Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Na początku był chleb

24.11.2015 00:00 red

W najlepszych latach PSS Społem miał w Raciborzu dziesięć piekarń, które i tak z ledwością nadążały za potrzebami mieszkańców. Kiedy w 1984 roku na Ostrogu powstał najnowocześniejszy w mieście zakład mechaniczny, nie bez powodu nazwano go „Gigantem”.

Bez problemu wziął na siebie produkcję na miarę siedmiu dotychczasowych, które zlikwidowano. W zderzeniu z wodą został jednak pokonany. Jego załoga przeszła do piekarni, która powstała w 1997 roku przy ul. Pocztowej i funkcjonuje tam do dziś. Gigantycznej produkcji tu nie ma, ale spośród jedenastu gatunków chleba każdy wybierze coś dla siebie. 

Trochę historii

Pierwszą piekarnię (nie licząc ciastkarni przy ul. Przejazdowej, gdzie na początku również produkowano pieczywo) PSS uruchomił przy ul. Mariańskiej. Funkcjonowała do lat 80. a kierowali nią m.in. Alfred Hałacz i Hubert Bugdoł.

Druga powstała przy ul. Wieczorka (dzisiejszy plac Konstytucji 3 Maja) i prowadzili ją: Herman Winkelman, Józef Kocur i Józef Pośpiech. W kronice PSS Społem odnotowano, że w 1965 roku spółdzielnia miała siedem piekarń, dwie cukiernie, dwie ciastkarnie, wytwórnię lodów i wytwórnię wód gazowanych. Odznaki przodownika pracy w 1955 roku dostali piekarze Henryk Plutka (późniejszy kierownik piekarni przy ul. Fabrycznej) i Antoni Wilczek (późniejszy kierownik piekarni przy ul. Bosackiej).

Piekarnią nr 3 przy ul. Staszica kierowali: Henryk Piszczek, Hubert Bugdoł, Franciszek Matuszek, Emanuel Paździor i Maria Cieszyńska. W 1984 roku przekształconą ją w Ciastkarnię nr 4. Kolejny zakład nr 4 powstał przy ul. Bosackiej, a jego pierwszym szefem był Paweł Kaszub. Po nim przyszli: Antoni Wilczek, Gerard Gorgoń i Paweł Toszka.

Piątka mieściła się przy ul. Drzymały i prowadzili ją Leon Galli, Franciszek Matuszek i Henryk Niklewicz. Ostatni kierownik przeszedł tu w 1977 roku z Piekarni PSS nr 7 przy ul. Nowotki po przyłączeniu jej do Piątki. Przed nim Siódemką kierował Henryk Piszczek.

Następną piekarnię spółdzielnia uruchomiła przy ul. Fabrycznej. Szefowali jej kolejno: Henryk Plutka, Ryszard Wójcik i Emanuel Paździor.

Kiedy przy ul. Siwonia otwarto w 1984 roku nowoczesną piekarnię mechaniczną „Gigant”,  ta w pełni przejęła na siebie dotychczasową produkcję i PSS Społem zlikwidowało wszystkie działające do tej pory zakłady tej branży w mieście. „Gigantem” kierowali: Emanuel Paździor (1984 – 1990) i Hubert Bugdoł (1991 – 1997), którego zastępczyniami były Maria Cieszyńska, a potem Tatiana Czerny. Pechowe usytuowanie piekarni na Ostrogu sprawiło, że podczas powodzi została ona razem z maszynami doszczętnie zalana. Całą jej załogę przeniesiono potem do budynku PSS-u przy ulicy Pocztowej, gdzie wcześniej mieściła się ciastkarnia (obok Baru Ekspres). Przygotowanie do użytku zalanego również lokalu trwało dwa miesiące. W nowym miejscu pracę jako kierowniczka rozpoczęła Tatiana Czerny. Jej załogę stanowili: Zygmunt Jurkowski, Anna Mokiciuk i Bernadeta Nowak.

