Rynek potrzebuje fachowców
Z Jackiem Kąskiem, dyrektorem Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego Nr 1 w Raciborzu, o pierwszych efektach reorganizacji szkolnictwa zawodowego w powiecie raciborskim, integracji trzech szkół: „Budowlanki”, „Ekonomika” i „Zawodówki” oraz o możliwej zmianie postrzegania przez młodzież zawodówek i techników rozmawia Wojtek Żołneczko.
– Jest pan chyba najbardziej zabieganym dyrektorem w Raciborzu? Musi pan zorganizować trzy szkoły, które weszły w skład kierowanego przez pana Centrum.
– Nie aż tak zabieganym, gdyż odległości między budynkami naszego Centrum są niewielkie (uśmiech na twarzy – red.). Jako matematyk stosuję optymalną przestrzeń metryczną.
Szkoły wchodzące obecnie w skład CKZiU nr 1 są zorganizowane. Moim zadaniem jest stworzenie platformy porozumienia między ich pracownikami, uczniami i rodzicami. To będzie pewien proces. Mam nadzieję, że spotkamy się w superpunkcie naszych oczekiwań.
Organizacja nowej struktury rozpoczęła się już w okresie wakacji. W tym czasie przygotowywaliśmy wspólny projekt organizacyjny na nowy rok szkolny 2015/2016. Z pracownikami administracji pracowaliśmy nad uporządkowaniem niezbędnych spraw związanych z utworzeniem nowej szkoły. Przyznam jednak, że pierwsze tygodnie naszej pracy zostały zaburzone zewnętrznymi kontrolami. Drobnymi krokami posuwamy się do przodu. Jestem przekonany, że spokojna praca przyniesie dobre efekty.
– Jakie mają być te efekty?
– Myślę, że jeśli zaplanowaliśmy określony rezultat działań, a jego końcowy efekt będzie zgodny z naszym zamierzeniem, to będziemy mogli powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Nikt chyba nie ma na niego jednoznacznego przepisu. Do sukcesów przyzwyczaili mnie moi współpracownicy w „Budowlance”, która osiąga ogólnopolskie sukcesy. Wierzę, że tak też będzie w naszym Centrum.
Moim priorytetem jest wzmocnienie szkolnictwa zawodowego w Raciborzu. Zmiana organizacyjna raciborskiej oświaty otworzyła przed nami możliwości pozyskania środków finansowych z Unii Europejskiej na organizacje nowych pracowni zawodowych, co polepszy naszą bazę dydaktyczną. Możemy też organizować kwalifikacyjne kursy zawodowe oraz kursy dla młodocianych pracowników. Podejmujemy również, wspólnie z dyrektorem Sławomirem Janowskim (Sławomir Janowski jest dyrektorem CKZiU Nr 2 „Mechanik” – red.) działania zmierzające do uporządkowania kierunków kształcenia w kierowanych przez nas placówkach tak, aby nie było w nich przypadkowości. Ustaliliśmy już wstępnie, że kształceniem w zawodach bliższych tematycznie „Mechanikowi” docelowo zajmie się CKZiU nr 2, a nie jak do tej pory „Zawodówka”. My z kolei przejmiemy kadrę i wyposażenie pracowni budowlanych po dawnym Centrum Kształcenia Praktycznego. To wszystko pozwoli nam przy okazji przyszłorocznego naboru do szkół stanąć we wspólnym froncie szkolnictwa zawodowego, bez konkurencji znanej z poprzednich lat, która czasem przybierała szkodliwe formy. Czas przecież na Zawodowców.
– Jak ocenia pan dotychczasową integrację „Budowlanki”, „Ekonomika” i „Zawodówki”? Czy jest szansa na pełną integrację tych placówek w ramach jednego centrum, czy też bedą to raczej trzy odrębne byty połączone ze sobą wolą władz powiatu i osobą dyrektora?
