Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Siostry salezjanki z Pogrzebienia

10.11.2015 00:00 red

ks. Jan Szywalski przedstawia

Klasztor sióstr salezjanek znajduje się niedaleko od siedziby księży Salezjanów. Okazały budynek jest dawnym zamkiem, a właścicielem był ongiś Szkot. Po I wojnie światowej przeszedł na własność państwa, zaś w 1928 r. wykupił go dla zgromadzenia salezjanów inspektor ks. Antoni Hlond, brat kard. Augusta Hlonda (również salezjanina).

W izbie pamięci Sługi Bożej s. Laury spotkałem się z s. Teresą Czekałą.

– Co łączy salezjanki z salezjanami? Czy wspólny założyciel?

– Właściwy tytuł naszego zgromadzenia to Córki Maryi Wspomożycielki, ale w Polsce, a także w wielu innych Krajach,  jesteśmy znane jako salezjanki.

Tak jest, założyciel jest wspólny: św. Jan Bosko. Współzałożycielką zgromadzenia żeńskiego jest św.  Maria Dominika Mazzarello. Zgromadzenie zrodziło się z potrzeby opieki nad młodzieżą żeńską, bo ks. Bosco zajmował się prawie wyłącznie chłopcami. Nasze zgromadzenie powstało w małej miejscowości włoskiej w Piemoncie: Mornese. Rok powstania: 1872 (salezjanów 1859). Na początku była to grupa kilkunastu sióstr miejscowych, ale już pięć lat później pierwsze siostry pojechały jako misjonarki do Południowej Ameryki.

– Pogrzebień należy do prowincji polskiej?

– Tak. Na ogół używa się słowa „prowincja”, my natomiast mówimy  „inspektoria”, pojęcie to związane jest z terminologią szkolną, bo nasza misja to głównie wychowywanie młodzieży. Do Polski siostry przybyły w 50-lecie istnienia Zgromadzenia w 1922 r.; w tym samym roku osiadły również w Niemczech, Austrii, a także udały się do Indii.

– W Polsce jest jedna inspektoria?

– Są dwie: w 1982 r. polska inspektoria została podzielona: jedna z siedzibą we Wrocławiu pw. Maryi Wspomożycielki, druga warszawska z siedzibą w Łomiankach pw. MB Jasnogórskiej. My należymy do warszawskiej. W 1984 r. dom generalny w Rzymie, powierzył niektórym inspektoriom nowe misje w Afryce; z obu polskich inspektorii pojechało pięć sióstr do Zambii.

– W waszym klasztorze bardzo czci się siostrę Laurę; wszędzie są jej portrety i zdjęcia.

– Matka Laura Meozzi to nasza pionierka. Pochodziła z Florencji. W 1922 r. przyjechała z ciepłej i słonecznej Sycylii do Polski.  Towarzyszyły jej dwie siostry Włoszki i trzy Polki. Osiadły w Różanymstoku koło Białegostoku. Dlaczego tam? Była taka potrzeba. Owoc I wojny światowej to m.in. wiele sierot i tam właśnie siostry założyły sierociniec. Początki były trudne, siostry doświadczyły wielkiego ubóstwa:  ludzie pożyczali im łóżka i sienniki. Z czasem siostry otwierały nowe placówki: w Wilnie (należało ono wówczas do Polski) i w Sakiszkach (ok. 20 km od Wilna). W pięknym lesie pobudowały szereg drewnianych domów oraz jeden murowany. Nazwano to miejsce Laurów, do dzisiaj przetrwała ta nazwa w brzmieniu litewskim – Laurai. Jesteśmy świadome  bohaterskiej, heroicznej postawy s. Laury: z ciepłych południowych Włoch przybyła na północno-wschodnie krańce Polski, to prawie jak na Syberię. Nie znała naszego języka.

– Skąd wzięły się polskie siostry w jej gronie?

– Księża salezjanie byli w Polsce od 1898 r. Wydawali czasopismo „Pokłosie salezjańskie”. Z niego polskie dziewczyny dowiadywały się  o zgromadzeniu żeńskim w Turynie i niektóre, odkrywając swoje powołanie, podjęły decyzję, by tam wstąpić do zgromadzenia. Przełożone właśnie spośród  nich wyznaczyły trzy, by razem z Matką Laurą  zapoczątkowały obecność Zgromadzenia sióstr salezjanek w Polsce.