W drużynie jak w rodzinie

Dziś piekarnią przy Pocztowej kieruje Marek Wiktorowicz, z zawodu ciastkarz, który, tak jak rodzice, swoje życie zawodowe związał z raciborskim PSS Społem. Zaczynał w ciastkarni przy ul. Londzina, gdzie pracowała jego mama, a potem przejął funkcję po odchodzącym na emeryturę tacie Józefie, który był kierowcą w piekarni na Pocztowej. – Uzupełniłem jeszcze wykształcenie o szkołę średnią i po ośmiu latach przewożenia pieczywa zostałem kierownikiem. Pracuję z Jarosławem Przybyłą, Marcinem Grzesikiem, Mariolą Pawlik, Barbarą Parowiec, Danutą Habrom i od roku z żoną Joanną, która jest z wykształcenia cukiernikiem  – tłumaczy pan Marek i dodaje, że w relacjach z żoną on jest szefem przez osiem godzin, a ona przez następnych szesnaście. Zresztą pani Joasia, która w spółdzielni pracuje od 11 lat, zdecydowanie woli nocne zmiany, więc zbyt częstych kontaktów w pracy z szefem nie ma. W domu podział obowiązków jest prosty: ona piecze, a on gotuje. – W wojsku byłem kucharzem i od tej pory polubiłem gotowanie – dodaje pan Marek, który w spółdzielni spędził już 24 lata.

33-letni staż w PSS-ie ma Mariola Pawlik, która zanim trafiła do piekarni, przez sześć lat pracowała w SDH Bolko, a o swoim zawodzie mówi, że mama wymodliła go dla niej u Judy Tadeusza na Rynku. W ślady swojej mamy poszła z kolei Danuta Habrom, która 15 lat temu zaczęła pracę w PSS-ie. Najpierw pracowała jako pomoc kuchenna w pijalni piwa „Gambrynus”, później na tym samym stanowisku w Barze Ekspres. Kiedy ten zrezygnował z własnej kuchni, pani Danusi zaproponowano pracę w sąsiedniej ciastkarni, przekształconej po powodzi w piekarnię, gdzie dojeżdża do dziś z rodzinnego Łęgu.

Sporym  doświadczeniem zawodowym mogą się pochwalić brygadziści piekarni: Marcin Grzesik  (31 lat pracy) i Jarosław Przybyła, który w PSS-ie pracuje od 30 lat. Obaj kończyli szkołę zasadniczą w Raciborzu i zaraz po niej trafili do piekarni „Gigant” na Ostrogu, skąd razem z całą załogą przenieśli się po powodzi na Pocztową. W spółdzielni pracowała siostra pana Marcina i żona pana Jarka, która też była piekarzem.

Najkrócej, bo od stycznia 2015 roku, pracuje tu Barbara Parowiec. Nie oznacza to jednak, że jej staż w PSS jest równie krótki. Zaczynała w Piekarni nr 1 przy ul. Mariańskiej, później była ciastkarnia na Przejazdowej, po niej „Gigant” i na koniec wytwórnia wód gazowanych przy ul. Londzina. Po kilkuletniej przerwie, podczas której pracowała u prywatnych przedsiębiorców i w Auchan, wróciła do spółdzielni, i jak sama podkreśla, nigdzie nie było jej tak dobrze jak tu. Pani Basia chwali sobie pracę w zespole i gdy jest taka potrzeba, zastępuje przy piecu kolegów. – Staram się, by na każdej zmianie był brygadzista, bo do obsługi pieca trzeba mieć niezłą krzepę. 800-gramowy chleb razowy z foremką waży kilo dwieście, a takich chlebów jest kilkadziesiąt. To jest ogromny wysiłek – mówi kierownik Marek Wiktorowicz, który podkreśla, że nic tak dobrze nie wpływa na pracę, jak dobra atmosfera w drużynie. I wie co mówi, bo kiedyś grał w piłkę nożną. 