– Jak już wspomniałem, integracja to pewien proces. Im krótszy, tym lepiej dla naszej przyszłości. Wspólnie zorganizowaliśmy już wiele imprez, które nas zbliżają. W najbliższych planach – obchody jubileuszu 70-lecia istnienia „Budowlanki” i „Ekonomika”. Na wiosnę zorganizujemy wspólną imprezę jako Centrum, natomiast obchody branżowe odbędą się w poszczególnych budynkach. Integracja to wypadkowa wielu założeń. Jestem zdeterminowanym zwolennikiem kształcenia zawodowego. Szkoły są różne, ale cel mamy jeden – kształcić w zawodach na najwyższym poziomie. Wszystkie szkoły wchodzące w skład Centrum mają atrakcyjną ofertę edukacyjną. W tym upatruję naszą siłę. Moim celem jest wykorzystanie potencjału tych szkół, nie tylko w zakresie bazy, ale przede wszystkim kadry pedagogicznej. Jak wspomniałem, będzie to pewien proces.
– Obserwując uczniów oraz nauczycieli techników i zawodówek podczas otwierającego projekt „Czas na zawodowców” Festiwalu Perspektyw zwróciłem uwagę na ich zaangażowanie w jak najlepszą prezentację kierunków kształcenia. Jaki ma pan plan na wykorzystanie tego potencjału?
– Festiwal Perspektyw był pierwszą tego typu imprezą zorganizowaną na tak dobrym poziomie targowym. Dzięki zaangażowaniu nauczycieli i uczniów wszystkich branż naszego Centrum poszczególne stoiska zostały przygotowane genialnie, co – mam nadzieje – przełoży się na zainteresowanie uczniów gimnazjów kształceniem zawodowym. Taki był cel tej imprezy i taki jest cel reorganizacji szkolnictwa zawodowego i technicznego w powiecie raciborskim. Już 14 – 15 grudnia, w budynku B (ul. Wileńska 6) odbędzie się VII Międzynarodowy Turniej Budowlany w Raciborzu z udziałem drużyn z Polski, Republiki Czeskiej oraz Niemiec. To wielkie przedsięwzięcie, gdyż wszystkie branże naszego Centrum są zaangażowane w jego organizację. Takich wspólnych imprez planujemy więcej. Nasze działania nie byłyby możliwe, gdyby nie wsparcie partnerów. Bardzo mocno współpracujemy z pracodawcami oraz firmami wielu branż. Właśnie w tym kierunku należy zmierzać.
– Szkolnictwo zawodowe powoli wraca do łask. Czy w perspektywie najbliższych lat widzi pan szansę zmiany negatywnych stereotypów na jego temat?
– Wiele razy próbowano reformować szkolnictwo zawodowe. Pamiętamy pomysł liceów profilowanych jako połączenie kształcenia ogólnego wzorem z liceum i zawodowego wzorem z technikum. Dobrze, że szybko się z tego wycofano. Wprowadzenie reformy szkolnictwa zawodowego w 2012 roku miało zwiększyć zainteresowanie tym rodzajem kształcenia. Takie działania nigdy nie przynoszą natychmiastowych efektów. Jednak już teraz zauważam, że atmosfera wokół szkolnictwa zawodowego zmienia się na lepsze.
Jestem przekonany, że wszystkie szkoły zawodowe jako cel główny wyznaczyły sobie dobre przygotowanie absolwentów do przyszłej pracy zawodowej. Mam jednak odczucie, że szkoły zawodowe traktowane były w różnych, minionych okresach jako szkoły gorszego typu. To spowodowało mniejsze zainteresowanie młodych ludzi kształceniem zawodowym, tak bardzo potrzebnym w każdej gospodarce. To się jednak zmienia. Wolno, ale konsekwentnie.
W naszych szkołach są uczniowie, którzy naukę w gimnazjum zakończyli z wyróżnieniem. Wielu z nich stwierdza, że ma już plan na przyszłość, ale by go zrealizować, potrzebuje wyuczyć się zawodu. To pokazuje, że młodzi ludzie coraz częściej postrzegają szkoły zawodowe pozytywnie, a nie tak jak w przeszłości – jako gorsze, przeznaczone dla słabszych. Oczywiście w wielu przypadkach wciąż dużą rolę odgrywają ambicje rodziców, którzy koniecznie chcą, aby ich córka czy syn skończyli ogólniak a potem zdobyli wyższe wykształcenie, ale kierując się wyborem ścieżki kształcenia warto wziąć pod uwagę potrzeby rynku pracy, nie tylko lokalnego, ale również europejskiego. Na jednym i drugim jest zapotrzebowanie na fachowców i myślę, że to oddziaływanie rynku – prędzej czy później – zmieni sposób postrzegania szkół zawodowych.
Najnowsze komentarze