Wybuch II wojny światowej zastał Matkę Laurę  w Wilnie. Konsul włoski w Kownie nalegał, by wróciła do Włoch. Ona owszem, wysłała tam swe włoskie towarzyszki, ale sama Polski nie opuściła. W czasie wojny musiała nosić strój świecki. Po wojnie siostry  nie mogły pozostać na Litwie, razem z polskimi sierotami były repatriowane do Polski. W 1946 r. Matka Laura przybyła do Pogrzebienia.

– Od kiedy są siostry w Pogrzebieniu?

– Ten dom, jak już wspomniałam,  w 1928 r. zakupił inspektor salezjanów ks. Antoni Hlond. Wpierw było tu Małe Seminarium księży salezjanów. W 1941 r.  Niemcy urządzili tu „Polenlager”. Po wojnie salezjanie przejęli parafię i zamieszkali w domu obok kościoła, zaś w 1946 r. przyszły tu salezjanki. Zaraz tu otwarły nowicjat, który był bardzo liczny. Matka Laura do 1949 r. była inspektorką. Z powodu pogarszającego się wciąż zdrowia, urząd powierzono s. Matyldzie Sikorskiej. Matka Laura umarła 30 sierpnia1951 r. w opinii świętości. Siostry przekonane o jej świętości i heroizmie dały temu wyraz wkładając do trumny w szklanej rurce odpowiednio sformułowany dokument. Proces kanonizacyjny został wszczęty w 1986 r., ekshumację dokonano w 1989 r. Wtedy znaleziono w trumnie  również  wspomniane dokumenty, który poświadczyły, że przekonanie o jej świętości istniało już w chwili odejścia z tego świata. Nowy grób jest obecnie u wejścia do kościoła parafialnego. 

– Ile jest obecnie sióstr?

– Siedemnaście, przeważnie starsze.

– Ale macie jeszcze drugi dom?

– Tak.  Prowadzone  jest w nim dzieło wychowawcze. Oficjalna jego nazwa to „Wielofunkcyjna Placówka  Opiekuńczo-Wychowawcza”. Siostry w liczbie pięciu, tworzą odrębną wspólnotę. Są to przygotowane do tego zadania wychowawczynie; współpracują z nimi osoby świeckie. Ich służba to 24 godziny na dobę.

– Dla kogo pracują?

– Dla tych, których  im władze podeślą.  W tej chwili jest chyba 33 dzieci,  liczba się zmienia. Niektóre z nich, wg indywidualnych potrzeb,  posyłane są do odpowiednich szkół pozamiejscowych, ale na święta i czas wakacji, są u nas.

– Słyszałem, że macie też dom w Raciborzu przy ul. Piotrowskiej.

– Przejęłyśmy ten dom od ludzi prywatnych. Mieszka tam 8 już starszych dzieci, przygotowujących się do życia samodzielnego. Chodzą do szkół raciborskich, zaś w weekendy są najczęściej u nas w Pogrzebieniu.

– Sieroty?

– Sieroty społeczne. Jeżeli rodziców nie pozbawiono praw rodzicielskich, mogą spotykać się z dziećmi, a dzieci mogą spędzać pewne dni, np. święta, u nich w domu.

– Charakter placówki obejmuje też tzw. „pogotowie”?

– W każdej chwili siostry muszą być gotowe, by kogoś przyjąć. Najczęściej przywozi dzieci policja. Sprawa później trafia do sądu. On rozstrzyga o dalszym ich losie.

– Podstawowy charyzmat waszego zgromadzenia?

– Realizujemy misję wychowania chrześcijańskiego na różnych poziomach. Po upadku komunizmu otwarłyśmy kilka szkół. Np. najbliżej Pogrzebienia jest szkoła w Jastrzębiu; prowadzimy tam gimnazjum i liceum. W naszej inspektorii mamy 9 przedszkoli, 3 szkoły podstawowe, 6 szkół ponadpodstawowych i 2 domy dziecka. W inspektorii wrocławskiej jest podobnie.

  • Numer: 45 (1225)
  • Data wydania: 10.11.15
Czytaj e-gazetę