Piekarze nie świętują

Różnorodność produkowanego na Pocztowej pieczywa jest tak ogromna, że nawet najbardziej wymagający znajdą dla siebie coś odpowiedniego.  – Na co dzień, oprócz zwykłego chleba baltonowskiego wypiekamy razowy, a także bułki zwykłe, żytnie, owsiane i czosnkowe. Chleb orkiszowy i IG (o niskim indeksie glukemicznym, przeznaczony dla osób chorych na cukrzycę), pieczemy w poniedziałki, środy i piątki. Nasze nowości, czyli chleb pokrzywowy oraz krajan, są dostępne we wtorki i czwartki – tłumaczy kierownik Wiktorowicz. „Krajan” to chleb pszenno-żytni wzbogacony ziarnami słonecznika, złotym i ciemnym lnem oraz kompozycją aromatycznych słodów jęczmiennych. Jest źródłem błonnika, który ma ogromne znaczenie dla prawidłowej diety człowieka. „Pokrzywowy”, oprócz suszonej pokrzywy, która ma właściwości lecznicze, zawiera nasiona dyni i słonecznika. 

Największą popularnością wśród konsumentów od lat cieszy się chleb razowy, ale mimo stosowanych tu od lat tradycyjnych metod wypieku, klienci często sięgają po pieczywo z supermarketów. – One psują nam rynek, bo wypiekają pieczywo na miejscu i wabią ludzi zapachem. Nikt z kupujących nie zastanawia się jednak nad tym, że te wypieki powstają z ciasta mrożonego – tłumaczy Marek Wiktorowicz, który zajmuje się zaopatrzeniem piekarni i bieżącym monitoringiem stanów magazynowych. Potrzebne produkty zamawia w firmie Polmarkus, Młynie w Cyprzanowie lub Hurtowni Spożywczo-Przemysłowej w Opolu. Utylizację pieczywa zleca firmie Ekotoks, a naprawę i utrzymanie sprzętu brygadzie remontowo-budowlanej PSS Społem. – Zawsze mogę na nich liczyć. Wykonują wszystkie prace od elektrycznych po malowanie, kafelkowanie, hydraulikę i naprawę urządzeń. Miałem już taki przypadek, że maszyna stanęła nam o północy i wystarczył jeden telefon do pana Henia, który od razu przyjechał, naprawił i mogliśmy dalej pracować. Na serwis musielibyśmy czekać do następnego dnia – chwali współpracę z kolegami kierownik.

Na każdej zmianie pracują trzy osoby. Pierwsza brygada zaczyna pracę o 6.00 i do 14.00 piecze chleby razowe, bułki zwykłe, słodkie i cebulowe. Sama produkcja trwa do 11.00, a potem jest czas na sprzątanie. – Zdarza się jednak, zwłaszcza przed świętami, że sklepy zgłaszają nam zapotrzebowanie na dodatkowe pieczywo. Wtedy pieczemy chleby pszenne, bo tylko takie jesteśmy w stanie zrobić na kwasie, który nie zdążył jeszcze przepracować swoich sześciu godzin – wyjaśnia pan Marek, który podkreśla, że każdy chleb w piekarni PSS-u robiony jest właśnie ta takim naturalnym zakwasie. Piekarze PSS-u przygotowują też bułki, w których serwowane są tureckie kebaby w barach przy placu Konstytucji 3 Maja i przy ul. Nowej.

Nocna zmiana przychodzi do pracy na 22.00 i kończy o 6.00 rano. W wigilię piekarze pracują do 14.00 i wracają w drugi dzień świąt na nocną zmianę. W pracy spędzają też co roku nockę z 1 na 2 stycznia i przychodzą do piekarni na 22.00 w każde święto. – Staram się tak układać grafik ze zmianami, żeby nikt nie czuł się poszkodowany, ale zawsze trafi się jakiś wolny dzień, który trzeba spędzić w pracy. Piekarze nie mogą sobie pozwolić na świętowanie – podsumowuje Marek Wiktorowicz.

tekst Katarzyna Gruchot
zdjęcia Paweł Okulowski

Wszystkie osoby, które mogą uzupełnić informacje na temat historii PSS Społem autorka tekstu prosi o kontakt telefoniczny (32 415 47 27 wew. 14) lub mejlowy k.gruchot@nowiny.pl.

  • Numer: 47 (1227)
  • Data wydania: 24.11.15
Czytaj e-gazetę