Wspólne życie nie zawsze różami jest usłane
Życzenia, wzajemne podziękowania za wspólnie przeżyte lata, kwiaty od najbliższych, a przede wszystkim wyjątkowe medale za „Długoletnie pożycie małżeńskie” nadane przez prezydenta RP, a wręczone przez prezydenta Raciborza Mirosława Lenka, składały się na uroczystość złotych godów, które w raciborskim USC świętowało 10 par małżeńskich. Odznaczenia – jak podkreślił włodarz miasta – są jedyne w swoim rodzaju, albowiem zdobywa się je we dwoje.
– Pół wieku temu wstąpiliście na drogę życia, którą wspólnie kroczycie. Państwo najlepiej wiecie, że nie zawsze było łatwo, ale byliście razem, wzajemnie się wspieraliście. Potem na tę drogę, za wami wstąpiły dzieci, wnuki, a tym samym dla nich i nas wszystkich jesteście przykładem do naśladowania – podkreśliła kierownik USC Katarzyna Kalus, dziękując parom za trud i pielęgnację małżeństwa i rodziny.
(ewa)
Na zabawie kończącej karnawał poznali się państwo Janina i Bronisław Zapotoczni. Pani Janina dokładnie pamięta, że było to 9 lutego 1964 r. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje pracowali zawodowo, pan Bronisław na kolei. Mają syna Władysława i córkę Elżbietę oraz czworo wnucząt. Najważniejsza w związku małżeńskim jest tolerancja, miłość, wzajemne zaufanie – uważają złoci jubilaci i dodają, że „z każdego komina kiedyś się zadymi”.
Stanisława i Zygfryd Tumulowie spotkali się w szkole dla niesłyszących w Raciborzu, gdzie pani Stanisława trafiła z Wolicy pod Zamościem. Pan Zygfryd jest raciborzaninem. Oboje pracowali, ona jako krawcowa w SI „Raciborzanka”, a potem w „Mieszku”, on – jako tapicer przez 35 lat w raciborskiej „Ramecie”. Mają dwoje dzieci Dorotę i Janusza oraz wnuka Mateusza.
Państwo Tumulowie hołdowali kompromisom, a także nie odkładali problemów na później, starając się rozwiązywać je na bieżąco.
Irena i Willibald Fabianowie z Raciborza Studziennej poznali się na zabawie. Pani Irena pracowała w geodezji w Urzędzie Miejskim w Raciborzu, a pan Willibald był m.in. inspektorem nadzoru robót budowlanych w MZBM w Raciborzu. Przede wszystkim jednak znany raciborzanom jest ze swej społecznej działalności, którą aktywnie prowadzi do dziś. Po odrodzeniu samorządności w Polsce, pełnił funkcję wiceszefa pierwszej Rady Miasta w Raciborzu, był posłem pierwszej kadencji Sejmu RP, a przede wszystkim oddany jest organizacji mniejszości niemieckiej – DFK.
– Największym moim sukcesem jest to, że znalazłem taką żonę – przyznaje pan Willibald i twierdzi, że najważniejsze w życiu jest mieć dobrą partnerkę oraz prowadzić higieniczny tryb życia. A pani Irena dodaje, że równie ważny jest w małżeństwie kompromis. Państwo Fabianowie mają dwie córki: Barbarę i Ewę oraz pięcioro wnucząt.
Bernadeta i Wendelin Cisi pochodzą z Brzezia. Pani Bernadeta pracowała w raciborskiej mleczarni, a pan Wendelin na kopalni. Mają troje dzieci: córki Urszulkę i Brygidkę oraz syna Czesława. Doczekali się także 13 wnucząt i 13 prawnucząt. – Na święta wszyscy spotykamy się razem. Tworzymy wtedy skromne zgromadzenie liczące 40 osób – przyznaje pani Bernadeta. Jubilaci są przekonani, że na dobry związek składają się wierność i zrozumienie.
Anna i Bogusław Junosza-Grochowscy osiedli na stałe w Raciborzu, choć pani Anna pochodzi z Tychów. Pracowała w gastronomii, a pan Bogusław w Odlewni Żeliwa. Mają dwoje dzieci Marka i Elżbietę oraz dwoje wnucząt Damiana i Joannę. – W małżeństwie potrzebne jest zrozumienie i wybaczanie – mówi pani Anna.
Bez państwa Mirosławy i Franciszka Borysowiczów trudno wyobrazić sobie życie kulturalne Raciborza. Każde z nich włożyło w jego rozwój cząstkę siebie. Pani Mirosława – plastyczka, najpierw jako nauczycielka w szkole, a następnie kierownik raciborskiego salonu „Desa”. Pan Franciszek natomiast m.in. jako kierownik raciborskiego oddziału Studium Wychowania Muzycznego w Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Warszawie, nauczyciel Studium Nauczycielskiego w Raciborzu, wykładowca Instytutu Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Opolskiego, Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu i Państwowych Szkół Muzycznych w Raciborzu i Głubczycach. Twórca znanych zespołów „Septymy” i „Septymki”, lubianych przez dzieci koncertów umuzykalniających oraz muzycznych wycieczek dydaktycznych. Znany dyrygent Chóru Mieszanego w Bieńkowicach, Chóru Mieszanego ZNP w Raciborzu i Chóru Akademickiego Oddziału Zamiejscowego WSP w Opolu.
Państwo Borysowie maja syna Jarosława. Przekonani są, że w małżeństwie najważniejsza jest miłość, uczciwość i zrozumienie.
Mieszkańcami Raciborza są jubilaci Maria i Józef Łesiukowie. Pani Maria przed emeryturą pracowała w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu, a pan Józef w Ramecie. Mają dwie córki Marzannę i Joannę oraz czworo wnucząt. – Nie ma recepty na dobry związek małżeński – twierdzi pan Józef.
Z Markowic pochodzą państwo Ingeborga i Ernest Urbankowie. Pani Ingeborga pracowała w kietrzańskim Welurze, a pan Ernest w MZBM w Raciborzu. Mają trzech synów – Eugeniusza, Piotra, Norberta i córkę Weronikę. A także dziewięcioro wnucząt. – W życiu bywa różnie, nie jest ono usłane różami – przestrzega pan Ernest.
Maria i Herbert Krzyżokowie mieszkają w Raciborzu, pani Maria pochodzi z Łącka pod Nowym Sączem. Pani Maria była dyrektorem przedszkola, pan Herbert pracownikiem powiatowej rady, a następnie spółdzielni produkcyjnej. Mają dwóch synów Artura i Rolanda oraz pięciu wnuków i jedną wnuczkę. – W małżeństwie potrzebna jest przede wszystkim cierpliwość – uważa pani Maria.
Mirosława i Stanisław Kapuśniak związani są z Raciborzem od 1964 r. Pani Mirosława pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej, a pan Stanisław rozpoczął pracę w szkolnictwie zawodowym, potem w przemyśle, a następnie wrócił do szkolnictwa, kończąc pracę w „Mechaniku”. Mają dwóch synów i jednego wnuka. – W późniejszym wieku trzeba się nie tylko kochać, ale lubić i przyjaźnić – przyznaje pan Stanisław.
Najnowsze komentarze