji domagali się wglądu w pismo mieszkańca gminy. To nic nie dało. Większość rady zagłosowała za sugestią wójt Iskały i komisji rewizyjnej. Ktoś z tego grona nawet się jeszcze głośno oburzył, dlaczego na sali nie ma samego zainteresowanego!?

(woj)


Dotarliśmy do Henryka Kuski.

Poprosiliśmy o komentarz do tej sytuacji.

Ulica Powstańców Śląskich powstała prawdopodobnie z wydzielenia gruntów moich przodków, bo po obu jej stronach gospodarstwa mieli Kuskowie. Do połowy lat 80–tych, droga była tylko utwardzona i o szerokości, pozwalającej na przejazd jednego wozu. W tym czasie położono u nas pierwszy asfalt. Już wówczas robotnicy weszli z asfaltem na moje pole, ale wtedy nikt na to nie zwracał uwagi, bo byliśmy zadowoleni z remontu. Gdy spotkało nas ponownie to samo, postanowiłem zareagować. Chodzi o kolejne 50 metrów kw. mojego pola, wzdłuż skraju drogi. Jeszcze w trakcie remontu rosło tu zboże i ziemniaki.

Za wójta Marcola gmina chciała w tym pasie postawić latarnie, ale się nie zgodziłem. I nie postawili. Wcześniej urząd chciał wyciąć drzewo przed moim płotem i również potrzebowali mojej zgody. Dziś rzeczywistość wygląda odwrotnie. Zabrali mi ziemię bez słowa i twierdzą jeszcze, że im jestem winny więcej. Ciekawe, bo z żadnych map to nie wynika, zaś we wszystkich dokumentach, które posiadam zwężenie ul. Powstańców Śl. przy mojej posesji jest wyraźnie zaznaczone. Te ziemie przechodzą u mnie w rodzinie z dziada pradziada i wszyscy mieli ten sam areał!

Nie miałem pretensji do wójt ani do radnych, zwróciłem się tylko do nich o pomoc. Wiedziałem, że to firma mogła popełnić błąd. Ale do kogo mam się w takiej sytuacji zwrócić? Niestety od razu zostałem potraktowany jak wróg. Radni zachowali się dość dziwnie, nie chcąc wysłuchać mojego zdania i wydając nieprawdziwe komentarze wobec mojej osoby. Ja do tej pory nie potrzebowałem ponownie mierzyć mojego pola. Robiły to instytucje unijne, które przyznają rolnikom dopłaty według areału pola. Gdy się teraz okaże, że moje pole jest mniejsze, mogą mnie czekać nieprzyjemności. Poza tym wszyscy moi sąsiedzi to moja rodzina. Prawie codziennie spędzamy razem czas i siedzimy przy jednym stole. Nie mam tu żadnych wrogów. Błoto z pola raz nawiozłem, ale był już wieczór i dopiero rano wszystko sprzątnąłem.

Uważam, że przy takich remontach powinno się lepiej informować mieszkańców. Poza tym, gmina powinna mi teraz zapłacić za zabrany teren, a nie unikać odpowiedzialności. Ale teraz to faktycznie wymaga profesjonalnego pomiaru. Nawet gdybym go sam zlecił, to nikt mi nie da gwarancji, że jeśli mam rację, to mi zwrócą te koszty.

Nie zapominam o tej sprawie i na razie szukam pomocy w innych instytucjach. Przykro mi jednak, że nieprawdziwe wersje o moim wystąpieniu krążą po Babicach. Jestem za remontowaniem dróg, ale z poszanowaniem prywatnej własności.

Henryk Kuska

  • Numer: 48 (1328)
  • Data wydania: 28.11.17
Czytaj e-gazetę